Won.

I tyle w temacie.

Jonathan Everett
Jonathan Everett

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Pią Maj 13, 2022 9:13 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Czasem o tym zapominał. Niejednokrotnie był świadkiem tego, gdy Shane leczył się tak szybko, że Jace nieszczególnie za tym nadążał. Poruszył się z wyraźnym dyskomfortem, zażenowany że wykazał się podobnym brakiem zrozumienia.
Racja. Przepraszam — położył po sobie uszy, patrząc na niego ze skruszeniem. Westchnął cicho na wspomnienie o mięsie lamii, kręcąc na boki głową.
Właśnie dlatego nauczyłem się dla ciebie gotować. Od początku wyglądałeś mi na dość nieporadnego w tym temacie, więc stwierdziłem, że to moja szansa, by ci się przydać. Chociaż nadal nie jestem jakimś wielkim fanem waszych przypraw — dla niego mięso samo w sobie miało smak, który poprzez obróbkę najzwyczajniej w świecie się zabijało. Jedząc mięso lamii, a pereny, ludzie nie odczuwali większej różnicy, która dla Jace'a była diametralna.
Nie wiem. A mimo wszystko wolałbym tego na tobie nie testować. Mamy inny układ odpornościowy, trawienny jak widać też. Ja bez problemu jem surowe mięso, a wy potraficie po nim chorować. Chociaż wiem, że są wyjątki. Widziałem kilka razy na targowisku... ludzi jedzących surowe mięso — powiedział z nieznacznym zaintrygowaniem w głosie, postukując przy tym palcem w policzek. Poruszający się na boki ogon, tylko dodatkowo zdradzał jego zainteresowanie.
Mówisz, że nie będziesz tego dotykać, a obaj dobrze wiemy, że ci się podobało — uśmiechnął się wesoło, kompletnie nie odczytując jego przekazu, jak i towarzyszącej mu atmosfery. Zdążył się już przyzwyczaić, że Shane odmawiał sobie rzeczy, które w jego mniemaniu odbierały mu godność. Zdaniem Jace'a natomiast, pozwalały mu pozbyć się kompletnie niepotrzebnych barier. Przesunął językiem po dolnej wardze, zaraz nieznacznie przytomniejąc. Zdecydowanie na chwilę odleciał.
Mhm. Po prostu nie chcę cię opóźniać — westchnął cicho, nijak się jednak nie kłócąc. Sam zdawał sobie sprawę, że odpoczynek był ważny. Ponadto w przeciwieństwie do Shane'a, w obecnym momencie wystarczyły mu trzy godziny, by powrócić do pełnej sprawności. Nie równały się one może z całkowitym wypoczynkiem, ale resztę mógł dospać w drodze.
Gdy obaj znaleźli się w namiocie, wtulił się w niego nieco wygodniej, cały czas pocierając policzkiem o jego klatkę piersiową.
"Muszę przyznać, że naprawdę uroczo wyglądasz w takim stanie."
Przestań mnie prowokować — mruknął zsuwając dłoń na jego biodro. Potarł je palcami, zaraz przenosząc na pas i przyciskając go do siebie. Zaśnięcie nie zajęło mu zbyt wiele czasu, naprawdę był zmęczony. Nie pamiętał swoich snów. Gdy się obudził, podniósł się powoli do siadu i przeciągnął, prostując przy tym ogon do oporu, potrząsając nieznacznie głową. Podniósł jeszcze lekko zaspany wzrok na Shane'a, uśmiechając się leniwie w jego stronę i kiwając głową. Uwielbiał, gdy go czesał. Zamruczał zaraz z zadowoleniem, czując jego skórę pod palcami, pocierając ją lekko kciukiem.
Mhm. Mi pasuje. Ale najpierw muszę się napatrzeć — powiedział ściągając go na swoje biodra, by znowu się położyć, patrząc na niego od dołu z wyraźnym zadowoleniem. Taki widok zdecydowanie mógłby go budzić dzień w dzień.
Shane Kassir
Shane Kassir

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Sob Maj 14, 2022 5:19 pm
- Hm? Za co? - Kassir kompletnie nie zrozumiał, skąd wzięło mu się obecnie na przeprosiny. Dlatego też Wolox otrzymał pytające spojrzenie, wraz z lekko przekrzywioną głową na lewo. - Przecież nic się nie stało.
- Haha. Ale trafiłeś w sedno, chociaż twoja zdolność gotowania jest jedynie jednym z wielu przyczyn, dla których chcę cię przy sobie. Piękny chłopak, który gotuje tylko dla mnie, brzmi jak fantazja wielu osób - zachichotał cicho. - Chociaż prościej byłoby mi się nauczyć gotować i nie musieć cię tym kłopotać. I spokojnie. Nie będę w ciebie wmuszać przyprawionego jedzenia. Już dawno nauczyłem się, by tego nie robić - wydobył z siebie westchnienie. - Ale nawet nie wiesz, jakie było to dla mnie dziwne jedzenie surowego mięsa przez ten czas, gdy nie wiedziałem, że jesteś Woloxem.
Zamrugał oczami, próbując sobie przypomnieć napomnianą sytuację z targu odnośnie mięsa.
- ... może chodzi o konkretny rodzaj mięsa? - wyraźnie zawahał się, nie będąc pewnym, co powinien myśleć o tym. - Albo jakieś plemię. Intrygujące. Sprawdzimy to następnym razem? - jego ciekawość została rozbudzona momentalnie odnośnie tej niecodziennej anomalii.
A przy okazji - Shane finalnie zaczerwienił się na tyle, że schował w twarz w dłoniach. Tu go miał. Podobało mu się, nawet jeśli po uspokojeniu organizmu miał o wiele więcej czasu na przemyślenia. I na swój sposób przerażało go to, że aż tak łatwo pozbywał się umiarów w momencie zażycia dawki.
- Zastanawiam się bardziej, któremu z nas bardziej to się podobało - w końcu wraz z "pomocą" Jace'a, Shane otrzymał o wiele większą dawkę, niż która byłaby zalecana człowiekowi. Był tego pewny. Chociaż nie mógł się powstrzymać od myśli, że nie przeszkadzałaby mu powtórka...
... nie jedna nawet...
Chyba serio tamta sytuacja została mi w głowie na stałe.
Nie zostało mu wiele więcej na czas przed samym snem. Nie licząc cichego chichotu w odpowiedzi na prowokację, to tak - po prostu poczekał, aż przeminie czas snu Jonathana, by potem móc cieszyć się jego bardziej wypoczętą wersją.
I przy okazji nieco dokazującą.
- W ubraniach to średnia przyjemność - zażartował, nachylając się nieco nad jego ciałem i całując go w usta, podpierając się dłońmi oboj jego uszów. - Aż tak bardzo ci mnie brakowało w czasie snu? - wyprostował się ponownie, patrząc na niego z wypisanym zadowoleniem na twarzy. - Chociaż w taki sposób niełatwo będzie cię uczesać - chociaż cieszyła go wewnętrznie obecność Woloxa. Przebywanie z osobą, w której pokładał swoje uczucia, napawało go innym typem samozadowolenia.
- Jak już się napatrzyłeś na mnie, to pozwolę sobie zejść z ciebie - wymruczał z rozbawieniem. - Uczeszę cię, a potem sprawdzimy twoje suszone mięso - i zostało sprawdzenie oazy. Może tym razem uda się znaleźć cokolwiek? Pokładał nadzieje w wodnej części tego miejsca.
Jak tylko zyskałby możliwość, to przeszedłby do tego, co mu niedawno zapowiedział. Lubił go czesać i być świadkiem, jak poczochrane futro zaczynało przybierać właściwy wygląd, stając się bardzo przyjemne dla dotyku. Dlatego też międzyczasie nakazał mu siedzenie plecami do Kassira, by było mu wygodniej działać w tym aspekcie. No i też, by mógł po tym wszystkim przytulić się do jego pleców.
- I jak, lepiej? - spytał się, szepcząc cicho do jego ucha.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Nie Maj 15, 2022 3:29 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Więc myślisz, że jestem piękny? — zapytał wyraźnie dumny z siebie, zupełnie jakby właśnie wygrał jakieś zawody. W sumie na swój sposób wygrał. W końcu udało mu się zdobyć Shane'a i sprawić, że należał tylko do niego. Sytuacja, która z początku wydawała się być beznadziejna, obróciła się na jego korzyść do tego stopnia, że wyznawał mu nawet miłość i zachowywał dokładnie tak jak dziś. Jakby na każdym kroku pragnął jego dotyku.
Pójście za nim z pustyni, porzucenie wszystkiego, co miał. Nawet jeśli brzmiało to dość dramatycznie, nie żałował podjętej decyzji. I wątpił, by kiedykolwiek miał zacząć.
Ziewnął, kładąc nieznacznie po sobie uszy. Z każdą sekundą i tak odpływał coraz bardziej. Nic dziwnego, że w końcu odpłynął kompletnie, odpowiadając mu jedynie niewyraźnym pomrukiem, którego nie dało się nijak rozszyfrować.
Nawet jeśli zawsze po przebudzeniu potrzebował kilku minut, by dojść do siebie, nadal był w pełni zadowolony z widoku, który sam sobie zafundował. Ułożył ręce na biodrach Shane'a, zaraz zsuwając je niżej, by wbić nieco mocniej palce w jego uda.
Lubię na ciebie patrzeć, czy to w ubraniach, czy bez — odpowiedział, zsuwając je mocniej ku wewnętrznej stronie, pocierając materiał jego spodni. Odwzajemnił pocałunek z zadowoleniem, nawet nie próbując powstrzymać wracającego do życia ogona, który raz po raz zamiatał zamaszyście podłoże. Rozchylił nieco usta, doskonale czując, jak gorące było powietrze, które wydychał. Jego dotyk na uszach robił zresztą swoje, nawet jeśli był obecnie w stanie kontrolować się dużo lepiej niż podczas okresu godowego.
Za to jego ciało niekoniecznie, nawet jeśli dobitnie je ignorował, mrucząc coś jedynie pod nosem. W końcu i tak po kilku minutach miało się uspokoić samo z siebie.
W porządku — zgodził się krótko, zaraz podnosząc do siadu w ślad za nim. Tkwił grzecznie w bezruchu, tylko raz potrząsając lekko głową, gdy Shane pociągnął jeden z kosmyków w sposób, który momentalnie wywołał u niego lekkie łaskotanie.
Jadłeś jak spałem? — zapytał, obracając się nieznacznie w jego stronę. A raczej próbując, bo zaraz został zmuszony do wrócenia do poprzedniej pozycji, w której wytrwał aż do samego końca. Jego uszy poruszyły się kilkakrotnie, zaraz prostując się sztywno na jego głowie, gdy poczuł jego ciepło na swoich plecach. Wyciągnął ręce do tyłu i wczepił się w niego palcami, obracając głowę w jego stronę.
Pytasz o to czy udało mi się znowu cię dopaść, czy o to, że jestem uczesany? Na oba pytania odpowiedź brzmi — tak. Ale teraz jestem głodny — obrócił się nagle zwinnie i ściągnął go na siebie bokiem, przyciskając do klatki piersiowej — a skoro ty pozostajesz obecnie poza jadłospisem, zostaje nam mięso i zwiedzanie. Karmiłeś taksówkę i owadożera?
Przecież nie mógł mówić normalnie o ich bestiach. Owadożer. Co to w ogóle za nazwa? Biedny Morax.
Shane Kassir
Shane Kassir

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Nie Maj 15, 2022 10:54 pm
Przewrócił oczami na jego odpowiedź.
- Muszę przyznać, że widok pode mną też mi się podoba - odparł na jego słowa jeszcze, nim przeszli do całowania się. Rudowłosy był ciepły. Bardzo. W dodatku przesuwał dłonie w miejsce, które obecnie powinno być pozostawione w spokoju. Nie przeszkadzało mu to jednak.
Za to mógł się tym bardziej chichotać, czując reakcję ciała chłopaka o dwukolorowych oczach, gdy dotykanie jego uszów przyniosło ze sobą dość niespodziewany efekt. Nie do wykorzystania, ale jednak dający pewność w swój wyjątkowy sposób odnośnie tego, jak fizycznie reagował na Kassira.
- Nie - odparł zgodnie z prawdą odnośnie jedzenia, międzyczasie pilnując, by Jace nie wiercił się w momencie czesania go. Był całkiem zadowolony z efektu końcowego, widocznego w postaci ułożonego ogona, jak i zadowolenia Jonathana. Co właściwie przez niego też wydał z siebie okrzyk zaskoczenia, by zaraz potem zaśmiać się, gdy znalazł się w jego objęciach.
- Nie karmiłem - przyznał. - Możemy zjeść w czwórkę po prostu - zasugerował. - Na mnie przyjdzie ci pora w odpowiednich warunkach. Tak samo jak i na ciebie - nie zaprzeczał, że chętnie skosztowałby Woloxa w różny sposób. Pustynia jednak nie nadawała się do tego, więc pozostawało jedynie snuć plany na przyszłość.
Dźgnął go palcem w bok, chcąc zmusić, aby wypuścił go z objęć.
- Sprawdziłem też nasze zapasy i sugeruję podrzucić Moraxowi kolejny owoc. A potem zostawić go, by spróbował sam zapolować na jakieś owady w pobliżu wody - zasugerował mu możliwość. - Co do naszej drugiej bestii, nie do końca jestem pewny, co będzie dla niej dobre obecnie. Jakieś pomysły?
Zasadniczo, niewiele więcej trzeba powiedzieć na temat dalszych wydarzeń. Nie licząc tego, by mogli się wszyscy posilić w taki lub inny sposób, międzyczasie upewniając się, że pogoda, pora doby oraz brak zagrożenia pozwoliłby im się udać w stronę zbiornika wodnego. Tak, by spod kaptura Kassir mógł przyglądać się czystej wodzie, nie ukrywając przy tym swojego zachwytu spowodowanego owym faktem.
- Jest pięknie tutaj - przyznał cicho. - Chociaż pewnie tak samo niebezpiecznie. Ciekawi mnie, czy pod wodą udałoby się znaleźć coś powiązanego z przeszłością - zielenina odprężyła go, nie pozbywając się jednak uczucia zachowania ostrożności. Nie bez przyczyny wziął ze sobą również swoją włócznię.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Pon Maj 16, 2022 4:50 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Wiadomo, w końcu jestem piękny — wytknął, wracając tym samym do wcześniejszej rozmowy z aż za bardzo zadowoloną z siebie miną. Westchnął cicho w odpowiedzi na jego chichot, rzucając mu nieco obruszone spojrzenie.
Cieszę sie, że dobrze się bawisz, ale mam nadzieję, że wiesz z czym się to wiąże — posłał mu przeuroczy uśmiech, który nijak nie obejmował dwukolorowych oczu. Jeśli Shane myślał, że Jace doprowadzał go ostatnim razem do podobnego stanu ze względu na eliksir, nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił.
Trzymał go przez chwilę w swoich objęciach, wpatrując się w niego uważnie. Nie jadł, ani nie karmił bestii. Te drugie bez wątpienia miały dać sobie radę, ale ciemnowłosy zdecydowanie powinien był coś w siebie wcisnąć.
Co robiłeś, jak spałem? Wydawało mi się, że słyszę brzęk butelek — sam fakt, że zadawał podobne pytanie świadczył o tym jak bardzo mu ufał. W innym wypadku nie byłby w stanie przy nim tak spokojnie spać. Przewrócił oczami, zsuwając dłoń między jego nogi, by przesunąć krótkim, podłużnym ruchem po materiale.
Z pewnością — wypuścił go, zaraz wstając zresztą z ziemi w ślad za nim. Pokiwał głową na jego propozycję z Moraxem, przenosząc na niego wzrok, gdy zapytał o drugą bestię.
Ach. W sumie to dość proste, jest wszystkożerna — zakręcił się przez chwilę przy pozostałościach pereny, nim dźwignął jej cielsko i podszedł do drugiej z bestii, wrzucając je do pyska. Sposób, w jaki pochłaniała jedzenie, przypominało nieco hipopotama jedzącego arbuza, choć arbuz bez wątpienia nie miał tak chrupiącego kręgosłupa. Przyglądał jej się przez chwilę, czekając aż Shane nakarmi Moraxa, nim ruszył w ślad za nim w stronę zbiornika wodnego. Nie zauważył, by wokół było cokolwiek ciekawego. Niewiele się zmieniło względem jego poprzedniej wizyty, nie wyglądało nawet na to, by oaza była okupywana przez jakiekolwiek większe bestie.
"Ciekawi mnie czy pod wodą udałoby się znaleźć coś powiązanego z przeszłością."
Możemy sprawdzić — wzruszył ramionami, podchodząc bliżej zbiornika. Rozejrzał się nieznacznie wokół z nutą zaciekawienia, tworząc sobie w głowie konkretny obraz. Przeszedł do przodu, nim jednak jego but zdążył zanurzyć się w wodzie, ciecz rozproszyła się na boki. Dwie duże fale wzniosły się w powietrze, błyszcząc dzięki przebijającemu się przez nie słońcu, eksponując przy tym wszystkie żyjące w niej stworzenia. Cały obraz wyglądał wyjątkowo nienaturalnie, zwłaszcza że wszystkie nadal poruszały się w niej, wyraźnie skonfundowane.
Wielkość zbiornika zwiększała wymaganą od niego energię, gdy jedno z jego oczu rozbłysło błękitnym światłem, póki co nie wyglądało jednak na to, by miał jakiekolwiek problemy z utrzymaniem jej w górze. Tym, co pierwsze rzuciło mu się w oczy, była okrągła kamienna płyta na samym środku. Zwrócił się w stronę Shane'a, machając ogonem.
Krypta? Skarbiec? — zapytał, nie ruszając jednak w tamtym kierunku. Może i mu pomagał, ale to nie znaczyło, że nagle zaczął szczególnie się interesować tym, co zostało pogrzebane przez czas. Był po prostu gotów mu towarzyszyć. Tylko tyle.
Shane Kassir
Shane Kassir

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Pon Maj 16, 2022 10:42 pm
- Będziesz ciągle to wypominać? - spytał się go, dźgając go palcem w nos. - Ale tak. Jesteś piękny, więc mogę cieszyć się tym widokiem dzień w dzień - nie spodziewał się, że aż tak będzie zadowolony z tego, co usłyszał od niego czas temu.
Wysunął ostrożnie język, zwilżając dolną część warg, przekrzywiając lekko głowę.
- To groźba czy obietnica? - spytał się w odpowiedzi, przesuwając swoje dłonie tak, by palcami kciuka znalazły się tuż przy jego oczach. - Ja też mogę wypowiadać ci różne słodkie słówka, Jace, by potem je wdrażać w życie - przesunął głowę na bok.
W końcu nikt nie powiedział, że sam nie mógł czegoś wdrożyć.
- Um, sprawdzałem po prostu, co posiadamy - odparł, stukając palcem o szyję. - Wypada, patrząc na to, że nie wszystko wytrzyma kilka dni w takim upale. I chwila, budziłem cię tym? - zawahał się na moment, zastanawiając się, czy nie przesadzał w tamtych momentach. Nie chciał przecież do tego doprowadzić, dlatego czuł się, że było mu głupio obecnie.
Zostało pożywienie i zniknięcie w stronę oazy. Nie mógł się powstrzymać od śmiechu na widok karmionego Moraxa, nim przeszli do realizacji swojego planu.
Gwizdnął cicho na widok mocy Jace'a. Robi wrażenie. Rzucił okiem jeszcze na Moraxa, który machając ogonem, zaczynał się czaić na latającego owada przypominający ważkę. Zaraz potem ponownie przesunął wzrokiem na wodny zbiornik.
- Kto wie... Zobaczymy - bez cienia wahania wszedł do środka, na suchy teren, by podejść do odkrytego miejsca. Przyjrzał się uważniej kamiennej płycie. Przechylił głowę, dotykając ostrożnie materiału, zapoznając się z tym. W pewnym momencie jego palce napotkały się na brzeg i uchwyt. Bez większego zawahania przełożył swoje palce w tamte miejsce, próbując przesunąć na bok. Słyszał jak kamienna konstrukcja ze zgrzytem zaczęła reagować, przesuwając się na bok. Jego oczom ukazało się ciemne wnętrze. Wyciągnął rękę przed siebie, wykorzystując moc elektryczności, którą utrzymywał między dwoma palcami. Jego oczom ukazało się brązowe otoczenie. Chyba miedź? Nie był pewny do końca. Wyglądało na dość stare i zarazem niezrozumiałe.
- Nic tu nie ma - westchnął głęboko, szukając nadal wzrokiem, podświetlając sobie mocą elektryczności. Jednakże nic nie zmieniało się, skrytka była pusta. Może spóźniłem się i ktoś wcześniej coś znalazł? - przemknęło mu przez myśl. Nie wykluczał taką możliwość, ale nie mógł zarazem na to wiele poradzić. - Mogę spróbować tam wejść? Chciałbym zobaczyć żłobienia na ściankach tego miejsca - odwrócił się w kierunku Woloxa, zastanawiając się, czy mógłby jeszcze na tyle podtrzymać swoją moc.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Wto Maj 17, 2022 12:36 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Być może. Lubię słuchać jak mnie komplementujesz — odparł bez najmniejszego zawahania, nawet nie próbując tego ukrywać. W każdym innym przypadku miałby takie rzeczy głęboko gdzieś, ale Shane zdecydowanie był wyjątkiem od reguły. W jego przypadku mógłby spędzać każdy dzień na pustyni, wygrzewając się w blasku słońca i słuchając o swoich atutach. Nie, żeby nie mógł się odwdzięczyć tym samym. W końcu Kassir miał ich aż zanadto.
"Ja też mogę wypowiadać ci różne słodkie słówka, Jace, by potem je wdrażać w życie."
W takim razie mów ich jak najwięcej — chyba nie sądził, że Jace wycofałby się po podobnym komentarzu? Wbrew przeciwnie, wyraźne zaintrygowanie wypełniło jego oczy, zupełnie jakby zamierzał zmusić go do spełnienia swoich słów już teraz. Ostatecznie zachował jednak kontrolę i wyraźnie nie naciskał, wiedząc, że nie przyniosłoby to pożytku żadnemu z nich. Zwłaszcza że nie chciał odciągać Shane'a od tego co naprawdę go teraz interesowało.
W przeciwieństwie do swojego partnera, nie podszedł bliżej kamiennej płycie. Zamiast tego usiadł na środku obecnie suchego zbiornika, bawiąc się poprzez odrywanie pojedynczych fragmentów obu fal, które przenosił naprzemiennie, wraz z umieszczonymi w nich stworzeniami.
"Nic tu nie ma."
Zatem nie skrytka. Przeniósł na niego wzrok i ziewnął, czując efekt grzejącego słońca. Właśnie przez nie znowu zachciało mu się spać. Zaszurał ogonem po ziemi, wpatrując się w niego spokojnym wzrokiem.
Śmiało. Masz około trzydziestu minut do godziny, nim stracę wzrok w prawym oku — intensywny błękit nadal utrzymywał się na tęczówce, świecąc jasno pomimo prażącego słońca. Nie wstawał z ziemi, tylko podkreślając, że nie zamierza się udać w ślad za nim.
Podczas wcześniejszej kłótni nie kłamał. Jeśli coś zostało ukryte, najwyraźniej miało pozostać ukryte. Wolox nie zamierzał w to nijak ingerować, ani przykładać ręki do wyciągania cudzych tajemnic, tak długo jak nie stanowiły dla niego bezpośredniego zagrożenia. Jego partner był pod tym kątem zdany na samego siebie, choćby w środku miał napotkać dziesiątki przygotowanych na nieproszonych gości pułapek. W końcu sam podejmował decyzje o zagłębieniu się w skryte miejsca, musiał więc ponosić konsekwencje własnych decyzji.
Shane Kassir
Shane Kassir

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Wto Maj 17, 2022 10:22 am
- Masz piękne oczy - odpowiedział odnośnie komplementów. - Niczym dwa szlachetne kryształy - Kassir nie był mistrzem komplementowania kogokolwiek. Bardziej schylał się ku własnego zdania popartego tym, co znał. - I cudownie gotujesz. Może nawet sprawisz, że na nowo polubię dane mięso.
Uśmiechnął się nieznacznie i zarazem tajemniczo na jego słowa.
- Jeśli to zrobię, to będzie ciężko się nam samokontrolować, prawda? - odparł bez zawahania. - W końcu... - przesunął dłonią po jego klatce piersiowej. - Każde takie zbliżenie to nowy sposób odkrywania - zaśmiał się, zabierając rękę zaraz potem. - Ale uszanuję fakt, że nie chcesz nic więcej robić tutaj. Dlatego całą resztę zachowam dla siebie - chociaż droczenie się z nim było całkiem zabawne.
Widok błękitnego światła bijącego z jego oka przyniósł mu ino jedną myśl.
Piękny.
Wolox fascynował go pod różnymi względami. Od fizycznych cech, po uczuciowe, aż w końcu sięgające pod moce czy jego wiedzę. Tą samą, którą skrzętnie skrywał przed Shane'em, nie pozwalając mu na poznanie tych tajemnic. Nie tylko wiedza o tym, co było pięćdziesiąt czy sto lat temu, ale również i czasy Apokalipsy, a nawet świat przed nią. Czym był i co ludzie sprawili, że mieli teraz widok taki, a nie inny? Co posiadali i co wiedzieli? Zadawanie sobie podobnych pytań nakręcało go na tyle, by popychał samego siebie w samolubne odkrywanie, chcąc ujawnić te sekrety przed samym sobą. Przyczyna zakrycia tego przed oczami ludzkości nie interesowała go, a płacenie ceny za swoich przodków nie było w jego zamiarze.
Pragnął tego tak samo, jak i poznawać rudowłosego. Nawet jeśli z bólem musiał akceptować ten stan niewiedzy w postaci jego milczenia, miał nadal wiele do zobaczenia. Czy to na pustyniach, czy to w czterech ścianach, gdzie nikt inny nie miał im przeszkodzić. Stopniowo, krok po kroku, by dostać finalnie w swoje dłonie to, czego oczekiwał.
Chociaż nie dziwił go brak zainteresowania Jace'a, patrząc na to, kim był. Zdecydowanie nie mógł mu przypisywać wielu ludzkich cech, niezależnie czy dobrych, czy negatywnych. Umawianie się z przedstawicielem tajemniczego gatunku zdecydowanie nie było proste.
- Zawołaj mnie za dwadzieścia minut - poprosił go. Jego oczy zalśniły złotym światłem, gdy nachylił się nad dziurą, wyciągając przed siebie prawą dłoń. Wskazującym palcem zaczął robić kółko, aktywując przy tym swoją moc elektryczności, która śledząc jego ruchy, zaczęła powiększać stworzony okrąg. Była to słaba imitacja światła - Shane trochę żałował, że nie wziął lampy - ale wystarczyło na tyle, by rozświetliło mu pobliskie ścianki. "Zawiesił" moc w powietrzu, nachylając się bardziej. Nie dostrzegał niebezpieczeństwa - wręcz wydawało mu się, że to miejsce było całkowicie opuszczone. Zakaszlał, zaciskając lewą dłoń na krawędzi wejścia. Wszechobecny kurz wydawał się być niecodziennością, patrząc na to, że dookoła znajdowała się woda.
- Ciekawe zabezpieczenie. Czyżby ktoś z podobnymi mocami to tworzył? - bez mocy podobnego typu, otwarcie tego miejsca równało się z zalaniem go i zniszczeniem skarbów, które znajdowały się w jego wnętrzu. Jednakże ktoś poradził sobie z tym problemem, będąc tutaj o wiele wcześniej niż owa dwójka. Przesunął dłoń jeszcze bliżej, wsuwając się bardziej. Z uwagą studiował wewnętrzny widok.
Międzyczasie Morax zdołał upolować owada i go pożreć. W momencie poszukiwań Shane'a, on potuptał w stronę ściany wody, ostrożnie kładąc na niej łapę, by zaraz potem odskoczyć od niej z piskiem. Wysunął język, sycząc na ścianę wody i stworzenia, które znajdowały się w niej.
Hm...
Niełatwe było to do zrozumienia. Część widocznych rysunków pozwalała mu mniej więcej zrozumieć, na co patrzył, ale wiele znaków nadal było dla niego tajemnicą. Wydawało mu się, że patrzy na jedno z pism dawnego świata, ale nie potrafił go rozszyfrować. Zdołałbym? Momentalnie odpowiedział sobie - nie. Skopiowanie tego byłoby trudne w obecnych warunkach, gdzie zarazem wykorzystywał moc i siły witalne swojego partnera tylko po to, by móc to zobaczyć. - Patrząc jednak na to, wydaje mi się, że to nie jest pełne - nie umknęło mu to, że część miejsca miało zniszczenia, jakby ktoś próbował się szybko wygrzebać z ciężkim przedmiotem i nie przyuważył, że uderzyło to solidnie. Kilka razy.
Wydaje mi się, że już widziałem podobne znaki.
To nie były jego pierwsze wyprawy. Podróżował wiele i natrafiał już na inne relikty przeszłości. Nie można było odmówić jednak zaistnienia schematyczności, jeśli chodziło o konkretne epoki. Zaprzestał używanie swojej mocy i odepchnął się od górnej części, by zaraz potem wylądować na swoim tyłku. Potarł nasadę nosa w widocznej irytacji.
Nic.
Zrozumiał to co zobaczył na tyle, że nie mógł co liczyć na odnalezienie czegoś w tym miejscu. Stracił całkowicie swój trop, który go przyprowadził w to miejsce. Nie, inaczej - momentalnie upomniał się w myślach. Trafił dobrze. Po prostu się spóźnił. Ktoś wyprzedził go, mając swój plan lub więcej szczęścia. Wiedział, że protest nie zmieni sytuacji. Musiał zaakceptować prawdę, niezależnie jak bardzo mu się nie podobała.
Dlatego najpierw musiał wycofać się z tego miejsca. Napiął mięśnie, zasuwając z powrotem wejście kamienną płytą, po czym podbiegł do chłopaka.
- Jace, Jace, wszystko dobrze? - czy nie przekroczył limitu czasowego? Nie słyszał wcześniej jego głosu, ale wiedział, że przez szum wody mogło być mu ciężej. O ile rzeczywiście coś wypowiedział. - Zabierzmy się stąd - blask w oczach Shane'a zgasł całkowicie.

Rzut na trop.
Sponsored content

Pustynia Shkretëtirë - Page 9 Empty Re: Pustynia Shkretëtirë

Nie możesz odpowiadać w tematach