Won.

I tyle w temacie.

Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie Wrz 11, 2022 6:18 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Myślałem, że ty chcesz... jeśli nie chcesz to nie musimy — wyglądało na to, że znowu źle go odczytał. Nic dziwnego, że wyglądał na nieznacznie sfrustrowanego. Miał wrażenie, że w ostatnim czasie nie był w stanie go zrozumieć dużo mocniej niż przez ostatnie lata. Zwiesił smętnie ogon i położył po sobie uszy, kręcąc na boki głową.
Nie. Działają na nas zupełnie inaczej niż na was. W tym przypadku o wiele słabiej. Gdybym wypił ich zbyt wiele, prawdopodobnie mój organizm przyzwyczaiłby się na stałe i przestałyby jakkolwiek działać — a tym wolałby nie ryzykować. Zdecydowanie lepiej sprawdzały się zaklęte pojazdy, które same w sobie utrzymywały i generowały odpowiednie ciepło. Nawet jeśli wyściubianie z niego nosa i tak miało go kosztować niemało wewnętrznego (i nie tylko) bólu.
Potrzebujesz więcej czasu? Przygotowania na pustynię zawsze zabierają nam tydzień, czym to się różni? — nie do końca wiedział, co takiego miałby jeszcze robić przez cały ten czas. Zebranie odpowiedniego sprzętu nie trwało tygodniami. Chyba że Shane zamierzał sobie zażyczyć droższych przedmiotów, które będą wymagały od niego dodatkowych polowań. Jakby nie patrzeć, spora część jego ostatnich zarobków poszła na szatę.
Spojrzał na niego z zainteresowaniem na wspomnienie o braku cudzej ingerencji.
Zostawimy Moraxa? — jakby nie patrzeć, był chyba jedyną istotą, która faktycznie towarzyszyła im dzień w dzień. Pozbycie się smoka nawet na tydzień czy dwa było dla niego zdecydowanie dobrym pomysłem.
"Możesz mi dać chwilę potem?"
Pokiwał głową w potwierdzeniu, w końcu nigdzie mu się nie spieszyło.
Hmm, czyli spinki za mało. W porządku, kupię więcej — zapewnił go, dopiero teraz uświadamiając sobie, że jego prezenty nie były wystarczające. Jakby nie patrzeć, nadal był w tym wszystkim nowy. Zwrot był dziwny, ale nie skomentował go już w żaden sposób.
Jace zdecydowanie nie był zadowolony z tego co odwalił Morax. Głównie za sprawą narastającego głodu, który po śnie dodatkowo dawał mu się we znaki. Nic dziwnego, że fuknął i obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, by wrócić do pokoju. Wlazł obrażony z powrotem pod kołdrę i przykrył się nią całkowicie aż po sam czubek głowy, by nie było widać nawet skrawka jego skóry. Jedynie jego nastroszony ogon zwisał z boku, zdradzając niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. Naprawdę chciał zjeść te kalwetki.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie Wrz 11, 2022 7:57 pm
- Ja chcę, ale nie zmienia to faktu, że chcę wziąć pod uwagę i twoją opinię na ten temat - zauważył ciemnowłosy. - Zwłaszcza, że inne tereny niż te, do których jesteś przyzwyczajony. Chyba mam prawo zatroszczyć się o ciebie, prawda? - pomysł wyprawy brzmiał dla niego bardzo dobrze, ale wiedział, że nie wybaczyłby sobie tego, że przez własną zachciankę Wolox by cierpiał. W dodatku wchodził tutaj temat, który uruchamiał mu się od czasu do czasu - czy nie przesadzał, ciągnąc ze sobą wszędzie rudowłosego. Różniło się to od polowań to mimo wszystko.
- Dobrze wiedzieć - zamyślił się. - Możemy kupić dodatkowe ocieplacze - ogień zamknięty w pojemniku, koce, ogrzewające napoje, przedmioty, które wytrzymywały długo i sprawdzały się doskonale w tego typu warunkach. Podejście do sytuacji było zgoła inne niż do pustyni piaskowej, gdzie nie musieli się przejmować częścią rzeczy przez nadrobienie ich mocami. W tym przypadku zaś... Nie był do końca tego pewny.
- Nie chcę poświęcać miesiąca na przygotowanie się tam. Chcę to zrobić za maksymalnie miesiąc. Znaczy... Byłoby mi miło, gdybyś chciał i sam, jak wspomniałem wcześniej o tym ślubie... Ale nie widzę przeszkód, jeśli chcesz to przełożyć na dalszą przyszłość - może i byłoby to bardziej rozsądniejsze. Zwłaszcza, że jego doświadczenie w tej kwestii było znikome.
Przytaknął ostrożnie.
- Lodowe tereny mogą się okazać za dużym wyzwaniem dla niego - nawet jeśli przebywałby w zamknięciu, to czułby cień obawy o jego stan. Zwłaszcza, że już jednego zwierzaka będzie mieć na głowie. - Poproszę brata, by zajął się Moraxem za ten czas, skoro wraca raz na rok do miasta - nikomu więcej nie zaufałby na tyle, by zostawić mu cenne stworzenie w opiece. Zdecydowanie nie chciał je potem widziec jako części dla różnych branży. Mocno przywiązał się do smokowatej istoty, nawet jeśli potrafiła dać we znaki swoim zachowaniem.
- Huh? Za mało? - popatrzył na niego ze zdezorientowaniem, samemu nie rozumiejąc do końca, co mu przychodziło na myśl. Chciał mu kupić nową spinkę? Dostawanie od niego prezentów wprowadzało go w niepewny nastrój nierzadko. Odnosił wtedy wrażenie, że jest mocno rozpieszczany, a samemu nie umiał się konkretnie odwdzięczyć.
Gdy usłyszał fuknięcie, spojrzał na niego w milczeniu. Fakt, że odwrócił się i po prostu poszedł, bez odwzajemnienia chociaż gestu, zabolał go mimowolnie. Wykrzywił więc usta w smętnym uśmiechu, po czym przeszedł najpierw do nalania wody do miski Moraxa, pozostawiając ją tam, gdzie zawsze mu dawali jedzneie.
- Będziesz kupować nowe jedzenie, Morax - rzucił w stronę bestii, przewracając oczami na widok tego, że ponownie zaczął poruszać ogonem. Co za gadzina. Zero wyrzutów sumienia. - I czeka cię ścisła dieta. Nie żartuję - chociaż wątpił, by dotarły jego słowa. Zaraz potem machnął na niego ręką i przejechał dłonią po brzuchu. Samemu zaczął odczuwać głód, ale nie potrafił obwiniać o to nikogo innego niż siebie. Uważał, że gdyby nie rozzłościł Jace'a swoim zachowaniem te kilka godzin wcześniej, mogliby się najeść na mieście i obecna sytuacja byłaby do ominięcia.
Jestem najgorszy.
Powrócił w końcu do pokoju. Momentalnie dostrzegł na łóżku górę z masztem w postaci ogona. Nie podszedł do niego od razu. Najpierw zgarnął szatę odłożoną wcześniej i ubrał ją na swoje ciało.
- Przepraszam, Jace. Powinienem go lepiej przypilnować - odezwał się cicho, wygładzając dłońmi nowy strój. - Pójdę zaraz na targ i poszukam nowej porcji kalwetek. Więc proszę, rozchmurz się - przeszedł do półki, gdzie znajdowała się szkatułka Shane'a. W niej przede wszystkim trzymał szpilki i innego typu ozdoby, które otrzymał od Jonathana. Nie potrafił traktować tych darów obojętnie, więc każdy z przedmiotów był dokładnie przechowywany, by nie uszkodził się przez czynniki zewnętrzne. Jednakże nie to było jego celem. Wyciągnął z niego o wiele mniejszy przedmiot i dopiero wtedy przesunął swoją lokację tak, by móc usiąść na brzegu łóżka. Wolną rękę wyciągnął w stronę kołdry, kładąc na niej palce i przesuwając ostrożnie nimi.
- Możesz spojrzeć na mnie, zanim wyjdę? - zwrócił się do niego, czekając aż pokaże mu swoją twarz. - Nadal nie uzyskałem odpowiedzi od ciebie - zacisnął dłoń na przedmiocie, jaki niedawno wyciągnął. Był to czarno-srebrny pierścionek, stanowiący magiczny kunszt połączenia elastycznego drewna ze srebrem, ozdobione niedużym białym kryształem. Biżuteria mogła być znana Jonathanowi - nie był to żaden nowy zakup, ale jednak stanowiła dla niego niemałą wartość. Była to jedna z rodzinnych pamiątek, których zostało Kassirowi po jego zmarłych rodzicach.
- Ja mówiłem poważnie, Jace. Więc dlatego zrobię i to - jeśli rzeczywiście wyjdzie spod kołdry, Kassir wstałby z materacu i odwróciłby się przodem do niego. Złapał go ostrożnie za dłoń, by potem mógł uklęknąć na jedną nogę i posłać mu ciepły uśmiech.
- Więc, Jonathanie, czy zrobisz mi tę przyjemność i zostaniesz moim mężem?
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sro Wrz 14, 2022 1:26 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Pokiwał jedynie głową w odpowiedzi, nie widząc sensu jakiejkolwiek dyskusji. On chciał jechać, Jace chciał jechać. Skoro obaj byli zdecydowani, to nie było problemu.
Uśmiechnął się z wdzięcznością na wspomnienie o dodatkowych ocieplaczach. Były dokładnie tym, czego potrzebował. Im więcej, tym lepiej. Zaraz przekrzywił nieco głowę w bok, wyraźnie się zastanawiając nad jego słowami.
Nie znam się na tym, ale jeśli mówisz, że miesiąc jest dobry, to niech będzie miesiąc. Nie chcę przekładać. Chcę teraz — położył mocniejszy nacisk na dwa ostatnie słowa, podkreślając swoje żądania. Bo ciężko byłoby to nazwać w jakikolwiek inny sposób.
Ożywił się wyraźnie na wspomnienie o zostawieniu Moraxa. Nawet jeśli Jace mimo zgrywania niedostępnego, miał w sobie specjalne miejsce dla małego smoka, niejednokrotnie irytowało go to jak bardzo ich opóźniał. Jakby nie patrzeć, czas w przypadku łowców był kluczowy. Był w stanie znieść dopasowywanie się do Shane'a, ale jego bestia była momentami aż nazbyt nieporadna. Noszenie go na rękach i sprawdzanie co chwilę czy nie wytraca temperatury, gdy sam miał borykać się z podobnymi problemami, nie było mu w smak.
Do tego uda mu się zminimalizować czas Kassira z jego bratem. Wszystko zdawało się układać aż nazbyt dobrze.
"Przepraszam, Jace. Powinienem go lepiej przypilnować."
Wyburczał coś niewyraźnie w odpowiedzi, choć i tak wszystkie słowa zostały pochłonięte przez kołdrę. Dopiero gdy usiadł obok niego, wylazł spod spodu, potrząsając lekko głową, by ogarnąć nieco przyklapnięte futro na uszach.
"Możesz spojrzeć na mnie, zanim wyjdę?"
Idę z tobą, nie puszczę cię samego — odpowiedział, dopiero po chwili skupiając wzrok na trzymanym przez niego przedmiocie. Jego oczy momentalnie rozbłysły, gdy wylazł na dobre spod kołdry, patrząc z zainteresowaniem na to jak Shane klęka, trzymając go za dłoń. Jego ogon przypominał teraz szalony wiatrak, gdy machał nim intensywnie na boki, uderzając głośno o materac.
Zostanę. Tak się mówi? — upewnił się, nie wytrzymując zbyt długo. Zaraz przewrócił go na materac i położył się na nim wyraźnie zadowolony, ocierając się nieustannie uszami o jego gardło z głośnym pomrukiem.
Bardzo ładny. Pierścionek. Teraz jest mój? Mogę go wziąć i nosić? Skoro już go noszę to jestem mżęmem czy nrzeczanym? — poprzekręcał słowa wyraźnie podekscytowany, podnosząc się nieco do góry, by po prostu siedzieć na jego biodrach, ugniatając go delikatnie rękami. Kompletnie nieświadomie, wyraźnie potrzebując dać upust emocjom.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sro Wrz 14, 2022 11:25 pm
Nie był tak naprawdę pewny, czy miesiąc był wystarczającym terminem na wszystko. Z innej strony, Kassir nie bardzo planował, by to była duża uroczystość - przede wszystkim chodziło mu o zaproszenie brata i bliższych znajomych, z którymi współdzielił zawód. Nie miał pojęcia kogo jeszcze mógłby w to wkręcić. Moraxa jako świadka? Brzmiało to jak oczywistość, której nie było warto nawet poruszać na głos. Jednakże samo ustalenie dnia oraz przygotowania do niego miały nie tylko pochłonąć czas, ale i pieniądze. Dlatego też uniósł lekko kącik ust na jego żądanie.
- Więc będzie trzeba niezwłocznie zacząć przygotowania, jeśli mamy się wyrobić - zadecydował ciemnowłosy. - Złożyć zamówienia, zebrać pieniądze i inne rzeczy. Może jakimś trafem kojarzysz jak wyglądają podobne uroczystości z opowieści? - wtedy miałby ułatwioną kwestię względem też i działania. Chociaż nie nastawiał się na to, że istniała taka możliwość. Jego dzika bestia w postaci chłopaka wydawała się byc słodko nieświadoma ludzkich spraw, co potęgowało skalę problemu w postaci przygotowań do takich spraw.
Chyba już nie jest naburmuszony.
Fakt, że chciał iść z nim, swoisto uspokoił Shane'a. Po wcześniejszym ataku paniki doszedł do wniosku, że nawet wyjście samotne na targ mogłoby mocno targać jego możliwościami względem swobodnego działania. A lepiej było mu mieć przy sobie Jonathana niż upewniać się dziesiątki razy, że jest w jednym miejscu i nie zniknie mu nagle po wyjściu. Mimo uspokojenia wcześniejszego, nie uznawał, że coś więcej się poprawiło w tej kwestii.
Widok rudowłosego bardzo rozczulił Kassira. Nie potrafił sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek w przeszłości aż tak bardzo ukazywał swoją radość jak i teraz. Zdecydowanie ogon ułatwia odczytanie go. Poczuł, że topnieje mu serce na widok jego reakcji.
- Tak - potwierdził cicho, po czym wybuchł śmiechem, gdy nagle został powalony na materac. Miękkie uszy łaskotały go, wywołując dalszą chęć śmiania się. Wewnętrznie jednak czuł zarazem dziwną lekkość i ulgę. Dostał pozytywny odbiór względem swojego zapytania, rozpoczynając tym samym kolejny rozdział w ich wspólnej historii.
- Pozwolisz, że go ci założę? - zapytał, gdy zobaczył, że lokował się na jego biodrach. Zaraz potem wziął prawą dłoń jego i delikatnie wsunął mu ją na serdeczny palec. Zaraz potem połączył swoje palce z jego. - Narzeczonym - poprawił go delikatnie. - Będzie mi miło, jeśli będziesz go nosić. I należy teraz do ciebie - cenna pamiątka podarowana cennej osobie dla niego. Nawet jeśli wychodziło na to, że zakochał się całkowicie w istocie, która bardziej przypominała bestię niż drugiego człowieka. Jednakże lata spędzone razem pogłębiły uczucia, niezależnie od jego wiary w napominane przeznaczenie.
- Hola, hola. Widzę, że naprawdę jesteś szczęśliwy - podsumował jego zachowanie. - Uwielbiam cię takiego - wyglądał wtedy słodko i niewinnie, że aż chciał zarazić się tą radością z jego strony. Chciał go trzymać w ramionach, nie pozwalając na zgaszenie chwili tych emocji.
- Możemy pójść świętować to wydarzenie jeszcze. Ale najpierw targ i zakupy - zwłaszcza, że tą romantyczną chwilę psuo ssanie w żołądku. Ale też i jaki teraz widok roztaczał się przed rudowłosym, gdy widział pod sobą swojego chło-, znaczy, narzeczonego, ubranego w szatę, oraz z rozrzuconymi włosami dookoła? Wyglądającego na rozbawionego i zarazem samemu szczęśliwemu przez obecną sytuację.
- A, właśnie. Nie jestem pewny, ale wydaje mi się, że na ślubie zakłada się sobie obrączki jako symbol - przypomniał sobie. - Trzeba trochę poszukać tego, skoro mamy miesiąc na to. Pomożesz mi w razie czego? - wyciągnął wolą dłoń w stronę jego policzka.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sob Paź 01, 2022 3:44 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Przekrzywił głowę w bok, słysząc jego pytanie, nim zachichotał cicho, klepiąc przy tym pościel ogonem.
Nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje, Shane. Ciężko, żebym wiedział, jak wygląda — uśmiechnął się łagodnie, zupełnie jakby tłumaczył coś oczywistego, głaszcząc go po dłoni.
Jego samozadowolenie tylko wzrosło, gdy Kassir potwierdził, że odpowiednio wypowiedział swoje słowa. Był obecnie na tyle szczęśliwy, że miał ochotę całkowicie wytarzać partnera w swoim zapachu, ocierając się o niego na wszelkie sposoby. I ten jeden raz, nie miał na myśli niczego seksualnego.
Wyprostował się, kiwając głową. Podał mu dłoń, wpatrując się w niego uważnie, gdy zakładał mu pierścionek. Zaraz podniósł rękę do góry, przyglądając mu się ze wszystkich stron i zaciskając ręce.
Hmm — wyraźnie się zamyślił, zaraz złączając na nowo palce z Shanem.
Bardzo nieporęczne. Piękne, ale bardzo ludzkie. Zamykacie miłość w przedmiocie. Przedmiot łatwo zgubić. Nieporęczny podczas walki, łatwo łamie palce — wytłumaczył, zaraz cofając rekę, by zademonstrować mu swoje słowa, uderzając pięścią w otwartą drugą dłoń.
Nasz znak jest wieczny. Usuwa go tylko śmierć. Nie można go zgubić i nie hamuje nas w żaden sposób — wytłumaczył, obejmując jego kark rękami, zaraz przysuwając się do niego na tyle blisko, by zetknąć się z nim nosem. Jego ogon nieustannie zdradzał dobry humor, gdy szastał nim dziko na boki.
Ale bardzo ładny. Będę go nosił, dla ciebie. Ty respektujesz naszą kulturę, więc ja twoją — przynajmniej w tego rodzaju rzeczach, które nie robiły nikomu krzywdy. Poza nim samym, jeśli nieodpowiednio go wykorzysta. Może było jakieś zaklęcie, które dematerializowałoby go na czas walki? Ciekawe.
Obrączki? — przekrzywił głowę w bok, odsuwając się nieznacznie w tył.
Na szyję? Takie duże? Mniejsze jak obroża? — zapytał, ewidentnie myląc obrączki z obręczami. Nic dziwnego, że zmarszczył nos, kompletnie nie rozumiejąc, czemu mieliby się czymś podobnym wymieniać. Położył swoją dłoń na jego, cały czas na niego patrząc.
Jak służący... — wymamrotał chyba nie do końca przekonany. Mógł co prawda popytać na targu i nie był to zły pomysł, w końcu miał sporo kontaktów. Któryś z nich na pewno będzie się znał na obręczach. Ale coś w tym pomyśle nie do końca mu pasowało. Może dlatego, że tak bardzo kojarzyło mu się to z niewolnictwem. Może ludzie zrównywali miłość z wzajemnym zniewoleniem?
Czyli na ślubie, oddaję ci pierścionek dla obręczy? — ich rasa naprawdę była dziwna.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sob Paź 01, 2022 12:45 pm
- Myślałem, że Woloxy miały styczność z kulturą ludzi - powiedział na swoje usprawiedliwienie, delikatnie rumieniąc się.
- Ludzie też są nieporęczni. Więc pasuje - skomentował z całkiem spokojnym głosem. - W zależności od kultury, czasem decydowano się na ściąganie tego albo tworzono dwa. Jeden piękny, przeznaczony na uroczystości i drugi zwyczajny, do użytku dziennego - nie byłby sobą, gdyby nie wplątał w to swojej wiedzy odkrywcy.
Uniósł lekko kąciki ust do góry.
- Domyślam się. Już wcześniej napominałeś mi o tym. Tylko, że wasz znak jest jak wasza rasa. Wyjątkowy i przepełniony tajemniczością, zarazem odmiennym od ludzi i niezrozumiały dla nas - porównał to z delikatnym rozbawieniem, by zaraz potem poczuć, jak jego ciało drżało z łaskotek przez to zbliżenie.
Na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie, gdy usłyszał jego pytanie.
- Obrączki, nie obroże. Nie robię z ciebie Moraxa - zmarszczył brwi. - Obrączki to inna forma pierścieni.
Pokręcił lekko głową w zaprzeczeniu na jego słowa.
- Nie musisz. Obrączkę nosisz wtedy na drugiej dłoni, na serdecznym palcu - uniósł swoją lewą rękę, prawym wskazującym pokazując na wspomniany palec. - Obrączki mają o wiele prostszy wygląd niż pierścionki zaręczynowe. Nie zawierają w sobie żadnych klejnotów. No i podczas ślubu nakładamy je sobie wzajemnie, więc i ja wtedy będę nosić je. Ale wracając do samego tematu, podobno chodzi o energię, żyłę życiową, gdzie w przeszłości wierzono, że przebiega ona przez palec wskazujący. I to miało być symboliką tego, że w ten sposób komuś powierzamy swoje życie.
Odwrócił głowę w bok marszcząc przy tym nos, zbierając myśli.
- Prawdę mówiąc, to jeden z wielu możliwości ślubów. Podobno w przeszłości ludzie byli na tyle podzieleni, że w różnych częściach... um... kultur, wyglądało to inaczej - przyznał, nieco spadając z nastroju. - I to ma odwzorowanie w obecnych czasach. Prawdę mówiąc, jeśli chodzi o historię, skąd się to wzięło, nie posiadamy na tyle danych, by mógł bym ci wyjaśnić to dobrze. Przepraszam - wiele z tych rzeczy było bardziej powtarzalną kwestią, przechodzącą z pokolenia na pokolenie w świecie po Apokalipsie. Większość powtarzała to odruchowo, bez zastanowienia się, skąd zasadniczo brały się początki i symbolika.
- Prawdą jest, że wiele rzeczy z tych rytuałów nie mają w obecnych czasach sensu, gdy nie wie się, skąd jest pochodzenie. W dodatku długowieczność narusza logikę wyboru pod tym względem. Jestem pewny, że jeśli przeszedłbyś się po targu i popytał ludzi, dostawałbyś różne odpowiedzi, w których znajdowałyby się dwie lub maksymalnie trzy wspólne cechy.
Niewiedza robiła swoje, ale ludzie i tak praktykowali to w różny sposób. Nawet on z daleka miał okazje widzieć te uroczystości, gdy zdarzało mu się natrafić na nie podczas pobytu w mieście.
- Wybacz, mówię trochę zbyt skomplikowanie - pogłaskał go po policzku wierzchem dłoni. - Mnie samego przerasta ten temat, a chciałbym ci to najlepiej przełożyć. Ale jestem pewny, że możemy dodać też do tego własne elementy - czy może miesiąc to za krótki okres czasu? Poczuł niepokój i uścisk w żołądku. Nie chciał tego zepsuć, chociaż własną wiedzę oceniał bardzo nisko obecnie na ten temat.
- Myślisz, że za bardzo się spieszę?
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Wto Paź 04, 2022 12:29 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Mamy, ale podejrzewam, że większość nieszczególnie interesowała się ludzkimi ślubami. Chociaż może gdybym przekopał wspomnienia rodziców, byłbym w stanie dowiedzieć się czegoś na ten temat. Jeśli chcesz, mogę to zrobić dziś w nocy — zaproponował, przesuwając dłonią po jego zarumienionym policzku. Jakby nie patrzeć, tego typu akcje wymagały od niego nieco większego nakładu energii i skupienia.
Zachichotał na wzmiankę o ludzkiej nieporęczności, machając przy tym ogonem.
Nie będę się kłócić — jakby nie patrzeć, miał rację. Widywał ludzi, którzy dbali o swoje ciało osiągając poziom zbliżony do Woloxów, ale i tak ograniczało ich wiele rzeczy jak choćby same kwestie fizyczne. Byli od nich dużo ciężsi, przez co wymagali dużo większego nakładu mięśni, by zmusić ciało do ruchu, a to z kolei wiązało się z dodatkowymi kilogramami. Woloxy były dużo lżejsze. Skakały dużo wyżej, poruszały się szybciej i sprawniej. Dlatego właśnie tak wielu pisarzy w przeszłości porównywało ich walkę do tańca.
Hmm, rozumiem. W takim razie będę musiał wymyślić coś, by zabezpieczyć je magią przed utratą... popytam. Na targu — zapewnił go, kładąc swoją dłoń na jego. Nawet jeśli był to jedynie ludzki przedmiot, który nie był w stanie pomieścić, ani całkowicie przekazać jego uczuć. Dostawał je od Shane'a, były więc dla niego bardzo ważne. Tak jak on.
Och. Obrączki — powtórzył po nim, zapamiętując nowe słowo. Wysłuchał jego anegdotki z wypisanym na twarzy zainteresowaniem, wychylając się nieco w bok, by nie stracić go z oczu, gdy zbierał myśli. Zwłaszcza że uważał jego zmarszczony nos za uroczy, co zaraz potwierdził odsłonieniem kłów w uśmiechu.
Nie przepraszaj. To i tak ciekawe. Może dowiemy się czegoś więcej w Isenvee. Mają rody... szl... szlacheckie — wypowiedział powoli z wyraźnym skupieniem, odkopując zwrot ze swojej pamięci — lubią wystawne przyjęcia. Może też śluby.
Chociaż przejście się po targu też nie brzmiało jak zły pomysł. Mogli w końcu zebrać sporo informacji i zrobić taką uroczystość, która najbardziej przypadała im do gustu. Rzeczywiście trochę gubił się momentami w jego słowach, ale nie na tyle, by nie rozumieć absolutnie nic.
Zamruczał, przytulając się policzkiem do jego dłoni, przymykając przy tym oczy z zadowoleniem.
Wspólne elementy. Jak układanka, brzmi dobrze. Nasz własny ślub — zamachał ogonem, węsząc krótko w powietrzu. Wyczuwał jego niepokój, aż nazbyt dobrze. Dlatego praktycznie od razu przykleił się do niego całym ciałem, liżąc, całując i przygryzając skórę na jego ramieniu tuż nad obojczykiem, który odsłonił sobie palcami.
Nie. Ale nie czuj presji, Shane. Nie musimy robić ślub za miesiąc. Nie potrzebujemy też powodu, by jechać do Isenvee. Pojedźmy tam, zbierzmy informacje. Zbierzmy na targu. Może poszukamy na pustyni. Ja też poszukam, we wspomnieniach. Ułożymy go i zrobimy, gdy będziemy chcieli. I tak jesteś mój. A ja twój — złączył razem ich dłonie, unosząc je do góry z zadowoleniem, by zaraz pocałować go krótko, nagle przestając się uśmiechać.
Głodny jestem — westchnął ciężko, obejmując go kurczowo rękami – [color=#afaf8e]możemy iść? Zanim zjem Moraxa.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Wto Paź 04, 2022 11:14 am
- Nie chcę cię wymęczać, ale... prosiłbym - nie chodziło o jego wewnętrzną ciekawość tym razem względem poszukiwania, a tego, by rzeczywiście dowiedzieć się czegoś więcej niż to, co znał z własnej wiedzy i poznanych faktów. A faktem było, że Woloxy wiedziały o wiele więcej o wszystkim niż ludzie. Nie zdziwiłby się gdyby to dotyczyło również i ludzkich rytuałów, które zapadły już w niepamięć przez kolejne pokolenia.
Przewrócił oczami słysząc jego chichot, by zaraz potem zawtórować mu. Nie mół i samemu się wykłócać, gdy widział do czego był zdolny Jonathan. Jego lekkość i ruchy przyciągały jego uwagę, mimo iż z ideą walki było mu nie po drodze. Nie mógł nie zauważyć jednak piękna kryjącego się za tą rasą, wywołujące różnego typu emocji. Fascynacja, zaciekawienie i zarazem onieśmielenie.
- Chyba to dobry pomysł - wymamrotał. - Częściowo było już zaklęte magią, ale prawdopodobnie wygasła po latach - nie zdziwiłoby go, gdyby wraz z śmiercią poprzedniego właściciela w postaci jego rodzica. Jednakże nie zmieniało to faktu, że było to dla niego cenne i właśnie to podarował rudowłosemu.
Przytaknął mu ostrożnie.
- Możliwe. Jestem pewny, że wygląda to jeszcze inaczej niż tu. Tak samo jak i z Shkretëtirë - różnice kulturowe na pewno istniały nawet i w dzisiejszych czasach, nawet jeśli ich podział byłby o wiele łatwiejszy niż wcześniej.
Musiał przyznać, że bliskość Jace'a napawała go spokojem. Miał miękką skórę, będącą przyjemną w dotyku, nie będącą skalaną żadną skazą, wywołującą zarazem pragnienie nieodrywania się od niego.
- Brzmi ciekawie - przyznał cicho ze śmiechem. - Stworzenie własnej wersji ślubu, która będzie do nas idealnie pasować - przystał na taką możliwość.
Niepokój został rozwiany wraz z odczuwalnymi łaskotkami przez działanie Woloxa, wywołując na ustach Shane'a śmiech.
- Dobrze, dobrze - pogłaskał go po ramieniu. - Musisz się martwić o mnie, prawda? - znowu ta fraza. Ale jakoś tym razen nie wzbudzało w nim to niepokoju. Może temu, że samemu się mu oświadczył?
- Przyznaję, że ja też, a nie chcę jeść Moraxa. Okay, chodźmy zjeść na mieście - nie było sensu już tracić czasu na ponowne przygotowania, gdy jednak potrzebowali oboje cokolwiek zjeść. - Um, myślisz, że mogę iść w tym stroju? - nadal miał na sobie szatę, którą niedawno mu kupił Jonathan.
Sponsored content

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 19 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie możesz odpowiadać w tematach