Won.

I tyle w temacie.

Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sob Lut 05, 2022 3:48 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Wypuścił cicho powietrze z wyraźną ulgą. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego ogon na nowo wrócił do poprzedniej pozycji i zaczął poruszać się na boki, zdradzając jego zadowolenie.
"Jak się czujesz?"
Nie chcesz wiedzieć — wymamrotał, próbując jakkolwiek się uspokoić. Ciężko było jednak oczekiwać czegoś podobnego, gdy nadal czuł dotyk jego palców na swoich uszach, a wokół roztaczał się jego zapach. Przymknął nieznacznie powieki z zadowoleniem, wracając do przygryzania go, choć tym razem był na tyle delikatny, by nie uszkadzać jego skóry.
Nie chciałem cię budzić — odpowiedział z cichym westchnięciem, podnosząc się nieznacznie do góry, by móc oprzeć się przedramionami o jego klatkę piersiową i podeprzeć na nich głowę – nie wiem, muszę się zastanowić.
Zamachał ogonem, unosząc kącik ust w cwanym uśmiechu. Zerknął w ślad za nim w stronę okna, szybko nudząc się jednak widokiem za szybą, skoro dużo ciekawszy miał tuż przed sobą. Postukał palcami o jego koszulkę, nim ponownie uniósł się do góry i przesunął wyżej, obracając jego twarz w swoją stronę, by krótko go pocałować. Może i nie wystarczyło mu to w takim stopniu, w jakim by chciał, ale mimo wszystko satysfakcjonowało go na tyle, by zaraz zamruczał, ocierając się znowu o jego gardło.
"I chcesz przeleżeć tak cały dzień?"
Już miał potwierdzić jego słowa, gdy Shane wykonał jeden prosty ruch, który momentalnie namieszał mu w głowie. Przez jego oczy przewinęło się tyle emocji, że ciężko byłoby nadążyć za wszystkim. Zaczerwienił się w odpowiedzi, na samo wyobrażenie dotyku jego palców na swoim futrze i ponownie zaczął oddychać nieco szybciej, kręcąc się na nim nieznacznie w wyraźnym dyskomforcie.
Lubisz się nade mną znęcać, co? — wymamrotał, podnosząc rękę, by wsunąć swoje palce między jego, przygniatając zaraz jego dłoń do poduszki – Możesz dotykać włosów, ale nie dotykaj uszu. I tak jestem na skraju samokontroli, Shane.
Powiedział, bawiąc się przez chwilę jego włosami, nim przytulił je do policzka, zamykając przy tym oczy. Wypuścił jego dłoń w odpowiedzi na ruch i zamruczał zadowolony, czując, jak ciemnowłosy go obejmuje.
Na targu mówili, że znowu brakuje im kilku rzeczy z legonów. Pod koniec tygodnia wybiorę się na polowanie na Shkretëtirë — przesunął się nieco bardziej na bok, by mimo wszystko ułatwić mu oddychanie i nie przygniatać go aż tak długo. Co nie znaczyło, że się odsunął. Nadal kleił się do niego każdym możliwym centymetrem ciała, przerzucając wygodnie rękę na jego kręgosłup i wciskając swoją nogę między jego. Wsunął dłoń pod koszulkę, drapiąc go powoli i podniósł na niego wzrok dwukolorowych oczu.
Pójdziesz ze mną? Jeśli chcesz, możemy to jakoś połączyć z twoim... szukaniem... czegokolwiek — nie wiedział w sumie czy Shane w ogóle planował podobny wypad w najbliższym czasie, ale zdecydowanie nie chciał zostawiać go samego. Nie. Nie zamierzał zostawiać go samego. Jakby nie patrzeć, Kassir należał do niego. Zostawienie go nie wchodziło w grę. Sama myśl o tym, że ktoś mógłby, choć spróbować go dotknąć pod jego nieobecność sprawiła, że zjeżył futro, kładąc po sobie uszy. Przycisnął się do niego mocniej z cichym fuknięciem.
Więcej cię nie zostawię — wyrzucił z siebie dużo bardziej bezpośrednio, zamykając znowu oczy, by poddać się reszcie zmysłów, rezygnując chwilowo ze wzroku.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sob Lut 05, 2022 11:35 pm
Krótki pocałunek wystarczył, by poczuł lekkie zaczerwienienie na uszach. Czuł, że dał się złapać w momencie obniżenia uwagi, ale ku jego uwadze zarazem nie umknęły emocje rudowłosego. Zwłaszcza na jego delikatną sugestię. Był prawie pewny, że coś wyobrażał sobie teraz odnośnie tego zdarzenia.
- Tylko odrobinę - powiedział ze złośliwym uśmieszkiem. - Pamiętaj, że zawsze mogłem złapać cię za ogon. Nadal nie wiem, czym skończyłoby się to te sześć lat temu - lekko wypomniał. - I nie wiem, Jace. Wydaje mi się, że jesteś bardziej opanowany niż ja w moim stanie - przyznał momentalnie. - I już mówiłem ci coś na ten temat - plus minus mieli rozmowę na temat jego stan i faktu podejścia do tego wszystkiego. - Jesteś uroczy ze swoimi reakcjami. Kusisz mnie ino bardziej - zachichotał cicho, jednak mając grzecznie palce tam, gdzie dostał pozwolenie. Wsunął je delikatnie we włosy, przepuszczając je sobie między palcami.
Wsłuchiwał się w jego słowa odnoszące się do planów młodszego, odwracając ciało w jego kierunku w tym momencie, gdy ten zszedł z jego klatki piersiowej.
- Mogę, ale... - zmarszczył nieco brwi. - Jesteś pewny? W moim przypadku to nie będzie wycieczka jednodniowa. I będzie wymagała niemałych przygotowań do tego czasu. Tyle dobrze, że większość rzeczy i tak mamy na miejscu - był blisko. Był wystarczająco blisko, by czuł jego charakterystyczny zapach mandarynek i rośliny, której nazwy obecnie nie pamiętał. Był przyzwyczajony do tego, że chłopak kleił się do niego, jednakże ten poziom zażyłości powodował w nim niemałe zmieszanie, podsumowane delikatnym rumieńcem raz na pewien czas. Jego dłoń pod koszulką i delikatne drapanie było całkiem przyjemne.
- Tylko będzie trzeba posprawdzać eliksiry jeszcze teraz - wypomniał. - By nie kupować na ostatnią chwilę.
Zamrugał oczami, wyraźnie zaskoczony nagłą zmianą zachowania.
- Więc zero samotnych wycieczek na długi okres czasu? - spytał się, bawiąc się jego włosami. Ich miękkość go zawsze zaskakiwała. Wydawała się być niezwykle nienaturalna. - Hola, co się jeżysz - upomniał go zaraz delikatnie, czując, że byli jeszcze bliżej siebie. - Już mówiliśmy na ten temat, nie? - przypomniał mu. Wolną rękę przesunął jednak niżej, bezwiednie sięgając delikatnie palcami do miękkiego ogona.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie Lut 06, 2022 12:37 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Znowu przez całe jego ciało przeszły łagodne dreszcze. Choć reakcje Shane'a były praktycznie niezauważalne, Jace skupiał na nim absolutnie całą swoją uwagę przez ostatnich sześć lat. Wyłapywał zmiany tak drobne, że nie wspominał o nich na głos, doskonale wiedząc, jak bardzo niepokoiły ludzi podobne obserwacje.
Teraz jednak musiał na każdym kroku walczyć z niezwykle specyficznym rodzajem głodu, nieustannie próbującym pozbawić go kontroli. Nawet jego palce poruszały się od czasu do czasu bez jego wiedzy, ostatecznie zostając jednak w miejscu.
Jest twój. Czemu się powstrzymujesz?
Nie. Przestań. Nie w ten sposób.
Powiem ci czym. Znienawidziłbym siebie do cna, po przespaniu się na środku pustyni niedaleko moich martwych rodziców z kimś, kogo widziałem pierwszy raz w życiu. Z pewnością na samą czynność bym nie narzekał, ale okoliczności były raczej średnio sprzyjające. I niezbyt romantyczne. Co do drugiego, różnica między dotykaniem uszu, a ogona jest... jednocześnie niewielka, jak i znacząca. Ale gdybym powiedział ci, na czym polega, w życiu nie dałbyś mi już spokoju — powiedział z rezygnacją, mimo że Shane nawet niczego podobnego nie zaproponował. Był jednak pewien, że tak by się to skończyło. Poza tym nawet jeśli w życiu by się do tego nie przyznał, czy nie było zabawniej, gdy ciemnowłosy sam testował jego granice?
Niech to zrobi. Teraz. Będziesz mieć wymówkę.
Westchnął cicho, czując jego palce na swoich włosach. Zabawne, że choć były tak blisko zdecydowanie niebezpiecznej strefy, znalazły się jednocześnie w miejscu, które jako jedyne było w stanie go teraz rozluźnić. Co Shane momentalnie mógł odczuć, gdy Jace nieco zmniejszył uścisk i przesunął ogon pod kołdrą na udo ciemnowłosego. Kompletnie nie kontrolował lekkich, jednolitych uderzeń zdradzających jego zadowolenie.
Gdybym nie był, to bym nie proponował. Poza tym jesteś odkrywcą tak samo jak ja jestem łowcą. Nie mam co prawda twojej wiedzy, ale jeśli mogę jakoś pomóc choćby własnym fantastycznym towarzystwem, to się postaram — cały czas lekko go drapał, podnosząc nieznacznie głowę, by pocałować go w bok szyi.
Mhm. Cokolwiek chcesz — jego zainteresowanie i znajomość podobnego tematu były na niezwykle niskim poziomie. Dlatego z eliksirami wszelkiej maści zawsze w pełni ufał Shane'owi. Sam co najwyżej mógł zebrać od niego listę, iść na targowisko i szukać odpowiednich po wyglądzie. Otworzył ponownie ślepia, uważnie się w niego wpatrując.
Tylko jeśli przez długi okres czasu masz na myśli wieczność — wychylił się w jego stronę i przesunął językiem po jego ustach z bezczelnym uśmiechem. Tylko po to, by zaraz wycofać dłoń spod jego koszulki i przygładzić własne futro na uszach. Mruknął cicho, przesuwając się nieco do góry, by przymknąć oczy i przysunąć na tyle blisko niego, by Shane bez problemu mógł czuć jego oddech na swoich ustach, gdy wypowiadał kolejne słowa.
To, że ufam tobie nie znaczy, że ufam innym. Nie oczekuj ode mnie, że jakkolwiek się to zmieni — oparł palce na jego biodrze, zbyt mocno pochłonięty własną zazdrością, by zarejestrować w tym momencie, dokąd uciekała dłoń ciemnowłosego pod kołdrą.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie Lut 06, 2022 2:20 am
Pokręcił głową. Aż tak do końca nie myślał o tej sytuacji, co rudy, dlatego też jego wypowiedź była niczym wylanie zimnego kubła na niego. Nie mógł się przez to powstrzymać od krzywego uśmiechu, wyrażającego zarazem smutek.
- Więc mówisz, że chciałeś się ze mną przespać? - chociaż przyznawał mu rację, że okoliczności były zdecydowanie nieodpowiednie. Zwłaszcza, że nie licząc samej śmierci jego rodziców, to jeszcze byli po śmiertelnej walce. - Ale faktem jest, że masz rację. Postaram się nie wracać w ten sposób do tamtych wydarzeń - nawiązywanie do tego było nieodpowiednie. Do takiego doszedł teraz wniosku. - Chociaż nadal nie jestem zachwycony, że część wydarzeń mi usunąłeś z pamięci - burknął zaraz potem i wystawił lekko język. - Ale za to ciekawi mnie ta różnica, o której napomniałeś.
Zamiast przekonać się samemu, zaczął lekko głaskać po włosach, czując, że chłopak rozluźniał się. Uśmiechnął się mimowolnie na ten widok, zaraz potem śledząc, jak kołdra powoli zsuwała się z nich dzięki ruchom ogona.
- No dobrze... - westchnął z rezygnacją. - Twoje towarzystwo jest zawsze mile widziane. Niezależnie, czy jest fantastyczne, czy nie - niemalże niezauważalnie zadrżał przy pocałunku na szyi. - Więc będzie trzeba zaraz sprawdzić ich stan. Znaczy, eliksirów. Ostatnio kupowałeś te, co ci opisywałem? - starał się naprowadzać go na dane mikstury, które potrzebowali w przypadku wędrówek. Było to wygodne przez fakt, że Jonathan był częstym bywalcem targu. Dzięki temu oszczędzali czas względem przygotowań. - To nie jest zły pomysł nawet. Ogarniemy to i możemy poleżeć dalej cały dzień. Wydaje mi się, że gdzieś był jeszcze eliksir, który pozwala znieść niższe temperatury. Może pomoże ci na obecną porę - sięgał pamięcią wstecz, przypominając sobie, co mu nakazał kupić ostatnim razem.
Delikatnie zarumienił się na jego słowa i przesunął wzrok na bok, gdy odczuł na sobie jego bardziej uważniejszy wzrok.
- Głupek. Wiesz o co pytałem - burknął na jego słowa, przesuwając na moment palce na jego kark. - Ale powiedzmy. Czyli mnie już nie zostawisz? - spytał wprost, zamykając oczy. Nie potrafił sam powiedzieć sobie, dlaczego te rozstania w pewnym momencie zaczęły być dla niego dość nieswoje. Zaczęło mu brakować jego klejenia się i samej obecności.
- Domyślam się. Sam masz rozum i sam będziesz decydować, komu chcesz ufać mimo wszystko - starał się go zapewnić wobec tego, głaszcząc go na nowo po włosach. Inaczej nie miałoby to sensu dla niego. Nawet jemu samemu istotną część swojej osoby zdradził dopiero po latach znajomości i przebywania razem.
- Ale z mniej poważnych rzeczy, twój ogon znowu zrzuca kołdrę i jest zimno - zaprotestował momentalnie, przesuwając dłoń w stronę puchatej części ciała, by zacisnąć na niej swoje palce.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie Lut 06, 2022 3:42 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Mimowolnie, od razu poczuł wyrzuty sumienia. Położył po sobie uszy, widząc jego uśmiech i podniósł dłoń, kładąc ją na jego policzku.
Nie rób takiej miny. To było sześć lat temu. Zresztą nie zamierzam z góry skreślać tego dnia jako coś złego, skoro cię poznałem. W przedziwny sposób — odsłonił nieznacznie kły w rozbawionym uśmiechu. Błyskawicznie się przysunął i polizał go w wystawiony język, nie mogąc sobie darować. Tylko po to, by zaraz rzucić mu wyraźnie zadowolone spojrzenie. Chyba był z siebie dumny. Nawet jeśli napomknięcie o usuwaniu wspomnień, znowu wyraźnie go uspokoiło. Jego emocje zdawały się zmieniać jak w kalejdoskopie.
Wiesz, że musiałem to zrobić. Przysięgam, że oddałem ci wszystkie wspomnienia wraz z przyznaniem się do bycia Woloxem — przysunął nieco głowę do jego dłoni z cichym westchnięciem. Naprawdę mógłby tak spędzić cały dzień. Chociaż Shane'owi po kilku godzinach drapania pewnie odpadłaby ręka.
Moje towarzystwo zawsze jest fantastyczne — odpowiedział z rozbawieniem, zastanawiając się przez chwilę nad jego słowami. Czy kupował? Był pewien, że tak.
Mhm. Wszystkie, które mi opisałeś. Jeśli potrzebujesz czegoś więcej, zawsze możemy się przejść na targowisko razem. Ale nie dziś. Dziś wieje. I zbiera się na deszcz. Wiesz, że nienawidzę deszczu — wymruczał z niezadowoleniem. Zniknęło ono jednak tak szybko, co się pojawiło. Uszy Jace'a uniosły się ku górze, gdy tylko dostrzegł rumieniec na twarzy Shane'a. Zamachał intensywniej ogonem, samemu drżąc nieznacznie, gdy dotknął palcami jego karku.
Nigdy. Jesteś na mnie skazany na wieki — podrapał go po biodrze, zaraz wsuwając powoli dłoń na jego brzuch.
"Sam masz rozum i sam będziesz decydować, komu chcesz ufać mimo wszystko."
Nie ufaj nikomu.
Oczywiście, że nie ufał nikomu poza Shanem. Zwłaszcza gdy chodziło o samego Shane'a. Był jego. I tylko jego. Doskonale wiedział jakimi spojrzeniami potrafili go obdarzać, gdy nie było go w pobliżu. W końcu widział to w przeszłości wielokrotnie. Nic dziwnego, że od tak dawna kleił się do niego na każdym kroku, aż Kassir uznał to za coś naturalnego, nie zawsze zdając sobie sprawę ze wzroku, jaki Jace posyłał każdemu, kto tylko próbował się zbliżyć. Różnica była taka, że obecnie miał pełne prawo do zaznaczenia swojego niezadowolenia na głos, gdy ktoś pozwalał sobie na zbyt wiele. Nawet jeśli po tylu latach, raczej niewielu jeszcze próbowało. Lynne nie było w końcu aż tak wielkim miastem, by pozostali w nim całkowicie anonimowi. Zwłaszcza że do tej pory za wyjątkiem dwóch miesięcy, Jace nigdy nie odstępował go na krok. I nie zamierzał tego przyzwyczajenia zmieniać. Nie bez powodu nawet dziś udał się na targowisko, gdy ciemnowłosy jeszcze spał.
Przesunął dłoń na jego bok, opierając wygodniej głowę na poduszce, gdy ciemnowłosy na nowo wznowił ruchy na jego włosach.
Mój ogon? — Jonathan obrócił się w tamtym kierunku, otwierając nieco szerzej oczy, gdy dostrzegł niezwykle prosty odruch ze strony Shane'a. Wystarczyło, by dotknął palcami delikatnego futra. Znajome elektryzujące uczucie przeszyło całe jego ciało, wprawiając je w drżenie, gdy jęknął cicho, momentalnie się czerwieniąc.
Musiał się kontrolować. Musiał się kontrolować.
Nie kontroluj się.
Doskonale wiedział, że stopniowo przegrywa walkę z wewnętrznym głosem, gdy wrócił do przygryzania i lizania go po szyi, wsuwając dłonie na jego klatkę piersiową. Tylko po to, by zaraz przenieść je na jego twarz, momentalnie go całując. Nie tak jak wcześniej. Tym razem nie zamierzał się wycofywać. Zamiast tego wplótł palce w jego włosy, wyraźnie próbując go utrzymać przy sobie, na wszelkie sposoby zniechęcając do odsunięcia się. Co więcej, napierał na niego lekko, próbując go ściągnąć na siebie. Jego ogon podrygiwał lekko w jego dłoni, gdy Jace owinął go wokół nadgarstka Kassira, wyłączając wszelkie protesty. W końcu zawsze chciał go dotknąć, prawda?
Niech to robi.
Niech nie przestaje.
Przynajmniej w końcu byli zgodni.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Pon Lut 07, 2022 9:50 pm
Pokręcił głową.
- Po próbie zabójstwa. Niewiele par może pochwalić się tak gwałtownym początkiem znajomości - mruknął. Tylko po to, by jego twarz zalała czerwień w momencie polizania jego języka. Otworzył na moment usta, wyraźnie nie umiejąc dobrać słów.
- Ty... głupek... Ja... - zaciął się, potrząsając głową. - Zawsze wykorzystujesz okazję, co? - wykrztusił w końcu, czując, że powoli zbierał się z tego ciosu. Zdecydowanie musiał się przy nim pilnować.
- Tak, tak. Już to przerabialiśmy - stwierdził z lekkim rozbawieniem. - Wierzę ci na słowo - nie miał i tak możliwości zweryfikowania tego poprawnie. Pozostawało mu jedynie zaufanie.
Przynajmniej uspokoił się na tyle, by móc zachichotać na jego kolejne słowa.
-Nie będę zmuszać cię do wychodzenia teraz - zapewnił go. - Sprawdzimy potem to. Na razie nie jest na tyle pilne, by na teraz uzupełniać zapasy - w najgorszym wypadku mógł pójść sam. Spacer do stanowisk w taką pogodę nie stanowił dla niego problemu, zwłaszcza, że jemu deszcz sprawiał przyjemność.
- Mówisz, że wieczność? - rzucił z tonem sugerującym zapytanie, czy nie znudzi mu się wcześniej to. W końcu wieczność dla nich obecnie istniała przez to, że ludzkość nie umierała ze starości.  Mieli wiele czasu i możliwości. I zarazem też nie dawało się przewidzieć, czy rzeczywiście udałoby im się aż tyle spędzać ze sobą. Kassir sporo nie widział z tego, co przekazywał innym Jonathan. Mógł dawać swoje decyzje i opinie jedynie na podstawie tego, co sam widział. Dlatego też obecnie ich relacja prezentowała się w taki sposób.
Natomiast...
Zaskoczyło go jęknięcie Jonathana. A tym bardziej zaczerwienienie. Odblokowało to w im pewne stare wspomnienie, zakryte częściowo jego wewnętrznym szaleństwem.
- Jace... - zaczął cichym głosem. -  To łaskocze - podgryzanie i lizanie było całkiem przyjemne, gdy robił to z odpowiednią siłą i wyczuciem. Obecnie było to całkowicie inne odczucie niż wcześniej. O wiele łagodniejsze, niedoprowadzające zarazem do jego krzywdy. I to obecnie było wystarczająco miłe, że mimowolnie uśmiechał się.
Do czasu, gdy został pocałowany.
Czując miękkie wargi na swoich ustach, niemalże w odruchowy sposób lekko zarumienił się. Odwzajemnił jednak ten gest. Ciepłe odczucie zalało jego wnętrzności, wymieszane z delikatnym mrowieniem w klatce piersiowej. Miękkie futro owinięte na nadgarstku jedynie ułatwiało zapoznawanie się z jego miękką strukturą.
To było zbyt kuszące. Zwłaszcza, gdy do tej pory Jace nie przejawiał po sobie takiej strony. Zdawał się być teraz bezbronny. Część Shane'a mówiła mu, że nie powinien ciągnąć tego dalej. To niewłaściwe. Jednak inna była niczym igła pokusy, pragnąca ciągnąć ten temat w odpowiedzi na to, co rudowłosy często mu robił. Dlatego też dał się pociągać, tak, że skończył nad nim. Podpierał się obiema rękami o materac łóżka, mając zarazem prawe kolano wciśnięte między nogi Woloxa.
-  Więc, Jace - wymruczał mu do ucha, delikatnie muskając je swoimi ustami. -  Powiedz mi, co chcesz bym zrobił z tobą? - odsunął się od  tej części ciała, uwieszając się nad nim. Jego włosy opadały, częściowo znajdując się na poduszce. Palcami przejechał po futrze, rozkoszując się jego miękkością. To było coś kompletnie innego niż zabawa włosami lub uszami chłopaka. Coś, co zarazem sprawiało, że odruchowo starał się podchodzić do tematu z delikatnością.
Jego druga ręka powędrowała w stronę jego policzka, gdy ponownie nachylił się i tym razem sam złożył mu pocałunek na ustach. Ciepło bijące od chłopaka przyjemnie kontrastowało się z otaczającym ich chłodem. Przejechał potem niżej, muskając jego szyję. Jednakże jego dłoń powędrowała w stronę ucha, by ponowić czynność z wcześniej.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Pon Lut 07, 2022 11:55 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
"Po próbie zabójstwa."
Czepiasz się — zażartował, zaraz wyraźnie usatysfakcjonowany jego reakcją, gdy go polizał. Właśnie dlatego zawsze to robił. Uniósł kącik ust ku górze, posyłając mu zadowolone z siebie spojrzenie, które zaraz złagodniało, słysząc jego potwierdzenie, że mu ufał. Jakby nie patrzeć, utwierdzenie Woloxa w przekonaniu o wzajemnym zaufaniu było jedną z najmocniej przemawiających do nich rzeczy. W tym wypadku nie było inaczej.
W porządku. Mamy jeszcze sporo czasu, chociaż dobrze by było mieć z dwa dni zapasu, na wypadek gdyby coś się skończyło i trzeba będzie czekać na dostawę — stwierdził, mimowolnie i tak wzdrygając się na samą myśl o wyjściu na zewnątrz. Mógł rzecz jasna zrobić wokół nich barierę zatrzymującą wodę, ale to nie zmieniało faktu, że w powietrzu była masa wilgoci. I zawsze kręciło mu się od niej futro. W dodatku doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pachniał wtedy dużo intensywniej niż zwykle, ściągając do siebie ludzi. A zdecydowanie nie chciał być dotykany przez nikogo innego za wyjątkiem Kassira.
"Mówisz, że wieczność?"
Masz wątpliwości po moim paskudnym, samolubnym zachowaniu, gdy dowiedziałem się, że jesteś w związku? — może i go za to przepraszał, głównie bojąc się, że Shane znienawidzi go na dobre. Ale nie zmieniało to faktu, że nie czuł absolutnie żadnych wyrzutów sumienia. I gdyby miał wybór, powtórzyłby wszystko po raz drugi. Nawet jeśli ciemnowłosy mógł mieć problemy z wyobrażeniem sobie ich razem za sto czy dwieście lat, Jace nie dopuszczał do siebie innego obrazka.
Nic dziwnego, że usuwał z niego każdego, kto mógł mu w jakikolwiek sposób zagrozić, prawda?
Teraz uwaga Shane'a była w pełni skoncentrowana na nim. Tak jak zawsze powinna. Choć bez wątpienia powinien odczuć zadowolenie z faktu, że poddał się jego woli, to że się od niego odsunął nawet na tych kilka centymetrów, momentalnie wywoływało u niego niecierpliwość.
Bliżej, bliżej. Nie odsuwaj się.
Nawet jeśli jego usta nie wypowiadały żadnego słowa, umysł krzyczał, najgłośniej jak się dało, nie pozwalając mu myśleć o niczym innym. Krótki pomruk wprost do jego ucha całkowicie wystarczył, by zatrząsł się na całym ciele. Opuścił bezwładnie ręce na poduszkę po obu stronach głowy, nie kolidując przy tym z dłońmi Shane'a. Nawet na chwilę nie spuszczał z niego wzroku, widocznie mając problem z utrzymaniem regularnego oddechu. Raz po raz wypuszczał gorące powietrze spomiędzy warg, wpatrując się w niego rozkojarzonym spojrzeniem, któremu daleko było do tak często obecnej szczenięcej niewinności.
Nie odsuwaj się ode mnie — poddał się w końcu krzyczącemu w jego głowie instynktowi, wyraźnie mając problemy z wypowiadaniem poszczególnych słów. Być może była to kwestia cichego dyszenia, a może faktu, że nigdy wcześniej nie był poddany podobnym emocjom podczas obecnego okresu – nie przestawaj mnie dotykać.
W jego głosie nie było nawet odrobiny zadziorności. Miał wrażenie, że każda sekunda, gdy Shane nie dotykał go bezpośrednio, była sekundą, gdy zaczynał się dusić. Wystarczyło, że Kassir dotknął jego futra, by Jace ponownie przymknął oczy z cichym pomrukiem. Musnął delikatnie opuszkami jego dłoń, tuż przed wsunięciem palców w jego włosy, oddając pocałunek. Im dłużej miał go nad sobą, tym bardziej się robił zachłanny. Drżał przy każdym jego ruchu, dotyk na uszach nie był jednak w stanie zdominować wcześniejszego sygnału wysłanego poprzez ogon.
Shane mógł z nim robić, co chciał.
A może to Jace pragnął, by robił z nim, co tylko chciał?
Wziął płytki wdech, czując, jak wiruje mu nieznacznie w głowie przez brak powietrza. Zaraz przygryzł jednak lekko jego dolną wargę, nim pogłębił pocałunek, muskając jego język swoim, raz jeszcze ściągając go jak najbliżej siebie. Aż w końcu wysunął delikatnie dłonie z jego włosów i przeniósł je na jego rękę, zabierając ją ze swojego ucha. Zamiast tego ściągnął ją w dół i wsunął pod swoje ubranie, kładąc na brzuchu, by zaraz przesunąć ją lekko do góry. Jednocześnie wsunął własne palce pod jego koszulkę, wodząc opuszkami po jego skórze. Wtedy zdał sobie sprawę z tego, że sam się zblokował. Jego dotyk na ciele Jace'a uniemożliwiał mu ściągnięcie z niego ubrań. Jeśli chciał to zrobić, musiał pozwolić mu się odsunąć i zaprzestać wszystkich obecnych czynności. A nie chciał ani jednego, ani drugiego.
Warknął cicho, sfrustrowany jak nieszczęśliwe szczenię, zaraz patrząc na niego z wyraźną desperacją, nie potrafiąc podjąć decyzji. Szurał przez chwilę ogonem po pościeli, nim w końcu uniósł powoli nogę, ocierając się nią o jego udo, gotów go powstrzymać, gdyby jakkolwiek próbował się wycofać. Jednocześnie odsunął się odrobinę, na tyle, by zostawić między ich ustami kilka centymetrów przerwy i zaczepił palce na materiale jego koszulki, przesuwając ją połowicznie do góry. Chyba tylko resztki rozsądku, który zepchnął prawie całkowicie w tył, wydarły z niego pojedyncze słowa.
Mogę? — nie chciał, by mu odmawiał. Nie chciał, by się rozmyślił. Musiał mu to przekazać, ale miał wrażenie, jakby jego zdolność ludzkiej mowy spadła obecnie na wyjątkowo żałosny poziom – ... proszę.
Sama wizja odrzucenia była w tym momencie nie do zniesienia. Nic dziwnego, że położył po sobie uszy, wpatrując się w niego błagalnym wzrokiem, przesuwając jednocześnie ręce wyżej.
Proszę — powtórzył raz jeszcze, zupełnie jakby chciał się upewnić, że ten żałosny przekaz jakkolwiek do niego dotrze. Zwłaszcza że każda sekunda rozdzielenia była dla niego istną torturą.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Czw Lut 10, 2022 3:07 pm
- Dwa razy - uciął, mrużąc nieznacznie oczy w podejrzliwości. Zaraz potem wydał z siebie ciche westchnienie. Kwestie ich początku znajomości jeszcze dość długo by stawały pod znakiem zapytania. Dlatego też nie raz powracał do tej sytuacji w różnych rozmowach, nie omieszkając się mu wytykać to, że pochopnie oskarżył go o coś, czego nie zrobił.
- Ogarniemy, ogarniemy - burknął, korzystając z chwili przerwy na ogarnięcie emocji, aby czerwień zeszła z jego uszów. - W razie czego mogę pójść i kupić najbardziej pilne już teraz - tak, by nie mieli opóźnienia. Nie zawsze musieli mieć na tyle szczęścia, by dostać momentalnie wszystko, co chcieli, więc wolał uniknąc jednak takiego problemu.
- Głupek - skomentował tak jego oświadczenie. - To było już czas temu - chociaż nie było dziwne, że dość mocno był wkurzony na niego z tego wszystkiego. - I tak nam się nie układało wtedy, więc do rozstania doszłoby i bez tego wszystkiego - zbytnia różnica zdań, gdzie żadne z tamtej dwójki nie zamierzało ustąpić w swojej racji.
Jednakże tu i teraz był z nim. I to w oficjalnym związku.
A teraz jeszcze?
Dopiero zaczynała się zabawa.
- Aż tak bardzo lubisz mój dotyk? - zapytał rozbawiony, widząc jego spojrzenie, będące tak dalekie od tego, co znał do tej pory. - A gdzie lubisz najbardziej? - zamierzał się z nim podrażnić. - A może sprawdzę, jak bardzo zniesiesz mój dotyk - dodał jeszcze, nie ukrywając zaintrygowania. Jego palce delikatnie zanurzały się w futrze ogona, gdy powoli docierało do niego, że samemu doprowadzał do tego stanu. Nie było to pierwszy raz, gdy przypadkiem - lub specjalnie - dotykał jego zwierzęcych atrybutów - chociaż do tej pory tylko uszów - ale... Ta zwrotna reakcja powodowała, że dowiadywał się zarazem, jak wiele ominęło go. Wydawane dźwięki były niczym melodia w tym momencie.
Bez większego wahania odwzajemniał jego pieszczoty w postaci pocałunków. Czując, jak pogłębił się na tyle, że ich języki zetknęły się ze sobą, jego żołądek zawirował z emocji. Przyjemna fala ogarnęła jego całe ciało, gdy sam na daną chwilę pogłębił owe zbliżenie, muskając swoim językiem jego o wiele mocniej.
To było niezwykle satysfakcjonujące.
Widok Jonathana w obecnym stanie był nieoczekiwaną nowością, ale zarazem wystarczająco intrygującą, że spychał wyrzuty sumienia w kąt, pozwalając, by zaintrygowanie przepełniało go całkiem. Mimowolnie zachichotał, widząc jego zachowanie i desperację. Nie zamierzał mu niczego ułatwiać. Dlatego nie pomógł w podejmowaniu decyzji, obserwując nad tym, jak próbuje rozwiązać tą sprawę.
Uśmiechnął się zagadkowo do niego, delikatnie nachylając się do przodu. Przesunął dłoń w górę pod jego koszulkę, by zaraz potem potrzeć kciukiem jego sutek. Oglądanie go, gdy prezentował takie zachowanie przynosiło mu dreszcze odczuwalne na całym ciele. Jak daleko mógł posunąć się, by doprowadzić do skutku chcianego?
- Proszę - odparł na jego prośbę. - Możesz - jednak nie zamierzał mu w tym pomagać, dając mu całkowitą swobodę wobec tego, co chciał zrobić mu. Za to sam zjechał swoją dłonią niżej, muskając palcami klatkę piersiową, a zaraz potem brzuch, aż zjeżdżając trzema palcami niżej, zahaczając o materiał jego spodni.
- Ale jeśli już to zrobisz, nie będzie odwrotu - wyszeptał jeszcze ostrzeżenie. - Pamiętaj o tym - nachylił się nieznacznie do przodu, jednocześnie zsuwając jego spodnie niżej.
Szaleństwo.
Im bardziej zdawał się być uległy, tym bardziej chciał nacierać na niego, by sprawdzić, gdzie była jego granica. Słodka pokusa działania przesłaniała sumienie, które jeszcze niedawno kazałoby mu zatrzymać się. Działał paskudnie, wykorzystując ten stan uległości. Ale nie zamierzał dłużej myśleć nad tym. Zwłaszcza, gdy widział, że Jonathan robił wiele, by nie pozwolić mu wycofać się.
Nawet nie wiedział, kiedy jego ciało zaczęło domagać się fizycznego spełnienia.
Zaraz potem przysunął się jeszcze bardziej do ciała, uśmiechając się tajemniczo. Jego usta wpiły się w wargi rudego, a druga dłoń powędrowała ku policzkowi, gdy przycisnął go do siebie. Pocałunek był mocny i zarazem zaborczy, będący tak bliski temu, czego okazywał w swoim stanie pod wpływem mocy. Jednakże w tym przypadku ignorowanie rozsądku było zastąpione zwykłym poddawaniem się spełniania własnych zachcianek. Temu też bez większego zawahania chciał językiem rozszerzyć zęby, by sięgnąć po jego ozora, splatając go lekko ze swoim. Druga ręka powędrowała niżej, ku jego ogonowi, który złapał bliżej jego nasady, delikatnie pocierając go palcem wskazującym i kciukiem.
Gdy odsunął się od niego w końcu, aby nabrać powietrza, popatrzył na niego z wyższością i przejechał językiem po ustach, wyraźnie zadowolony z siebie. Sam był lekko zaczerwieniony od emocji i własnej śmiałości.
Sponsored content

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie możesz odpowiadać w tematach