Won.

I tyle w temacie.

Shane Kassir
Shane Kassir

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Wto Lut 15, 2022 10:59 pm
- Hola, ale bez agresji - rzucił momentalnie, szturchając jego ramię wolną ręką. - Nic się złego nie dzieje - Morax pokręcił łbem, czując mokrość na swoim nosie i zaraz potem wydał z siebie dźwięk przypominające kichnięcie. - Głupek z tego Moraxa, nie? Nie mam czasem pojęcia, dlaczego robi dane rzeczy. To chyba już w naturze tej rasy.
Sam zainteresowany jednak nie przejmował się słowami ciemnowłosego, chociaż już przestał się wiercić.
- Pewnie - zgodził się na alternatywę. - Tylko pamiętaj, by nie przesadzić  z tym mięsem - dodał z zaniepokojeniem.
Uśmiechnął się, klepiąc go lekko w dłoń, gdy poczuł, że przytula się do niego. Przylepa. Międzyczasie młody smok kręcił się przy ich nogach, szukając najwyraźniej zajęcia dla siebie.
- Hola, hola. Będziesz mokry  - rzucił pseudo protestem, ale było widać, że był całkowicie rozluźniony przy nim. Był zbyt przyzwyczajony do tego typu zachowania i już dawno przestał próbować mu wybić to z głowy, by jednak pewne czynności nie robił publicznie.
Blondyn zakręcił się z wyraźnym dyskomfortem na widok wzroku Jonathana, ale nic nie powiedział.
- Wezmę te cztery - pokazał mu palcem, które owoce dokładnie chciał. - Dzięki za wyrozumiałość, Umu - zapłacił mu za wybór, dorzucając jeszcze saszetkę pachnących łagodnych przypraw do mięs.
- Shane.
- Hm? - popatrzył na niego z lekkim rozbawieniem. - Nadal jesteś zły?
- Nie o to chodzi.
- Huh? A o co? - wybitnie nie rozumiał, co mogło mu chodzić po głowie.
- Egh. Po prostu uważaj na siebie - uciął machnięciem ręki, nie mając odwagi, by patrzeć na Jonathana. - I następnym razem przyjdź wcześniej trochę - rzucił 1/8 kawałka smoczego owocu w stronę Moraxa. Ten złapał smakołyk w powietrzu, wyraźnie zadowolony z siebie, machając zaraz potem ogonem.
- Jasne, jasne, postaram się Dzięki za wszystko jeszcze raz - rzucił ze śmiechem. - Jace, idziemy. Chodź, w taki sposób będzie ciężko - chciał go zachęcić do puszczenia go, by zaraz potem ponownie wziąć za rękę i pociągnąć do innego stanowiska. - Widzisz jeszcze jakieś stoiska z mięsem? - w tej pogodzie jednak nie było łatwo dostrzec cokolwiek w oddali. - Mam nadzieję, że nie skończy się na przymusie porannej wycieczki - w tym momencie poczuł, jak Mor dobił łbem do jego nogi, zaraz potem tuptając dookoła niego.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Sro Lut 16, 2022 2:57 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Mruknął coś cicho, nie odzywając się ani słowem. Spojrzał na niego jedynie kątem oka, potrząsając głową na boki. Ciężko było stwierdzić  czy miało to stanowić potwierdzenie, zaprzeczenie, a może po prostu okazywał w ten sposób, że nie zamierzał się wypowiadać na temat smoka.
Uśmiechnął się za to nieznacznie, słysząc niepokój w jego głosie.
To urocze, że za każdym razem się o mnie martwisz. Mimo że wielokrotnie widziałeś jak jadłem na twoich oczach surowego węża — razem z tym małym gnojkiem, który kręcił się właśnie przy jego nogach. Obserwował go, przymrużając nieznacznie powieki, zaraz drgnął jednak w miejscu i podniósł szybko wzrok, wyraźnie odzyskując nad sobą kontrolę.
Cokolwiek, wysuszę się. Zresztą i tak obiecałem, że wykąpię Moraxa to równie dobrze mogę się wykąpać razem z nim. 내 말이 맞아, 도마뱀? 오, 그 모습을 알고 있어*. Masz pecha — prychnął z rozbawieniem, zaraz muskając kark Shane'a ustami. Tuż przed tym, gdy przytulił się policzkiem do jego włosów, wracając spojrzeniem do Umu. Wcześniejsza obojętność zniknęła bez śladu, gdy tylko blondyn postanowił się odezwać. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, sprzedawca leżałby martwy na ziemi już w momencie, gdy rozchylił usta. Nawet źrenice jego oczu zdawały się wyraźnie pomniejszyć, dodatkowo uwydatniając barwę jego tęczówek.
Wystarczyło słowo.
W końcu doskonale wiedział, gdzie się wystawia. Znalezienie go nie zajęłoby mu więcej niż kilkanaście minut. On o tym wiedział. I Umu też o tym wiedział. Nawet jeśli raczej nie był w pełni pewien tego, jaki rodzaj zagrożenia stanowił dla niego Jonathan. Wystarczyło, by Shane zakończył rozmowę.
Odsunął się od niego wyraźnie rozpromieniony, łapiąc jego dłoń z wyraźną ekscytacją. Przyciągnął go bliżej siebie, rozglądając się wokół. Powęszył przez chwilę, oddzielając zapach deszczu od reszty. Plus był taki, że zawsze gdy padało, wszystkie zapachy robiły się dużo bardziej intensywne. Choć niejednokrotnie było to i wadą, zwłaszcza gdy niektórzy traktowali deszcz jak prysznic. Skrzywił się nieznacznie, wciskając bez słowa nos w gardło Shane'a, by zabić jeden z zapachów jego własnym. Zdecydowanie ulubionym i dużo ładniejszym niż wszystko, co znajdywało się na targu.
Przy wejściu. Chodź. I nie bierz niczego od Owena, znowu się nie mył od kilku dni — wyburczał, ciągnąc go za sobą, tylko po to, by zaraz nieznacznie się wzdrygnąć i wyraźnie zwolnić. Dopiero gdy dotarli na stoisko, stanął i rozejrzał się z wyraźnie błyszczącymi oczami.
Zapomnij o fokisie, chcę lamję. Lamję i orkina — pociągnął go za rękaw, patrząc na niego z ekscytacją. Większość sprzedawców ze względu na niezwykle ciężko obróbkę mięsa lamji, nawet nie zadawała sobie trudu jej sprzedaży. Mniejsza ilość źle oczyszczonego kawałka wystarczyła, by w przeciągu doby doprowadzić do zgonu rosłego mężczyzny. No, w przypadku Shane'a trucizna i tak prędzej czy później opuściłaby organizm, przysparzając mu jedynie ciągły ból w pierwszych godzinach. A może minutach? Nie był pewien, jak szybko oczyszczała się jego krew przy podobnym obciążeniu.
Tak czy siak, nic z tego i tak nie tyczyło się Jace'a.
Sobie weź, co chcesz. Adarożec i osizela wyglądają dobrze. Nie pamiętam co mamy w domu, ale mogę ci zrobić gulasz, ale to bardziej na późny obiad czy kolację, bo trzeba go poddusić przez kilka godzin — nie dało się przeoczyć faktu, że w towarzystwie Shane'a, Jace nie nawiązywał ze sprzedawcami praktycznie żadnego kontaktu. Przynajmniej dopóki nie było to absolutnie potrzebne. Cały czas wpatrywał się w niego jak uradowane szczenię, dla którego nie istniał świat poza stojącym przed nim ciemnowłosym.
Do którego bardzo. Ale to bardzo. Nie lubił kiedy ktoś się wpierdalał.

Shane Kassir
Shane Kassir

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Sro Lut 16, 2022 1:23 pm
- Ugh. Racja. Zapominam o tym - przynajmniej już wiedział, czemu mógł jeść surowe mięso i nic mu nie było po tym. Chociaż nadal było to niełatwe do zaakceptowania i samemu wylatywało mu to z głowy, że ich możliwości żywieniowe były jednak zbyt różne. - I to dziwne, że martwię się? - burknął zaraz potem.
Skinął głową.
- Skoro tak uważasz - zgodził się. Kąpiel i tak czekała, a skoro trochę dodatkowego deszczu nie przeszkadzało... To nie protestował przy tym, że jego osobista przylepa naruszała bez obaw strefę osobistą. Za bardzo przyzwyczaił się do tego, by jakkolwiek negatywnie reagowac już na to.
Chociaż Umu nie sprawiał wrażenie zachwyconego, całkowicie starając się unikać ich wzroku już. Kassir strzelał, że okoliczności i pogoda mogły obniżyć mu nastrój. Nie miał pojęcia, jakie spojrzenia wysyłał blondynowi jego chłopak. Spoglądając na Jace'a, widział jedynie jego pozytywne emocje wypisane na twarzy. Dlatego też krótko pożegnał się z nim, uśmiechając się z lekka przepraszająco, nim odeszli.
- Coś się stało? - zwrócił się do rudego, po czym wypuścił powietrze z płuc. - Tak, tak. Dlatego Owen ma jedno z tańszych towarów - skomentował stan innego sprzedawcy. - I spoko. Ominiemy go - dodał, czując łaskotanie przez to, że na moment wtulił się. Zaraz potem dał się grzecznie zaciągnąć na miejsce.
- Tak, tak. Wezmę to - był rozbawiony przez widok podekscytowania chłopaka. - Umiesz obrabiać takie mięso? - dodał, przekierowując wzrok na stanowisko, sprawdzając inne rodzaje dostępnego towaru. - Ah. Chyba kalwatki raczej nie dorwiemy? - zastanowił się na głos. Spojrzał na grubszego sprzedawcę, pokazując mu swój wybór. Postawił na adarożca, mając nadzieję, że będzie miało wystarczająco miękkie mięso po urządzeniu go. Przez dłuższy czas podchodził z dozą ostrożności do potraw z bestii pustynnych. Nie były dla niego najgorsze, ale brak konkretnych zdolności gotowania robił swoje.
A nie wszystko pozbędzie się odpowiednia ilość przypraw.
- Uff. Mamy szczęście, że Brian często pamięta o pozostawieniu czegoś dla spóźnionych klientów - powiedział zadowolony, gdy odchodzili od stanowiska. Proces przebiegł o wiele szybciej niż przy Umu, gdzie w tym przypadku sprzedawca ograniczył się do krótkiego przywitania i podania ceny za dane towary. - Możesz wziąć trochę zakupów ode mnie? - noszenie wszystkiego w jednej ręce było uciążliwe. Zwłaszcza, gdy Morax zaczął próbować się dobrać do ich zakupów. - Głupek. Przecież byłeś dopiero co karmiony. Znowu przytyjesz - westchnął, unosząc poza zasięg jego przedmioty. - Niedaleko stąd jest stanowisko z eliksirami - rzucił, mrużąc oczy. Deszcz zaczął dawać się coraz bardziej we znaki, ale całkowicie nie przeszkadzało mu to. Nawet jeśli jego długie włosy były już całkowicie mokre. - Dobrze. Kupimy po trzy sztuki obu typów - zadecydował, lekko szturchając go w ramię, by zachęcić do udania się w stronę wspomnianego stanowiska. - Inne kupimy już jutro, inaczej Morax zatupta nas całkiem - zażartował, widząc, jak smok starał się dotrzymać im kroku.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Sro Lut 16, 2022 1:56 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Wytknął mu język w odpowiedzi, zaraz ponownie się uśmiechając.
Nie. To słodkie — odpowiedział z dość mocnym dyskomfortem, że nie może w pełni okazać mu w tym momencie własnych uczuć z pomocą ogona. Gdyby mógł po prostu jawnie się z nim poruszać, jak nic machałby nim teraz energicznie na boki, by wyzbyć się nadmiaru szczęścia w środku.
"Coś się stało?"
Poza tym, że umiera mi nos to nieszczególnie — wymamrotał, ocierając się o niego przez chwilę, nim nie nadpisał całkowicie nieprzyjemnego zapachu, zapachem Shane'a.
Niby wiem, że wszystko musi tu przejść kontrolę jakości, ale nadal nie byłbym w stanie niczego od niego dotknąć, mając świadomość, że pokłócił się z wanną na ostatnie trzy dni. W porywach do tygodnia — ponarzekał przez chwilę, dając upust swojemu niezadowoleniu, nim mięso całkowicie nie poprawiło mu humoru. Gdyby mógł, wziąłby wszystkie. A gdyby tak samemu oprócz bestii, urządzić też polowanie na coś smacznego? Przykładowo takiego adarożca mógłby sprzedać na targowisku, zostawiając sobie jedynie udo. Było na tyle wielkie, że bez problemu starczyłoby im co najmniej na tydzień.
Umiem obrabiać każde mięso — ze względu na Shane'a, wraz z pełnym pakietem przyprawiania, gotowania i tym podobnych. Za każdym razem, gdy wychodzili na miasto, robił w głowie dokładne notatki co mniej, a co bardziej mu smakowało. Sam nie był jakimś gigantycznym fanem przypraw, ale wiedział, że ciemnowłosy mimo wszystko pochorowałby się po surowiźnie. Pomijając, że jedzenie jej nie sprawiało mu żadnej przyjemności.
A dla Jace'a nic nie było tak ważne jak szczęście Kassira. Zerknął kątem oka na stoisko, w końcu nieznacznie się interesując.
Poczekaj chwilę — rzucił do ciemnowłosego, wracając na chwilę do Briana – planujesz dostawę kalwetek?
Będą na początku przyszłego tygodnia, wtorek, może czwartek. Mój partner biznesowy z Isenvee został zaatakowany przez minorysa więc stracił sporą część towaru. Ale jego mięso z orkina, które kupiliście, jest najwyższej klasy, zapewniam — Brian spojrzał na mężczyznę, zakładając ręce na klatce piersiowej i kiwnął kilka razy głową.
Handlujesz z niezależnymi jednostkami?
Zawsze doceniam towar wysokiej jakości. Byle był nieobrobiony. No i im większe uszkodzenie, tym mniejsza cena — standardowa zasada. Wolox skinął krótko głową, nim wrócił do Shane'a, biorąc od niego większość zakupów, układając je sobie wygodnie w dłoni.
"Przecież byłeś dopiero co karmiony."
Starczyłoby mu na kilka dni. Zaraz dotknął włosów i ramion Shane'a, ściągając z niego większość wody, by przenieść ją na ziemię. W przeciwieństwie do siebie i Moraxa nie zablokował całkowicie jego kontaktu z deszczem, ale nałożył delikatną barierę, zmieniającą go bardziej w mżawkę.
Zmokła kura — zażartował ze złośliwym uśmiechem, patrząc na smoka – w porządku. Obudzę cię wcześniej.
Shane Kassir
Shane Kassir

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Sro Lut 16, 2022 8:12 pm
- Nawet te najbardziej trujące? - zastanowił się z lekką podejrzliwością w głosie. - Są gatunki, których mięso jest smaczne bardzo, ale ich poziom trucizny jest zbyt wysoki, by każdy mógł pozwolić sobie na ich skosztowanie - nie żeby sam kiedyś nie próbował. Nie wspominał za dobrze efektów finalnych, gdzie przez kilkanaście godzin zwijał się z bólu, gdy jego organizm starał się oczyścić z niechcianych substancji.
To, że każdy inny by zginął na jego miejscu, to był drobny szczegół.
Huh?
Odprowadził go wzrokiem, zastanawiając się o co chodziło. Może coś jeszcze chce więcej? Deszcz zagłuszał rozmowę, dlatego też patrzył bez wyrazu w tamtą stronę, czekając na jego powrót. Było tak nietypowo mu zostać samemu, ale zewnętrznie nie ukazywał tego. Za to tylko szepnął podziękowania, gdy powracający chłopak wziął od niego zakupy.
Uniósł na moment głowę, czując o wiele mniej wody spadającej mu na głowę. Uśmiechnął się niemrawo.
- Może trochę - przyznał nieśmiało. - I jasne. Prosiłbym - dodał odnośnie budzenia wcześniej. - Cieszę się, że mogę na ciebie liczyć - z tymi słowami już znalazł się przy stanowisku z eliksirami, gdzie zakupił po trzy sztuki i dobrał jeszcze ziołowy płyn dla Moraxa. Zaraz potem zasugerował już wyjście z targu.

z/t x2 (+ Morax)
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Sob Maj 21, 2022 10:13 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Każdy krok w stronę Lynne, nawet jeśli normalnie sprawiał, że nie był szczególnie szczęśliwy, tym razem nieco poprawiał mu humor. Nie dlatego, że nie mógł się doczekać zmiany klimatu. Jakby nie patrzeć to właśnie Shkretëtirë było dla niego domem. Od zawsze na zawsze. Widząc jednak stan Shane'a, wiedział, że najłatwiej będzie go pocieszyć właśnie w mieście.
Nie wiedział jeszcze, do czego będzie musiał się posunąć, by faktycznie to osiągnąć. Nawet jeśli z tyłu głowy miał świadomość, że dysponował dość ważną kartą pułapką, nie był w stu procentach pewien czy chciał ją teraz wyciągać. Zwłaszcza po ich ostatniej kłótni. Choć odsunął wszystko w niepamięć i nijak mu niczego nie wypominał — z wzajemnością zresztą — nadal chodziło o jedną z najmocniej strzeżonych przez Woloxy tajemnic. Część niego podpowiadała mu, że nie było to miejsce przeznaczona dla kogoś, z kim nie wiązało go Sken. Kogoś, kto w każdej chwili mógł się od niego odwrócić i odejść.
Przecież i tak nie pozwolisz mu odejść.
Bez wątpienia był to dość mocny argument.
Wymruczał coś niewyraźnie pod nosem. Na ten moment postanowił spróbować innych metod. Zajęcia mu myśli na tyle, by nie miał czasu skupiać się na nieudanych odkryciach.
Chcesz mi pomóc w handlu? Chociaż nie wiem jak dobry jesteś w targowaniu się — objął go w pasie, uśmiechając się wesoło w jego stronę. Choć torba na plecach z częściami pereny powinna mu już zacząć ciążyć po pokonaniu takich odległości, nic w jego energicznym kroku nie  wskazywał na to, by faktycznie tak było.
Jesteś głodny? Skoro już jesteśmy na mieście, możemy od razu coś zjeść — musnął ustami bok jego szyi, nim odsunął się odrobinę w tył, nawet na chwilę nie zrywając kontaktu fizycznego. Nie zamierzał pozwolić na to, by ktokolwiek nie zrozumiał dobitnego przekazu.
Shane należał do niego.
Choć sposób, w jaki go prowadził, mógł się wydawać niewinny, celowo opierał dłoń na niższej części jego kręgosłupa, zahaczając palcami jeszcze niżej, by wysyłać odpowiedni komunikat do wszystkich, którzy przechadzali się obok nich.
Shane Kassir
Shane Kassir

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Nie Maj 22, 2022 9:29 am
Powrót do rodzinnych terenów odbierał o wiele bardziej neutralnie niż można było spodziewać się po nim. Uwielbiał Lynne. Powrót tutaj działał na niego odświeżająco. Najczęściej. Jednakże obecnie był ok wiele ciszej, nie ukazując po sobie zmianę emocji. Sprawiał wrażenie zmęczonego i prawda niewiele odbiegała od tego. Fala porażek mogła zniszczyć pewność siebie każdego, doprowadzając do stłamszenia zapału i chęci do działania przez najbliższy czas. Jednakże Kassir starał się maskować z tym, zwyczajnie nie chcąc dawać Jonathanowi powodów do zmartwień. Lekko uśmiechał się do niego, spoglądając z łagodnością, mimo iż myśli pogrążały się w chaosie spowodowanym brakiem wyników w własnym działaniu.
Właśnie teraz myślał o tym, czy nie siąść i nie zaszyć się ponownie w mapach, gdy wtedy dotarła do niego propozycja rudego. Posłał mu pytające spojrzenie, po czym wypuścił ostrożnie powietrze z płuc, czując jego dotyk. W publicznym miejscu ich afiszowanie się z emocjami nie było od "wczoraj", ale zarazem było nadal czymś, do czego się powoli przyzwyczajał. Nie, żeby narzekał. Niechęć do tego przerodziła się w istotny aspekt, który pozwolił mu mieć pewność co do uczuć Jace'a i tego, czy chciał obecnie z nim spędzać czas.
- Um. Mogę się postarać - nie był handlarzem. - Tylko musisz mi powiedzieć, poniżej jakiej ceny nie schodzić - czy był teraz sezon na pereny i jej części? Jak było trudno to zdobyć? Odbiegało to od zainteresowania jego, ale był zdecydowany, by mu pomóc w jakikolwiek sposób.
- Możemy potem - w końcu jednak chodzenie cały czas z towarem na sprzedaż było co najmniej niewygodne. - Tylko, na pewno chcesz? Będzie ci ciężko znaleźć coś pod swoje preferencje - jedzenie na mieście równało się z doświadczeniem różnych mieszanin przypraw i zmian smaków samej potrawy. - Chyba, że zajrzymy do tamtej budki i weźmiemy soki z owoców. Są wystarczająco sycące - właśnie minęli jakiegoś mężczyznę, który posłał im niepewne spojrzenie. Mrugnął oczami, po czym spojrzał na Jace'a.
- W sumie, jak myślę teraz, to mniej osób zaczepia nas od tak - powiedział, spoglądając na Woloxa. - To mi przypomina, że przez pewien czas uważano, że jestem przeklęty. Głupota - podsumował swoje słowa zrezygnowanym westchnieniem, po czym oparł się delikatnie o jego ramię. - Przecież jesteśmy razem przez ten cały czas. Gdybym był przeklęty, dotknęłoby cię to najbardziej - zaśmiał się krótko. Nie zdawał sobie sprawę z tego, jak do końca są teraz odbierani przez mijających ich ludzi. Sam już dawno przestał się oglądać się za innymi, zwłaszcza, gdy miał go tylko dla siebie. Nie wychodziły mu związki do tego czasu. Albo kłótnie z partnerką, albo stracenie zainteresowania bez słowa... Może w tym wszystkim tkwiło jego "przekleństwo"? Niemożliwe. Gdyby tak było, nie mógłbym już nigdy być szczęśliwym. Chociaż prawie był skłonny uwierzyć w to, że mogło się to przełożyć na odkrywanie, patrząc na jego szczęście dotychczas.
- Od kogo zaczynamy? - myślenie o własnym pechu nie spowodowałoby, że Jace by zarobił za swój wysiłek, a on tym bardziej nie zamierzał mu dokładać więcej problemów. Zwłaszcza, gdy zazwyczaj sam chodził to robić. - Może od Sero? - zasugerował 40-letniego handlarza, który fizycznie wyglądał, jakby zatrzymał się maksymalnie na 22 latach. Był dość czujną osobą, która jednak miała jedną słabość - piękno. Nierzadko dawało się przy jego stanowisku zobaczyć wyróżniające się aparycją osoby, które swoim urokiem próbowały ugrać dla siebie jak najlepiej.
A oprócz tego był uczciwy i często rozsądny ze swoimi propozycjami.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Nie Maj 22, 2022 9:46 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Przewrócił oczami, schylając się nieznacznie, by dmuchnąć ciepłym powietrzem w jego ucho.
Tylko żartowałem. Dam sobie radę, fakt, że chce ci się ze mną chodzić to wystarczające wsparcie — uśmiechnął się, cały czas utrzymując go przy sobie. W końcu był jedynym, czego teraz potrzebował. Znał wszystkich tutejszych sprzedawców, a oni znali jego. To wystarczyło, by nie próbowali go oszukać, ani oferować zbyt niskich stawek.
Nie będziesz się żywił tylko sokami, Shane — stwierdził surowym tonem, zaraz pstrykając go w nos — mną się nie przejmuj, nadal są rzeczy, które jakoś mi smakują. To nie tak, że wasza kuchnia kompletnie mi nie podchodzi.
Po prostu wolał surowiznę. Nie wspomniał o tym jednak na głos, rozglądając się pokrótce dookoła.
"To mi przypomina, że przez pewien czas uważano, że jestem przeklęty."
Haha. Ludzie i ich przesądy — zaśmiał się krótko, zerkając na niego z uśmiechem, nim obrócił się nieznacznie w jego stronę, by unieść jego twarz i pocałować go, najwidoczniej kompletnie nie przejmując się tym, że mieli widownie.
Oczywiście, że się nie przejmował. Chciał, by na nich patrzyli. By wiedzieli, że nie mieli najmniejszych szans na to, by dotknąć jego własności.
I może była jakakolwiek prawda w tym, że uznali Shane'a za przeklętego. Jego przekleństwem była w takim wypadku stojąca przed nim osoba. Zaczepiało ich mniej osób? Oczywiście, że tak. Jace doskonale wiedział, jak poradzić sobie z tymi, którzy nie byli w stanie odczytać jednego prostego sygnału.
Nawet nie próbujcie się zbliżyć.
Zdarzały się przypadki, które uparcie próbowały złamać ustaloną przez niego zasadę. A zawsze zachowywał się przecież względem nich fair. Okazywał, że nie powinni dotykać jego własności, rozmawiać z nią, ani spędzać czasu. W końcu uwaga Kassira miała się skupiać na nim. I tylko na nim. Skoro więc nie potrafili wykonać tak prostego polecenia, nic dziwnego, że los zsyłał na nich wszelkiego rodzaju nieszczęścia.
Pomylenie eliksiru leczniczego z trucizną. Potknięcie się i uderzenie w stragan, który tracił podstawowy fundament i spadał na sprzedawcę. Wejście do klatki drapieżnych bestii przed porą karmienia. Zakrztuszenie się daniem w pobliskiej restauracji. Jeden z nich najzwyczajniej w świecie zapomniał oddychać. Kto by pomyślał? Nie, żeby mógł się w pełni dziwić, w końcu Shane notorycznie zapierał dech w piersiach. Jak widać w niektórych przypadkach, bardzo dosłownie.
Potarł palcem jego policzek, nieustannie się uśmiechając.
Sero? — Sero. Jedna z osób, których nienawidził bardziej od innych z prostego powodu. Sprzedawca z początku próbował swojego uwodzenia na nim samym, wystarczyło jednak zbyć go kilkoma zdaniami, nawet jeśli od czasu do czasu, gdy chciał uzyskać stosowną zniżkę, zdarzało mu się odpowiednio zagrać na jego żałosnych żądzach.
Nie znaczyło to jednak, że lubił gdy patrzył w ten sposób na Shane'a.
Sero też o tym wiedział. W końcu czy była na targowisku choć jedna osoba, której umknął jego przekaz?
Jasne. Prowadź, negocjatorze — zażartował, zsuwając powoli palce niżej, zatrzymując je na najwyższych partiach jego ud i ścisnął je lekko, rzucając mu wyzywające spojrzenie.
Sponsored content

Targowisko - Page 3 Empty Re: Targowisko

Nie możesz odpowiadać w tematach