Won.

I tyle w temacie.

Lynne
Lynne

Targowisko Empty Targowisko

Czw Lut 10, 2022 7:24 pm
[tu będzie ładny kod]

Najzwyczajniejszych kilka alejek zapełnionych wszelakimi stoiskami, w których sprzedawcy oferują niemal wszystko, czego dusza zapragnie. Przyprawy, zioła, rośliny doniczkowe, tkaniny, materiały hobbystyczne, produkty spożywcze, ceramikę. Większość, jeśli nie wszystkie produkty wykonane lub wyhodowane są własnoręcznie, co nadaje rustykalnemu wyglądowi bazarku jeszcze większego uroku.
Sheridan Paige
Sheridan Paige

Targowisko Empty Re: Targowisko

Czw Lut 10, 2022 7:27 pm

Mężczyzna zwykle przydawał jej się na nieco bardziej poważne wyprawy, te w raczej dziksze tereny. Jednakże czasem potrzebowała jakiegoś towarzystwa przy zwykłych głupich wyjściach na miasto, chociażby żeby poradzić jej, co wygląda, pachnie albo po prostu na intuicję prezentuje się lepiej. Ufała własnym zmysłom, ale nikogo nie zabolała jeszcze dodatkowa opinia.
Jej torby już teraz były całkiem pełne losowo wyglądających wielokolorowych korzeni, buteleczkami płynów, które bogowie wiedzieli czym były, a także świeżymi owocami - to już nie w czaromarowych celach, bardziej po prostu na obiad.
- Potrzebujemy jeszcze na pewno cynamonu, kilku lilii... i przydałby mi się jakikolwiek lekki olej bez zapachu - zmrużyła oczy, wgapiając się w swoją listę zakupów jak stary ślepiec, by zaraz znikąd oprzeć na moment czoło o ramię Yahyi i westchnąć ciężko. - Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam...
Albo próbowała sobie wmówić, że zapomniała o tym, że chciała kupić sobie coś absolutnie zbędnego, dla zwyczajnej przyjemności. Zawsze, kiedy odwiedzała swój ulubiony bazar, jej wzrok przyciągały stoiska z minerałami. Przecież mogła robić z niej biżuterię. Albo dla siebie, albo dla klienta, z jakąś konkretną intencją. Fantastyczna sprawa. Ale nienienienie, była tu w konkretnym celu, potrzebowała tylko paru najważniejszych składników, a błyskotek miała ci dostatek w domu.
- Chcesz iść potem na jakiś obiad czy może wpadasz do mnie nażreć się na mój koszt? - a opcji z rozejściem się do własnych mieszkań nie było?
Yahya Château
Yahya Château

Targowisko Empty Re: Targowisko

Czw Lut 10, 2022 7:28 pm
Wyciągnął rękę po kolejną torbę z rzędu, układając ją sobie wygodniej w dłoni. Robienie za tragarza było dla niego czymś zupełnie naturalnym. Nie było w końcu opcji, by pozwolił Sheridan nosić coś ciężkiego w swoim towarzystwie. Czasem oddawał jej jedną z nich, by zaszczepić w niej ułudę noszenia czegokolwiek, ale i tak z reguły oddawała mu ją gdy wpadała w szał zakupowy na kolejnym stoisku, gdzie przeglądała wszystkie składniki z zadziwiającą dbałością.
Yahya chodził po świecie dużo dłużej od niej, używał prawdopodobnie każdego pojedynczego eliksiru, jaki stworzono na tym świecie, ale nigdy nie przestawała zaskakiwać go jej pasja. Uwielbiał obserwować ją podczas zakupów, moment gdy jej oczy błyszczały na widok jakiegoś głupiego kamienia, jak i jej narzekanie na kolejne podróby, które próbowali im wcisnąć niektórzy handlarze.
Przełożył torby do jednej ręki, by móc podnieść dłoń, klepiąc ją delikatnie po głowie.
Zawsze możemy przyjść drugi raz, a na razie — postukał palcem w listę — skup się na tym co mamy. Jak będziesz grzeczna, to kupię ci jeden z twoich kamyków. Jeden. Zielarska rozpustnico.
Uśmiechnął się łagodnie z wyraźnym rozbawieniem, składając nieco wygodniej skrzydła na plecach, gdy wyczuł przepychającą się za nim kobietę. Podniósł nieznacznie głowę i zmierzył ją wzrokiem, zaraz wracając uwagą do Sheridan. Zdecydowanie była dużo lepszym punktem obserwacji.
Wpadam się nażreć na twój koszt. Dobra, kupię ci dwa kamienie — negocjator roku.
Sheridan Paige
Sheridan Paige

Targowisko Empty Re: Targowisko

Czw Lut 10, 2022 7:28 pm
Nienawidziła, kiedy ta piegowata maszkara robiła za jej głos rozsądku, bo - niestety lub stety - zawsze musiała przyznać mu rację. Wydęła dolną wargę i zaburczała coś niewyraźnie.
- Ej, to są same potrzebne rzeczy. Mam zamówienie na dziesięć flakonów Ognia w Płynie, bo ktoś robi sobie jakąś grupową wyprawę do zimnolubnych. Wiesz jaki to jest dobry biznes? - wywróciła oczyma. Wiedziała, że najzwyczajniej w świecie się z nią droczył, ale nie mogła nie odpowiedzieć mu z choć minimalnym tonem wrzeszczącym: "w ogóle nie szanujesz mojego zawodu!". Zresztą, ugrała na tym prezent, już było dobrze. Fantastycznie robiło się z nim interesy.
- To brzmi jak rekompensata, więc nie do końca na mój koszt, ale nie narzekam - rozłożyła ręce, zastępując tym gestem wzruszenie barkami. No cóż, nie miała zamiaru rezygnować z takiego fantastycznego układu. Zresztą, pewnie i tak nagotowałaby więcej tego swojego wegegulaszu (rzekomo trzystukrotki nadawały mu smak guźca zielonego, ale nie miała nawet pojęcia, jak smakuje taki świniak) i przyniosłaby mu go trochę w słoiku, nawet gdyby nie zwalił jej się na głowę. - Jak kupisz mi cytryn to zrobię ci z niego kolczyki na dostatek i czytywidzisztocojawidzę.
Zniknęła z jego zasięgu trochę szybciej niż zwykle, biegnąc w kierunku stoiska z sadzonkami, zaraz słyszalnie trajkocząc coś do ciemnoskórej sprzedawczyni i pokazując palcem na konkretną doniczkę. Yahya został ponownie uraczony spojrzeniem Paige po krótkiej chwili.
- Czy ty rozumiesz, że to są NIEBIESKIE truskawki? Mam pomarańczowe, białe, słyszałam o czarnych, ale NIEBIESKIE?
- Smakują trochę jak zmiksowane agrest i borówki - głos kobiety brzmiał nieco jak dzwoneczki na wietrze, niesamowicie przyjemnie dla ucha. Wysunęła nawet w ich stronę tacę z owocami, których krzewy najwyraźniej sprzedawała, wskazując na nabite na wykałaczki pokrojone błękitne kawałki. Sheridan w zasadzie bez zawahania sięgnęła po jeden z nich, nim wcisnęła go sobie do pyska. Radość dziecka za jeden owoc. Za to paciorkowate czarne oczy sprzedawczyni zwróciły się ku towarzyszowi blondynki, gdy drewniana tacka została wyciągnięta nieco dalej w jego kierunku.
Yahya Château
Yahya Château

Targowisko Empty Re: Targowisko

Czw Lut 10, 2022 7:29 pm
Uśmiechnął się kącikiem ust, widząc jej minę.
Wiem. A raczej się domyślam. Isenvee i ich temperatury to absolutna masakra, dziwi mnie, że w ogóle ktokolwiek chce tam chodzić — wzruszył ramionami, nawet nie ukrywając swojej niechęci do ich terenów. Nie ufał niczemu, co żyło w temperaturach poniżej zera i miało się dobrze. Sam zdecydowanie wolał trzymać się Lynne i Pustyni. Swego czasu miał niejakie problemy z przystosowaniem się do wilgoci w mieście, ale obecnie bez zawahania mógł stwierdzić, że było mu tu dobrze. No, poza dniami gdy padało. Zdecydowanie nie lubił deszczu. Nic dziwnego, że zaszywał się wtedy w domu pod kocem, zwijał w burrito i udawał, że nie istnieje, patrząc jedynie ponuro za okno.
Powiedziałem, że kupię kamyki tobie, a nie so... no jasne. Gadaj sam do siebie, Yahya. Baw się dobrze, Yahya — westchnął cicho, przewrócił oczami i ruszył po prostu w ślad za nią. W końcu i tak zdążył się już przyzwyczaić do jej nagłych zrywów, gdy zobaczyła coś, czego on i tak pewnie nie miał zrozumieć.  Zatrzymał się przy stoisku, mierząc krzaczek wzrokiem, by zaraz przenieść go na owoce.
Okej, przyznaję. Wyglądają super — zgodził się, przekładając wygodniej torby, by móc spróbować niebieskiej truskawki. Smaczna. Zdecydowanie była dużo bardziej w jego guście niż niektóre bardziej przesłodzone rzeczy jak banany czy morele.
Weźmiemy. Ile? Ty się będziesz tym opiekować, masz dużo lepszą rękę do roślin ode mnie. Często kwitną? — zapytał kobietę, wracając do niej uwagą, jednocześnie obejmując Sheridan ramieniem w pasie.
Gest mógł się wydawać romantyczny, ale w rzeczywistości chciał się po prostu upewnić, że znowu nie spierdoli na drugi koniec targu, nim dobiją interesów. Masakra z tą dziewczyną, naprawdę.
Sheridan Paige
Sheridan Paige

Targowisko Empty Re: Targowisko

Czw Lut 10, 2022 7:30 pm
Znając Paige, zaczęłaby argumentować swoje przedsięwzięcie z kolczykami całkiem typowym tekstem o radości z obdarowywania, tym, że samej sobie może zrobić cokolwiek w każdej chwili, że wdzięczność, że blablabla.
- Oczywiście, że ja się nią zajmę, będzie rosnąć w moim domu - tak, jakby to nie było oczywiste. - Proszę tylko jedną sadzonkę, nie mam już za dużo miejsca - przyznała, nawet nie wiadomo czy z zażenowaniem, czy z dumą. Miała sięgnąć do swojej torby po portmonetkę, ostatecznie podskakując na dotyk czyjejś dłoni.
Powstrzymała się od wyłamania z przerażenia jednego z palców intruza, kiedy już zarejestrowała, że przecież nie stał przy niej nikt poza jej piegowatym mułem. Spojrzenie, które mu posłała, mogło zostać odczytane na wiele sposobów, nawet jeśli każdy sprowadzał się ostatecznie do: ale masz wpierdol. No cóż, przynajmniej handlarka miała ubaw.
- Kwiaty kwitną na przełomie Niietoperza i Psa, potem owocuje aż do początku Adaksa - wyliczała wszystko na swoich przyzdobionych masą pierścieni palcach. - Potem potrzebują trochę przerwy, ale znowu kwitną szybko w połowie Fenka i owocują do końca Tanuki, więc jednak trochę krócej. Potem znowu przerwa.
- Brzmi sensownie. Tak jak mówiłam, poproszę jedną sadzonkę, i gdyby miała pani spisane jakieś zalecenia jeśli chodzi o opiekę, byłabym zobowiązana - wreszcie sięgnęła po pieniążki, przy okazji łapiąc stanowczo za nadgarstek Yahyi i nadymając policzki. - Zabieraj grabie, bezbożniku - padło, gdy jasnowłosa przekazywała śliczne błyszczące monetki i odebrała swój towar. Kulturalne pożegnanie, wszystko miło, uprzejmie. Nawet już do swojego towarzysza wróciła z nieco pogodniejszym wyrazem twarzy. Co ma go straszyć morderstwem dłużej niż minutę, skoro wtedy żart robi się przewałkowany.
- Dobra. Olejki i cynamon - chyba zrezygnowała z kwiatków na rzecz tych truskawek. Nie, żeby nie miała na to wszystko pieniędzy - miała się całkiem dobrze jeśli chodziło o jej sytuację materialną - ale wolała ograniczyć syf do taszczenia na jeden dzień. Nawet jeśli większość byla lekka i dźwigana przez jej skrzydlatego przydupasa. - Tak czy siak - podjęła nowy temat, ruszając odpowiednią drogą - nie potrzebujesz niczego? Wiem, że sama cię wyszarpałam z domu, ale zawsze mam poczucie winy, że tylko ciągnę cię za sobą jak smród.
Yahya Château
Yahya Château

Targowisko Empty Re: Targowisko

Pią Lut 11, 2022 12:31 am
Nie zamierzał protestować. Jakby nie patrzeć, Yahya naprawdę uśmierciłby biedne truskawki, zanim w ogóle zdążyłyby zakwitnąć. Taki już był jego los. Dużo lepiej dogadywał się ze zwierzętami niż z roślinami. Nic zresztą dziwnego, skoro robił w Lynne za Vetestialoga.
Widząc jej wzrok, absolutnie nie był w stanie powstrzymać narastającej w środku satysfakcji. Uwielbiał ją dręczyć. Nawet jeśli kilka razy faktycznie udało mu się oberwać za wzięcie jej z zaskoczenia. W końcu każda rozrywka w życiu miała swoją cenę, czyż nie?
Czemu płacisz, ja miałem zapłacić — ściągnął brwi, patrząc na nią z przyganą. Nie, żeby faktycznie zamierzał się kłócić o jedną doniczkę, ale tak to z nią właśnie było. Człowiek na sekundę się rozkojarzył i już. Nie wyglądał na szczególnie oburzonego, gdy złapała go za nadgarstek.
No wiesz co. Prosto w serce, ślicznotko — zabrał rękę, zamiast tego błyskawicznie się schylając, by pocałować ją w policzek z tą samą złośliwą i zadowoloną z siebie miną co zawsze. Tuż przed tym, gdy spierdolił przed nią kilka straganów dalej. Trzeba było przyznać, że jak na tyle tobołów, był nadzwyczaj dobry w uciekaniu. Rozejrzał się przez chwilę dookoła i gwizdnął głośno,
Regnar! — przebicie się przez dźwięki targowiska nie należało do najprostszych rzeczy. A jednak duże, czarne psisko wyłoniło się spomiędzy straganów, łypiąc wokół czerwonymi ślepiami. Powęszył chwilę w powietrzu, zaraz go namierzając i podbiegł truchtem, siadając posłusznie przed Yahyą.
Trzymaj — podał mu jedną z lżejszych toreb w zęby, zaraz klepiąc pokrótce po łbie — dobry chłopiec.
"Dobra. Olejki i cynamon."
I kamienie — dodał, zwracając się w jej stronę. Zaraz wzruszył ramionami, rozglądając się dookoła — tylko się stąd wynieść. Ludzie na targowisku kompletnie nie potrafią chodzić, non stop ktoś się o mnie obija. Całe skrzydła mi zesztywniały.
Musiał w końcu trochę ponarzekać.
Poza tym — nachylił się nad nią, udając przez chwilę, że wącha jej włosy — bardzo ładnie pachniesz, nie wiem, o co ci chodzi.
Sheridan Paige
Sheridan Paige

Targowisko Empty Re: Targowisko

Pią Lut 11, 2022 8:01 pm
Wmurowało ją w ziemię. Stała tylko w miejscu z wzrokiem wlepionym w miejsce, w którym przed chwilą stał Yahya i zamrugała powoli oczami, trzymając swój zakupiony towar. Przynajmniej handlarka nadal miała z nich przednią rozrywkę, to był jakiś pozytyw.
- ...zabiję cię - warknęła tylko po dłuższej chwili milczenia, patrząc po prostu w ziemię. Prawdziwy problem zaczął się dopiero wtedy, gdy ruszyła biegiem za mężczyzną. - ZABIJĘ CIĘ A POTEM POSZATKUJĘ NA KAWAŁKI, TY WYWŁOKO.
Jej nogi zdawały się nawet nie dotykać ziemi przez to, jak szybko zasuwała, trzymając małą doniczkę w rękach, przez co bez wątpienia wyglądała arcykomicznie. I w przeciwieństwie do niebieskich truskawek, twarz Sheridan była teraz raczej zbliżona do pierwotnej wersji tych owoców. Z zadyszki czy przez zwykłe zawstydzenie - to wiedziała tylko ona. Iiiii cała reszta świata, bo druga wersja była nazbyt oczywista.
- Umrzesz - burknęła tylko na dobre zakończenie tematu, zaraz przybierając łagodniejszy wyraz twarzy. I unosząc głos o co najmniej ze dwa tony. Pies. Piesek. Regnarek bubarek. - A kto to przyszedł? Najprzystojniejszy przystojniak w mieście? Tak? Tak, tyyy, tak, tyyyyyyyy - wyciągnęła wszędobylskie łapy, żeby zacząć drapać czworonoga po szyi. Cała miłość przekazana zwierzakowi, nic dla jego właściciela, paskudnego oszołoma.
- Oj, biedny - odparła z przekąsem. - Wymasować ci je, naolejować pióreczka? - czemu mówiła do niego jak do dziecka. I czemu miała dziwne wrażenie, że wykorzysta to zaraz przeciwko niej? Znowu?
"Bardzo ładnie pachniesz, nie wiem, o co ci chodzi."
- Od-... odsuń się, zwęglony kurczaku - o, i znowu agresja i rumieńce. - Jakbym ja ci tak zrobiła to byś się popłakał ze wstydu - najzabawniejszym w jej reakcji było to, że nawet go nie odepchnęła ani sama się nie odsunęła, tak właściwie trzymając go nawet za rękaw. Baby takie nieobliczalne, takie pełne sprzeczności. Za to prawie wypuściła z rąk swoją biedną sadzonkę. Wrzuci mu ptasie odchody do obiadu i zobaczy jak to fajnie zadzierać z brują. Na razie szarpnęła go po prostu bez słowa, z miną obrażonego dziecka krocząc ku stoisku z wcześniej wspomnianymi kamykami. Co za wstyd. - Czemu ty mnie tak zawsze maltretujesz? Powyrywałbyś chwasty a nie biedne baby.
Ale mu dojechała.
Sponsored content

Targowisko Empty Re: Targowisko

Nie możesz odpowiadać w tematach