Won.

I tyle w temacie.

Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie Cze 05, 2022 8:55 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Zgrywanie ofiary bez wątpienia miało swoje plusy. Mógł na przykład kleić się do Shane'a z miną zbitego szczeniaka.
Szczeniaka, który non stop ładował mu ręce pod koszulkę, wyraźnie szukając pocieszenia w cieple jego ciała. Tak przynajmniej wmawiałby wszystkim dookoła. Jakby nie patrzeć jego zadowolenie z samego siebie było obecnie na tak wysokim poziomie, że nic nie byłoby w stanie zepsuć mu humoru. Nawet wcześniejsze zmęczenie, choć na chwilę mu odpuściło. Kobiety miały szczęście, że nie próbowały dalej naciskać. Nocne bestie, o których wspominał Jonathan były w końcu niezwykle łagodne, dopóki nie zapuszczałeś się w nieodpowiednie miejsca. A przecież każdemu mogło się zdarzyć lekkie zagubienie i zboczenie z trasy, prawda?
Wystarczyło, by znaleźli się przed domem, by Jace odetchnął nieznacznie, w końcu nabierając większej swobody. Potarł policzkiem o bok szyi Shane'a, gdy jego Woloxowe uszy na nowo pojawiły się na głowie, poprawiając na nim jego zapach. Ogon przeciął powietrze, przywracając mu w pełni możliwość wyrażania emocji. A dynamika, z jaką latał to w lewo, to w prawo, od razu wskazywała na wysoki poziom ekscytacji. W pierwszym momencie zniknął w jednym z pokoi, by zostawić swoje rzeczy i przeciągnąć się z cichym pomrukiem.
Jak bardzo jesteś głodny? — zapytał, rzucając mu kontrolne spojrzenie. Nie chciał w końcu, by Shane go okłamał, a po swoich wieloletnich obserwacjach, był w stanie to wyłapać. Na ten moment nie tłumaczył niczego o kapłanach, spodziewał się jednak, że jego pytanie zaraz i tak padnie.
Opowiem ci wszystko jak wstanę, w porządku? — objął go w pasie i przyciągnął do siebie, zsuwając ręce po jego plecach na sam dół, by zacisnąć palce na swoim ulubionym miejscu.
Jeśli nie jesteś wybitnie głodny, mógłbyś położyć się ze mną, dopóki nie zasnę. I obudzić mnie za godzinę, tyle powinno mi wystarczyć, by funkcjonować do wieczora — schylił się nieznacznie, całując go krótko w bok szyi, zaraz poprawiając gest lekkim ugryzieniem.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Pon Cze 06, 2022 10:12 pm
Oh tak. A on z tego wszystkiego mu na to pozwalał.
Oczywiście czerwienił się w momencie, gdy zbyt bardzo przesuwał swoje dłonie pod jego koszulą, a oni znajdowali się jeszcze w miejscu publicznym. Starał się mu zwracać uwagę na to, subtelnie przesuwając jego dłonie, ale niewiele się to zdawało. Brakowało mu stanowczości przy Jace'ie, zwłaszcza w tym momencie, gdy wyglądał na dobitego swoją niezdarnością poprzez zmęczenie. Nie dziwiło go to, ostatnie dni były pełne wrażeń, a na odpoczynek dopiero co miał nastąpić.
- Taka forma ci pasuje o wiele lepiej - powiedział, gdy już znaleźli się w ich nowym domu. Widok uszów oraz wijącego się ogona wystarczająco wypalił mu się w pamięci, by tego brak był nienaturalny. Przyznawał sobie też w duchu, że bardzo polubił bliskość, jaką wtedy podejmował, gdy przylepiał się do jego ciała. Jego uszy łaskotały, a wyjątkowy zapach pobudzał...
Korzystając z chwili, gdy Jonathan zniknął, samo odłożył ich nowe mięso w odpowiedni pojemnik, aby nie zepsuło się i ułożył szatę wygodniej w dłoniach.
- Mówiłem Ci, jest dobrze - nie okłamywał go. Jego postawa tak samo zdradzała brak zainteresowania pożywieniem. Prawdą było, że jego moc pozwalała mu znosić o wiele więcej niż każdej normalnej osobie. Dlatego też poczucie głodu było kwestią względną, zwłaszcza, gdy jego moc nie miała okazji ujawnić się w pełni.
- No dobrze - naciskanie i tak niewiele by dało. Nie żeby miał serce to robić, widząc jego stan. Wcześniejsza wpadka to była jedna kwestia, ale to włanie on potrzebował bardziej odetchnięcia.
Chociaż wyraźnie zadrżał, czując zaciskające się palce na pośladkach.
- Nie ma mowy - odmówił mu z miejsca, czując lekkie mrowienie, gdy jego usta oraz zęby znalazły się na jego skórze. Jednak pozwolił sobie na zwiększenie dystansu między nimi, napierając na jego klatkę piersiową. - Posiedzę z tobą i poczekam aż sam wstaniesz - zadecydował, biorąc go z miejsca za rękę, by zaciągnąć go do sypialni. Morax obecnie wylegiwał się na kanapie w salonie, jeśli dobrze Kassir pamiętał. Dlatego też wybrał ich łóżko. Zgarnął tylko z półki książkę i usiadł na miejscu - dając nową szatę na pobliskie krzesło - po czym poklepał miejsce obok siebie.
- Chodź. Masz się wyspać - lekko zaczerwienił się, odwracając wzrok. - W końcu mamy do wykorzystania parę dni, prawda? Nie ma w tym sensu, gdy będziesz ciągle zmęczony - jego nastrój nadal był niższy niż przeciętny od momentu powrotu z pustyni, ale starał się zatroszczyć o partnera. - Pogłaszczę cię przez ten cały czas. Nawet jak będziesz spać - temu wziął właśnie książkę.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie Wrz 04, 2022 10:22 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
"Taka forma ci pasuje o wiele lepiej."
Wyprostował się, wyraźnie zadowolony z jego słów. Co zresztą zdradzał jego intensywnie poruszający się na boki ogon i postawione na sztorc uszy.
Cieszę się, że twoje zdanie pokrywa się z moim — nawet jeśli nadal nie była ona jego domyślną formą, bez wątpienia zapewniała olbrzymią swobodę, na którą nie mógł sobie pozwolić bez zwierzęcych atrybutów.
"Nie ma mowy."
Ściągnął nieznacznie brwi, wpatrując się w niego z niezrozumieniem. Zdecydowanie nie spodziewał się takiej reakcji. Dopiero kolejna część zdania sprawiła, że jego twarz na nowo się wygładziła. Podążył za nim, nijak nie protestując, nawet jeśli nie do końca podobał mu się fakt, że nie chciał go budzić. Nie zamierzał w końcu narażać Shane'a na głód tylko dlatego, że był w stanie sobie z nim poradzić dłużej niż przeciętny człowiek.
Widząc, jak bierze książkę, westchnął cicho, zwyczajnie odpuszczając. Nie mógł go w końcu do niczego zmusić, a skoro twierdził, że mu to pasuje, to tak najwyraźniej było. Skoczył jeszcze szybko do łazienki pod prysznic, by zmyć z siebie kurz i pot. Zostawił wszystkie ubrania w koszu do prania, wychodząc na zewnątrz w świeżych bokserkach, by położyć się obok Shane'a.
Gdybyś mimo wszystko robił się głodniejszy, to mnie obudź — zakomunikował, wpatrując się w niego uważnie. Uniósł do góry jego rękę z książką i przesunął się pod nią, przylegając do niego całym ciałem. Przerzucił luźno swoje ramię i nogę przez jego ciało, ocierając się raz po raz policzkiem o jego klatkę piersiową.
Dobrze jest wrócić do domu. Nawet jeśli jest z dala od pustyni — wsunął jedną z dłoni pod jego koszulkę, pocierając jego skórę palcami z usatysfakcjonowanym pomrukiem. Zaraz znieruchomiał zresztą w tej pozycji, uderzając z zadowoleniem ogonem o pościel. Ziewnął nagle i przysunął się jeszcze bliżej, unosząc nieznacznie twarz ku górze.
Pamiętasz, jak podczas pierwszego spotkania nieustannie mnie wkurzałeś, dzieląc wszystko na płcie i zarzekając się, że nie jesteś zainteresowany innymi mężczyznami? — odchylił się nieco, by polizać go krótko w gardło.
Woloxy nigdy nie klasyfikowały się w podobnych kategoriach. Nawet jeśli z twojego punktu widzenia, czy innych ludzi, byłbym mężczyzną, nie postrzegam samego siebie w taki sam sposób jak wy. Od początku jesteśmy wychowywani jednakowo, nie rozdzielano nas ze względu na cechy fizyczne. Dlatego właśnie nie wpisujemy się w normy waszego społeczeństwa. Podobnie jak wy, nadal możemy mieć swoje preferencje odnośnie kopulacji, ale nigdy nie będą one wyznacznikiem dla naszych relacji. Ale odbiegam od tematu — ziewnął przeciągle, odsłaniając na dłuższą chwilę wydłużone, białe kły, nim mlasnął cicho, na nowo się w niego wtulając.
Wasz język często rozróżnia formy, bądź kategoryzuje zawody ze względu na płeć. Obecnie mniejsze, w przeszłości... dużo mocniej. W naszym języku nie istniało. Dlatego nasi "kapłani" pozostawali tak samo... bezpłciowi? Czy to dobre słowo? — wymamrotał coś pod nosem, wyraźnie zagubiony czy na pewno powinien to określać w podobny sposób. Dało się słyszeć, że zmęczenie stopniowo atakowało go na tyle, by ponownie zaczął upraszczać zdania.
Kapłanem mógł zostać każdy Wolox. I nie tylko Wolox. Dlatego były dwa rodzaje, my i ludzie. Kapłani Woloxy czczący tradycje i rasę. Kapłani ludzie czczący nas i nasze tradycje. Wzajemna dbałość i bezpieczeństwo. Zaufanie. Elegancja. Uczeni od małego, zarówno kultury, języka, zachowań, ale walki... też. By chronić i wspierać — mimo że cały czas mówił, wyraźnie walczył z opadającymi powiekami, aż w końcu zamknął je całkowicie, przegrywając swoją bitwę z sennością.
Chronimy. Relikty. Ukryte sanktuaria, od zawsze. Nawet gdy świątynie ukryte, a Woloxy... nas polowano. Na nas? Pozostali wiedzą. Ocaleli. Wszystko istnieje. Ale schowane przed ludźmi — jego oddech wyraźnie spowolnił, gdy w kilka sekund odcięło go kompletnie. Cokolwiek dalej chciał powiedzieć, jego wypowiedź została urwana. Dało się jedynie słyszeć spokojny, równy oddech przeplatany cichym mruczeniem, gdy jego uszy i ogon drgały nieznacznie przez sen poza jego kontrolą.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Pon Wrz 05, 2022 1:45 am
Wątpił, że to zrobiłby, dlatego jedynie wzruszył delikatnie ramionami w odpowiedzi. Tak jak Jace nie chciał, by Shane chodził głodny, tak i on nie chciał, by budzić go jedynie ze względu na zachciankę, którą równie dobrze mógł spełnić sam. Chciał, by rudowłosy odpoczął całkowicie. Uznawał, że potrzebował tego po całej wyprawie oraz emocjach, jakie miały miejsce i na pustyni, i na targu. Zwłaszcza, gdy był sam winowajcą i nie czuł się z tego powodu dobrze.
- Jest bliżej niż wcześniej. Możemy wychodzić na spacery na obrzeża pustynnych terenów - i nie byli niepokojeni przez sąsiadów. Przeprowadzenie się miało sporo plusów, a tym bardziej nie musieli się niepokoić, że sekret Jonathana wyjdzie na jaw. Ciężko było powiedzieć jak zareagowałoby na chłopaka z lisimi uszami i jak szybko powiązałoby to z rasą, która istnieje jedynie w bajkach. W tym nie był wyjątkiem. Nie wierzył w istnienie Woloxów i nawet pierwsze słowa chłopaka nie przekonały go do zmiany zdania.
Nie spodziewał się jednak, że Jonathan nagle poruszy tego typu temat. Owszem, pamiętał ich pierwsze spotkanie - zwłaszcza, gdy próbował zbyć natrętnego dzieciaka, który chwilę temu oskarżał go o zabicie rodziców i próbował sam pomścić ich. W dodatku tego samego, który poznał dość szybko jego moce i o mało nie padł ofiarą utracenia rozsądku i samokontroli przez Kassira. Dlatego też zmrużył nieco oczy w podejrzliwości.
- Jesteś pewny, że nie chodziło o okoliczności? - które zdecydowanie nie sprzyjały w dobry sposób do rozwijania relacji. Nie chciał mieć do czynienia z niedoszłym zabójcą, a dodatku dać się ponieść czemuś wtedy, czego oboje by żałowali. Przynajmniej po spojrzeniu na sytuację po czasie, rozumiał już, czemu tak reagował na jego ruchy oraz działania. Postanowił jednak na razie nie wtrącać się dalej w monolog, przysłuchując się jego słowom na nowo. Jedynie przeniósł wolną rękę na jego bark, głaszcząc go miarowo. Przysłuchiwał się temu, czego nie sądził, że postanowiłby przy nim poruszyć, dając swoim myślom upust.
- Jace, trochę nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że powinienem zmienić zachowanie względem ciebie - powiedział ciemnowłosy. - Przez ten cały czas podświadomie traktuję cię jak jednego z nas, a jednak... Nie ma bardziej odmiennej istoty od tego porównania niż ty - spojrzał na niego z wyraźną łagodnością, przesuwając palcami po jego skórze. - Dlatego tym bardziej postaram ci wierzyć, nawet jeśli wszystko, co znam, krzyczy, że to irracjonalne. Muszę w końcu pamiętać, że widzisz świat całkowicie inaczej niż ja, a twoje pochodzenie pozwala ci zrozumieć dane rzeczy inaczej niż ja. Dlatego też chcę powiedzieć... i chciałbym byś wiedział... że przestaję negować kwestię przeznaczenia. Po prostu... W swojej ignorancji przypisywałem to wszystko do tego, czego znam. I to jest mój kategoryczny błąd w ocenie.
Zwłaszcza, gdy teraz tym bardziej mógł uczyć się o nim. Zrozumieć kulturę, słowa i pogląd na świat, tak bardzo nieznany komukolwiek innemu.
- Chciałbym byś opowiedział mi o tym więcej. Jak wyglądało to wtedy, nim doszło do czegoś tak okrutnego - wyszeptał jeszcze, postanawiając nie poruszać teraz bardziej skomplikowanych kwestii. Widział i słyszał, że miał problemy z komunikacją wraz z upływem czasu.
- Może nauczysz mnie swojego języka? Może będzie ci łatwiej w ten sposób przekazywać mi informacje, których nie możesz ubrać w slowa mi znane - wymruczał jeszcze uśmiechając się łagodnie na widok jego śpiącej twarzy. Jesteśmy bardzo odmienni. Przeniósł dłoń na jego włosy, głaszcząc go delikatnie, drugą reką otwierając książkę, by móc skupić na niej swoją uwagę. Mimo jednak, iż patrzył na litery, zdania nie docierały do niego. Finalnie odłożył dzieło na bok od siebie, by przenieść drugą rękę na ramię Woloxa, zamykając przy tym oczy. Kapłani, tajemnice, brak płci... Woloxy to tajemnicze stworzenia, skrywające wiele rzeczy przed oczami naszymi. Chociaż mi do kapłana daleko zdecydowanie. Zbyt niewychowany jestem. Ale ciekawi mnie, czy mają jakieś określenie na naszą relację. Jak bardzo było wyjątkowe związanie się człowieka z Woloxem w ich kulturze? Czy zostałby odrzucony wtedy przez różnice rasowe? Wiele pytań zaczęło się kłębić w jego głowie i tak też samemu przestawał go powoli głaskać, pogrążając się w śnie.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sro Wrz 07, 2022 2:02 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
To prawda — uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony. Jakby nie patrzeć, nawet temperatura w obszarze ich zamieszkania była wyższa niż w mieście, a słońce dużo rzadziej chowało się za chmurami. Zamiast tego ochronę przed nim stanowiła bujna roślinność, choć Jace niejednokrotnie wdrapywał się na dach ich domu, by wygrzewać się w słońcu, machając przy tym leniwie ogonem.
Jesteś pewien, że podkreślając pięćdziesiąt razy w przeciągu jednego dnia, że interesują cię tylko kobiety i mam iść sobie znaleźć innego faceta, który mnie przeleci, chodziło o okoliczności? — odpowiedział pytaniem na pytanie, przekrzywiając nieco głowę w bok, by spojrzeć na niego bez większego wyrazu. Nie zamierzał się w końcu z nim kłócić, ale Shane bardzo długo w niezwykle dobitny sposób próbował dowieść swojej orientacji. Zwłaszcza że miał w tamtym okresie partnerkę. Kobieta miała szczęście, że Jace był na tyle wspaniałomyślny, by w ogóle darować jej życie.
Poruszał leniwie ogonem po pościeli, mrucząc nisko w odpowiedzi na jego głaskanie. Potarł policzkiem o jego klatkę piersiową, zaraz odsłaniając kły podczas ziewnięcia. Mlasnął cicho, wciskając mocniej nos w zagłębienie jego szyi, napawając się jego zapachem. Właśnie tego najmocniej teraz potrzebował. Jego bliskości, niepodsycanej żadną dwuznacznością czy żądzą. Leżenia obok siebie, miarowych ruchów na swojej skórze i poczucia, że właśnie do tego miejsca na ziemi należał.
Senność zbyt mocno zaciskała kleszcze na jego umyśle, by był w stanie jakkolwiek sensownie mu odpowiedzieć. Wysłuchał więc jedynie jego słów. Przynajmniej one trafiały do niego bez problemu, wyłącznie na chwilę nieznacznie go rozbudzając. Słysząc jego deklarację odnośnie przeznaczenia, zamruczał jeszcze głośniej niż wcześniej, ledwo co rozchylając powieki. Dwukolorowe tęczówki z trudem odnalazły odpowiedni kierunek, gdy zmusił rękę do ruchu, opierając dłoń na jego twarzy. Ogon raz po raz uderzał powoli o pościel, gdy położył po sobie uszy, wychylając się do góry, by go pocałować.
Mój.
Tylko jedno jedyne słowo opuściło jego usta. Wypowiedziane miękkim i ciepłym tonem, a jednak zabarwionym charakterystyczną warkotliwą nutą na samym końcu wyrazu. Wrócił do swojej pozycji, wtulając się w niego na nowo. I nawet jeśli jego umysł zarejestrował kolejne wypowiedzi, nie był w stanie na nie odpowiedzieć, gdy sen pociągnął go na dobre.
Wypoczynek w ramionach Shane'a był czymś, czego nie zamieniłby na nic innego. I to właśnie jego brakowało mu najmocniej we wszystkich wyprawach, podczas których musieli pełnić wartę. Po otworzeniu oczu i ocenieniu pozycji słońca na niebie doskonale wiedział, że jego odpoczynek trwał około trzech godzin. Promieniujące zewsząd ciepło jego ukochanego, sprawiło, że jego ogon ponownie zaczął niekontrolowanie uderzać na boki, zdradzając jego zadowolenie. Przycisnął się do niego mocniej, pocierając policzkiem o jego gardło, które zaraz zaczął łagodnie lizać i przygryzać, licząc na to, że tym sposobem powoli go wybudzi.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sro Wrz 07, 2022 10:00 pm
- Tylko temu, że ty pięćdziesiąt razy na dzień podkreślałeś swoją opinię, nie chcąc odczepić się ode - przypomniał mu za to ową sytuację. - Przypominając jeszcze o tamtej scenie, gdy zachciało ci się działać z moim ciałem pod wpływem mojej mocy - lekko naburmuszył się na tamto wspomnienie. To były dawne dzieje, ale zarazem nie słabnące mimo wszystko.
Tylko czy były ważne, skoro finalnie był z Jace'em i obdarzał go swoim uczuciem?
Sen, ciepło Jace'a i cisza były na tyle przyjemne, że spał samemu bez przerwanego snu. Do momentu, gdy zaczęło go wybudzać coś mokrego i zarazem lekko drażniącego gardło, co jego umysł wyłapywał już jako porę przebudzenia.
Już przynajmniej rozróżniał to, kto próbował go obudzić - Jace czy Morax. Nie było to trudne, z jakiegoś powodu jego zwierzak bardzo wierzgał, gdy budził się w jego ramionach.
- Hm, Jace? Już się obudziłeś? - wymamrotał sennie, powoli otwierając powieki, jednocześnie już odruchowo go głaszcząc po głowie. - Wyspany...? - trzy godziny były bardziej drzemką dla ludzi niż pełnym wypoczynkiem, ale Shane nie wyglądał na zmęczonego czy gwałtownie obudzonego. - No już, już, nie śpię - zachichotał, czując jego język na szyi. - Chcesz, bym cię dalej wygłaskał? - chociaż ciche wibrowanie w jego żołądku ewidentnie zdradzało go, że potrzebował posiłku. Mimo tego nie powiedział niczego na głos, bardziej z widoczną czułością głaszcząc go po włosach.
- W sumie, czy Woloxy mają sny? - zapytał go zaraz potem, natchniony lekką myślą. - Zastanawiam się, czy w nich często bym występował - zaśmiał się zaraz potem, podciągając się na jednym łokciu, by ustawić się w wygodniejszej pozycji. - Dobra, dobra. Nie będę cię męczyć pytaniami, pewnie jeszcze się rozbudzasz?
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sro Wrz 07, 2022 11:28 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Akurat — przewrócił oczami, kręcąc na boki głową – chociaż jeśli mówisz prawdę, to by tłumaczyło, dlaczego chciałeś mnie zaliczyć na piasku. Co szczerze mówiąc, całkiem mi się podobało. Trochę żałuję, że ci wtedy na to nie pozwoliłem. Może szybciej udałoby mi się pozbyć twojej dziewczyny. Ale nadal uważam, że uparcie zakrzywiasz w tym momencie własne wspomnienia, by nie przyznać się do błędu.
W końcu nikt nie kazał mu już w pierwszym momencie po odzyskaniu świadomości, uparcie powtarzać, że nie interesują go mężczyźni. Jakby nie patrzeć, Jace niczego mu wtedy nie wciskał. Wręcz przeciwnie, cały czas próbował zejść na neutralny grunt, aż w końcu nie wytrzymał jego ciągłych podziałów i ograniczonych poglądów, częściowo wybuchając. Zabawne jak bardzo obaj zmienili się od tamtego czasu.
Tak czy inaczej, nie ma to większego znaczenia — wychylił się, by ściągnąć go bliżej siebie, całując z wyraźnym zadowoleniem — ostatecznie i tak wylądowałeś ze mną. I nigdy się ode mnie nie uwolnisz.
W końcu nie było szans, by Jace miał kiedykolwiek z niego zrezygnować.
Jego zabiegi wyraźnie przyniosły odpowiedni skutek. Zamruczał, słysząc swoje imię padające z jego ust. Podetknął mocniej głowę pod jego rękę, gdy całe jego ciało nieznacznie wibrowało w wyraźnym zadowoleniu. A niby ich rasa była złączeniem psowatych.
Przez chwilę. Zaraz zrobię coś do jedzenia, w końcu byłeś głodny — powiedział, wracając do wcześniejszych czynności. Przekazywanie własnych uczuć przez lizanie go i przygryzanie, było dla niego czymś całkowicie naturalnym. Zdecydowanie był zresztą w tym dużo delikatniejszy niż podczas okresu godowego. Dopiero przy jego pytaniu odsunął się nieznacznie z kolejnym ziewnięciem, podnosząc się do góry. Przeszedł nad niego i usiadł na jego biodrach z wyraźnym zamyśleniem. Nawet jeśli opierał dłonie na jego ciele, nie wyglądało na to, by miał jakiekolwiek bardziej dwuznaczne zamiary. Ot, znalazł sobie wyjątkowo wygodne miejsce.
To skomplikowane — powiedział powoli, z ulgą zauważając, że jego umysł na nowo stał się przejrzysty, umożliwiając mu dużo normalniejszą mowę. Przez chwilę jego uszy poruszały się do góry i do dołu, gdy wyraźnie układał sobie wszystko w głowie.
Raczej nie miewamy własnych snów. Częściej dotyczą wydarzeń, które przeżyliśmy. My, albo nasza linia. Przed... przadkowie?  — ściągnął brwi, nie mogąc sobie przypomnieć czy było to odpowiednie słowo. Potrząsnął nieznacznie głową na boki.
Przeszłość. Od momentu, gdy się pojawiliśmy. Możemy ją zabrać, od martwych. Niektórzy śnią o przyszłości. Przewidują nadchodzące wydarzenia, mniejsze lub większe. Ja nie — uprzedził dodatkowe pytanie, wracając uwagą do jego twarzy.
Mamy też sny grupowe. Ale w stadzie. Gdy jesteśmy całkiem blisko, spotykamy się w snach, możemy ze sobą rozmawiać czy wymieniać się informacjami. Dzięki temu odnajdywaliśmy zagubionych, wiedzieliśmy, czy żyją, ułatwialiśmy... zwiady. Ale teraz została nas piątka, z dala od siebie. Nie komunikujemy się, zbyt daleko. Gdy któryś się zbliży, będę wiedział. Ale nie zrobi tego. To moje terytorium — odsłonił kły i nastroszył futro, nieznacznie poirytowany samą wizją, że którykolwiek z jego pobratymców mógłby odważyć się zbliżyć do Lynne. Gdy nagle z jego gardła wydarł się niski warkot, gdy położył po sobie uszy.
Poza Alice — wyrzucił z siebie kilka słów w jeszcze dziwniejszym języku niż zwykle, które zdecydowanie nie brzmiały jak nic przyjemnego. Dopiero po chwili się uspokoił, wznawiając delikatne ruchy ogona.
Ale nie martw się. Jestem silniejszy od niej. Od nich wszystkich. Tak sądzę. Pierwsza linia wymarła. Dlatego jeśli nie odejdzie, osobiście ją zabiję — zapewnił go z pogardliwym prychnięciem, zerkając w stronę kuchni. A następnie znowu na Kassira — jeść?
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Czw Wrz 08, 2022 12:45 am
- Właściwie nie wiem, czy zaliczyć, czy chodziło o samą krzywdę - odparł Kassir lekko zmieszany. - Sam przekonałeś się już nie raz, jak moja moc wpływa na mnie. Więc chyba chodzi o wyładowanie się, by móc czerpać z tego przyjemność...? - ciężko było tłumaczyć się z tej części siebie, która wyzwalała się pod wpływem przeładowania mocy. To nadal był on, bez żadnej drugiej osobowości czy podobnych kwestii. Nie uznawał tego za prawdziwego siebie, ale była to jednak częśc jego, której zarazem nie odrzucał.
- I dobrze, że nie zrobiłeś tego - żachnął, szturchając go na moment między uszami. - Jakkolwiek nam się nie układało, nie chciałbym zachować się jak dupek i oddać się komuś, będąc z nią w związku - chciał być chociaż sprawiedliwy wobec dziewczyny, która miała problem z pogodzeniem życia z Odkrywcą.
- Tak, tak. Już to słyszałem - powrócił do głaskania go, by zaraz potem odwzajemnić pocałunek. Zarazem jednak poczuł dość solidny uścisk na żołądku. - Więc... nie znikaj tak. Proszę - ostatnie słowa wypowiedział ledwo słyszalnie i brak koncentracji mógł sprawić, że mogły przeminąć wraz z kolejnym oddechem chłopaka.
Przynajmniej mogli wypocząć, a on ponownie rozpieszczał go głaskaniem, jednocześnie też zgadzając się na ową opcję. Do momentu aż rudowłosy zmienił pozycję, zabrał więc wtedy swoje ręce i położył je na swojej klatce piersiowej, łącząc palcami. W milczeniu też wysłuchał jego odpowiedzi na pytanie.
- Zupełnie inaczej niż u ludzi - odezwał się w końcu. - To fascynujące. Macie kontrolę nad tym, co widzicie? - nawet kwestia snów pokazywała, że miał do czynienia z wyjątkową rasą, która była bardzo zamknięta na inne. Nawet jeśli teraz ich ilość zmalała na tyle, że wiele aspektów już nie kultywowali. Chociaż reakcja na innych pobratymców powodowała, że popatrzył na niego pytająco.
- W porządku? - nie dogadywali się? Jego wzrok wyrażał zmartwienie i troskę o chłopaka. Jeśli stanowili zagrożenie, Kassira nie było łatwo zabić mimo wszystko. Nie był nieśmiertelny - ale zarazem nie zginąłby od jednego uderzenia. Przynajmniej tak wydawało mu się, ale zarazem nie chciał przeceniać własnych możliwości.
Alice?
- No już, już. Mam nadzieję, że nie będziesz musiał rozlewać krwi swoich pobratymców. Mimo wszystko... nie, nie jestem pewny - urwał nagle, kręcąc glową. - Nie mam pojęcia jakie łączą was relacje, ale nie chcę, byś przeze mnie cierpiał - a czy pozbawienie życia swojej rasy do tego się nie zaliczało? Chociaż trochę nie rozumiem... Pilnowanie terytorium? Zbliżenie się? - musiał przyznać,że brzmiało to skomplikowanie. - Zabije, jeśli nie odejdzie? Wizja śmierci... z jakiego powodu? Nienawiść? Niechęć? Złamanie umowy?
Patrzył na niego pytająco, nim nie przytaknął w końcu na temat jedzenia.
- Jeść - potwierdził. - Ale to musisz zejść najpierw ze mnie - spojrzał na niego wymownie. - I mogę nam też coś zrobić. Albo chociaż pomóc - uniósł brew. - Uprzedzając pytanie - kalwetki. Jeszcze je mamy, prawda?
Sponsored content

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 16 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie możesz odpowiadać w tematach