Won.

I tyle w temacie.

Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Wto Kwi 12, 2022 9:13 pm
Szalub?
Popatrzył na niego ze zdezorientowaniem, próbując zrozumieć, co miał na myśli jego chłopak. Nieznajomość słowa wzbudziła w nim zastanowienie, ale wraz z opowieścią, powoli zaczęło mu się nieco świtać w głowie. Jednakże to powolne zrozumienie sprawiło, że jego wzrok zmienił się na niepewny. Dopiero gdy poczuł jego dotyk na swojej twarzy, uśmiechnął się łagodnie, przymykając powieki.
- Ślub - poprawił go cicho, zamykając już całkowicie oczy. - Ceremonia podczas której dwójka zakochanych w sobie przyrzeka sobie przed świadkami i mistrzem ceremonii dozgonną miłość i wierność aż do śmierci - jego słowa brzmiały niczym recytowanie, gdy zaraz potem złote ślepia ponownie wbijały się w twarz Woloxa. - Nie rozumiem do końca o co chodzi ci z magią, ale - pewnie chodziło o różnice gatunkowe. - Można to przypisać do wiecznej obietnicy. Nie jest to częste, ale wiele ludzi uważa tą ceremonię za piękną. Może brzmi to dziwnie, że słowa mają stanowić związanie, ale podobno to jedna z rzeczy, która przetrwała pomimo Apokalipsy - przechyli głowę na bok, myśląc nad tym. - Przyznaję, że jak teraz tak myślę, to nie wszystko pamiętam, skąd wzięło się to i jak wyglądało to w przeszłości, ale w obecnych czasach zachowało się w tej formie. Nawiasem mówiąc, głównie w Lynne. Nie wiem do końca jak wygląda to na pustyniach, ale Isenvee nie sprawia wrażenia, by chciano brać ślub z miłości - westchnął głęboko. - Przynajmniej nie to spotkało moją babkę, która oddała swoje serce komuś, kogo podobno jej rodzina nie chciała.
Wzruszył ramionami jako podsumowanie swoich słów, po czym położył swoje dłonie na jego karku.
-  Na pewno chcesz tego? Czy po prostu zaintrygowało cię nieznane słowo? - spytał się z widocznym rozbawieniem. -  Czy ludzkie zwyczaje będą ci się podobać na tyle, byś chciał ich spróbować? - czy jemu samemu to przeszkadzało?  Niespecjalnie. Mimo iż parą byli od kilku miesięcy, ich relacja rozwijała się od lat. Jednakże problem tkwił w czymś innym. Byli niemalże nieśmiertelni. Wiązanie się w tak młodym wieku mogło się odbić na nich negatywnie w przyszłości, jeśli któreś z nich straci moc uczuć żywionych do drugiej osoby. - Już ci mówiłem to na początku proponowania związku, ale powtórzę się. Decydując się na wiązanie ze mną oznacza to, że nie będziesz mieć potomstwa. Tak trochę mocno nie mam możliwości do tego - zaśmiał się cicho. - I niezbyt jestem fanem dzieci. Więc wiele rzeczy działa przeciw temu.
To nie była łatwa decyzja dla niego. Chociaż musiał przyznać, że patrząc na to, z jaką troską do niego podchodził rudowłosy, nie miał nic do zarzucenia. Prezentował się na niemalże idealnego partnera. Nawet jeśli często bywał złośliwy i prowokacyjny. Ale jak mógł nie rozpływać się, gdy widział jego rozczulający uśmiech?
- Myślę, że przeceniasz mnie - burknął lekko zmieszany, gdy poczuł jego palce na swoim ciele.
Przewrócił za to oczami, gdy usłyszał o zwierzęciu.
- Przez pustynię cię nie zaniosę - odciął się. - I już mogłeś nie dodawać "transportującą". Jeszcze pomyślę, że za słabo ukazuję się w sprawach sam na sam, na naszym miękkim posłaniu - które teraz prezentowało się jak półtora nieszczęścia. Szykowało się na kolejne pranie, o ile nie wymiana pościeli.
- Z zabawianiem się. Twój ogon ma teraz zabawny wygląd - widok jego prowokacyjnej miny wystarczył by bez skrupułów, przy myciu go, zahaczał o bardziej wrażliwe miejsca, dopieszczając je dokładniej za pomocą środków do kąpieli.
- Um... Myślę, że argument wanny nie uznają - zaśmiał się krótko. - Ale większe mieszkanie... skoro i tak wychodzimy za pewien czas, to możemy wstąpić do odpowiednich miejsc, by złożyć prośbę o nowe lokum. Skoro żyjemy razem, a to jest jednoosobowe mieszkanie... - może powinien już dawno to zrobić, ale wybywanie na wyprawy sprawiało, że aż tak nie przywiązywał do tego uwagi. Za to zaczął się śmiać, gdy ten otrzepał się na boki - jak zwierzę - ochlapując go przy tym.
- Co? Ni - urwał w połowie. A gdyby tak... - Możesz mnie wykąpać, skoro tak - widział jego wzrok i wiedział, że wyrzucenie go z łazienki będzie niezwykle trudne. A fakt, że byłby obserwowany przy prysznicu nadal wzbudzał w nim dziwne uczucie niepokoju i naruszenia pewnej sfery prywatności. Co sam mentalnie zaczął uważać za głupie i wpojone zasady. W końcu Jonathan już dobrze widział to, co miał wiedzieć. - Oddaję się w twoje ręce - uśmiechnął się niewinnie, będąc gotów rzeczywiście zająć miejsce w wannie, by mógł się nim zaopiekować.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Wto Kwi 12, 2022 10:40 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Słuchał w spokoju jego słów, nie do końca to wszystko rozumiejąc. Nie odzywał się jednak, ściągając jedynie ostatecznie brwi.
I to tyle? Składacie sobie obietnice? — zdecydowanie tego nie rozumiał. Założył ręce na klatce piersiowej, nie odrywając od niego wzroku.
Przecież ludzie kłamią cały czas. Niektórzy zmieniają partnerów równie często co my pościel w łóżku. I uwielbiają dawać puste obietnice. Czym różni się ta konkretna, skoro z niczym się nie wiąże? Nie czujecie kiedy wasz partner was zdradza, ani tego kiedy jest w niebezpieczeństwie? Nie potraficie go lepiej zlokalizować? Czy skoro składacie ją aż do śmierci to w przypadku zdrady jedno z was umiera, albo zostaje zabite? — przekrzywił głowę w bok, poruszając uszami z powracającym zainteresowaniem. Może źle to wcześniej zrozumiał i faktycznie było dużo sensowniejsze, niż zakładał. Po co w końcu komukolwiek przysięga, która nic nie wnosi poza słowami.
"Czy ludzkie zwyczaje będą ci się podobać na tyle, byś chciał ich spróbować?"
Na razie brzmią jak bezsensowna strata czasu — wzruszył ramionami, mimo to szybko wyciągając ku niemu dłonie. Przełożył ręce przez jego kark, wpatrując się w niego uważnie.
Miałbyś to na myśli? Obiecać mi, że będziesz ze mną aż do śmierci, wiedząc, że na ten moment żadne z nas nie może umrzeć z przyczyn naturalnych? — testował go. Oczywiście, że go testował. Nawet nie próbował tego ukryć, w końcu niezwykle uważny, nieco podejrzliwy wzrok mówił sam za siebie. Jak do tej pory to Jace był w końcu tym, który używał w podobnych przypadkach mocniejszych słów jak wieczność. Nie mógł mieć zatem pewności czy sobie z niego nie żartuje. Nie lubił podobnych żartów. Zawsze brał je zbyt dosłownie.
Przekrzywił głowę w bok, strzygąc uszami na boki.
Ha? Sam też nie będę go mieć. Nie mówiłem ci, że Woloxy są bezpłodne? Nie jesteśmy w stanie mieć potomstwa — być może faktycznie mu o tym nie mówił. W końcu generacje ich rasy nie były czymś, czym rzucał na prawo i lewo — poza tym, gdybyśmy mieli dziecko, nie moglibyśmy cały czas robić takich rzeczy jak przed chwilą. I pojawiłoby się ryzyko, że poświęcałbyś mu więcej uwagi niż mi.
Zacisnął lekko kły na jego obojczyku i boku szyi, zaraz patrząc na niego z uśmiechem, gdy przekrzywiał głowę w bok.
Wtedy musiałbym je zabić.
Wesoła mina nie do końca pasowała do wypowiadanych słów, gdy energicznie machał ogonem na boki.
Wyglądam, jakbyś za słabo się sprawiał? Chociaż nie będę mieć nic przeciw jeśli postanowisz mnie całkowicie zbrukać. Chętnie zrobię ci to samo — wymruczał wprost do jego ucha, rozkładając lekko nogi na boki, wyraźnie nie zamierzając mu niczego utrudniać, nawet jeśli oferowany dotyk nie mógł się równać z tym co robili wcześniej.
"(...) to możemy wstąpić do odpowiednich miejsc, by złożyć prośbę o nowe lokum."
Zrób to. Zaznacz, że chcemy dużą wannę — jak widać priorytety Jace'a był niezwykle proste. Zastanowił się przez chwilę, gdy nagle jego twarz wyraźnie się rozjaśniła – powiedz, że Morax osiąga do pięciu metrów, a do obecnej przestaje się mieścić.
Momentalnie się ożywił, słysząc pozwolenie z jego strony. Niejako spodziewał się kolejnego wyrzucenia go za drzwi. Kto by pomyślał, że rzeczywiście dostanie taką szansę?

Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sro Kwi 13, 2022 7:14 pm
Kassir niemalże czuł, jak wbija się w niego strzałka z napisem "beznadziejny nauczyciel i tłumacz". Mimo to, głównie uśmiechał się do Woloxa, by zaraz potem wzruszyć bezradnie ramionami.
- Wiem o tym. Ale to kwestia tradycji wywodzącej się z przed setek lat, gdzie ludzie umierali z przyczyn naturalnych. Nie ja studiuję historię, by móc ci lepiej tłumaczyć, ale może coś znajdę po książkach, czy jest wyjaśnione. Obietnica, umowa, związanie, uświadomienie innych, że te dwie osoby są razem. Jakkolwiek to brzmi bezsensownie, gdy się myśli i słucha o tym, tak dla ludzi jednak jest to istotne. Uznali, że ten akt jest jednym z najważniejszych w życiu, nadając mu nadrzędne znaczenie. I... sądząc po pytaniach, wychodzi na to, że u was było inaczej. Nakładacie ograniczenia na siebie, gdy decydujecie się na związanie? - przełożył rękę na jego tył głowy, by zaraz potem delikatnie pogłaskać go. - Ale w odpowiedzi na twoje pytania - nie. Nic z tych rzeczy. Przynajmniej nie jest to z tym, co znam z otoczenia, czy od swojej rodziny - praktyki Woloxów wydawały się być mu intrygujące. Momentalnie w jego oczach pojawił się ciekawski błysk, gdy chciał zdecydowanie poznać wszystkie szczegóły tego. Tu i teraz. - Odnoszę wrażenie, że stosujecie oznaczenie, by móc mieć wiedzę na temat zdrady, lokalizacji? - w dodatku zahaczało to o magię. Nie mógł nie powstrzymać siebie od wypytywania go, by poznać więcej informacji. Nawet jeśli nie mógł nigdzie indziej opublikować poznanych informacji, pragnął to poznać dla samego siebie. Potrzebował zaspokoić pragnienie pogłębienia własnej wiedzy.
Zadane pytanie było... trudne. I to bardzo. Nie dziwił go jego podejrzliwy wzrok. Sam mu mówił takie rzeczy - co odbierał półżartem, pół serio - ale podchodząc do tego poważnie, byłaby to prawdopodobnie najważniejsza decyzja życia. Zdecydowanie się na splecenie losów z nim na zawsze, na dobre i złe. Tak, że w przyszłości żadnego z nich nie byłoby już miejsca na inną miłość.
- W sumie... czemu nie...? - powiedział, nie ukrywając, że to bardziej zastanawianie się na głos. - Nie życzę nikomu z nas śmierci, ale jakoś nie wyobrażam sobie, bym miał nagle zrezygnować z ciebie. Przyznaję, że czasem zastanawiałem się nad tym po twoich słowach. Mimo wszystko, sam zdecydowałem się być z tobą i wyznałem ci miłość - wyszeptał zaraz potem. - A co z tobą? Jesteś poważny ze swoimi słowami i chcesz być ze mną aż tak długo? - spytał się, odbijając temat w jego stronę. Jak mógłby olać i zrezygnować z kogoś, kto dbał tak bardzo o niego, jak ten oto rudowłosy? - Chociaż nadal nie wiem, czemu mnie wybrałeś. Przyznaję, że na początku myślałem, że uczepiłeś się mnie, bo chciałeś poznać sposób na zabicie mnie - wymamrotał, lekko skrępowany przez własne słowa. Na tyle, by postukał się palcem o policzek, delikatnie rumieniąc się. To były trudne tematy podjęte, niezależnie od upływu czasu.
- Huh? Nie mówiłeś - to była niecodzienna wiadomość. - Co jest przyczyną? - zamrugał oczami, po czym przewrócił nimi, wyraźnie prychając z rozbawienia. - Fakt, jeszcze byśmy je wypaczyli z takim zachowaniem - chociaż zamarł na moment, słysząc jego słowa odnośnie zabicia. W odpowiedzi dźgnął go palcem. - Hola. Żaden dzieciak nie miałby z tobą szans. I w sumie, serio byłbyś zazdrosny o dziecko? To nie ja powinienem się martwić, gdybyś zechciał mu poświęcić swój czas? Mógłby być w połowie podobny do mnie.
Westchnął głęboko, nie umiejąc do końca dowierzać, że serio zabiłby dziecko z takiego powodu. Zwłaszcza, że jego ogon zdradzał całkowicie jego emocje.
- Trochę zejdzie, nim będę na tyle wprawiony i śmiały - kaszlnął w dłoń, wyraźnie skrępowany sugestią. Odwrócił głowę na bok. - Czy... Czy to jedna z twoich fantazji? - spytał się, spoglądając na niego kątem oka, by zaraz potem wyraźniej się zaczerwienić. - Głupek.
I co on z nim miał ten cały czas?
- Wannę raczej sami musimy kupić, ale postaram się z lokum nowym - zachichotał.
Tak też nadeszła jego kolej na kąpiel, gdzie grzecznie zamienił się z nim miejscami, by oddać się w rozkosz dawaną przez wodę.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Sro Kwi 13, 2022 10:22 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Nieszczególnie wyglądał na przekonanego. Wysunął na chwilę końcówkę języka, by mlasnąć z cichym zniesmaczeniem. Nie potrzebował uświadamiać nikogo, że jest z Shanem. Wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Chodził za nim krok w krok, nie pozwalał im się do niego zbliżać, gdyby mógł, zabijałby ich za samą próbę odezwania się czy uśmiechnięcia w jego stronę. Nawet jeśli musiał się kontrolować, nienawistny wzrok, który rzucał zza jego pleców, mówił sam za siebie. A jeśli ktoś próbował przekroczyć granice, które stawiał...
... czemu miałby nie przekroczyć też granicy między życiem a śmiercią?
Ograniczenia? — ściągnął brwi w  niezrozumieniu, przekrzywiając głowę w bok. Zaraz zamruczał zadowolony w odpowiedzi na dotyk, machając na boki ogonem.
Nie ograniczamy swoich partnerów. Sami decydują się z nami związać — nawet jeśli dla ludzi brzmiało to jak jedno i to samo, dla Woloxów różnica była ogromna. W końcu nigdy ich do niczego nie zmuszali i zawsze niezwykle dobitnie tłumaczyli, z czym się to wiązało.
Zdrady... my nie zdradzamy. Ludzie zdradzają. Zawsze zdradzali — zmarszczył nos, zaraz jednak wyraźnie się rozluźniając — ale ty mnie nie zdradzisz.
Uśmiechnął się leniwie, przysuwając bliżej niego, by ułatwić mu drapanie. Stwierdzenie nie miało w sobie nawet grama pytania. I choć jego słowa mogły brzmieć jak okaz bezgranicznego zaufania, były podszyte dużo bardziej niepokojącym dnem, którego Shane'owi nie było jeszcze dane poznać.
Ale powiedzmy. Wyczuwamy swoją obecność niezależnie od odległości. To nie konkretna lokacja, ale... kierunek. Znalazłbym cię na drugim końcu pustyni. Dużo rzeczy. Bardzo skomplikowane — nie do końca zdawał sobie sprawę, że zaczął skracać zdania do niezwykle prostej formy, tak jak zawsze gdy myślenie o aspektach Woloxów wymagało przekonwertowania ich na ludzki język — ciekawski jak zawsze.
Uśmiechnął się, stukając go palcem w nos. Mógł rzecz jasna opowiedzieć mu więcej. Pytanie brzmiało: jak wiele? Gdzie była granica, do której mógł się zbliżyć, nie narażając się tym samym na zagrożenie? Przyglądał mu się uważnie, analizując wszystko w głowie. Shane nigdy nie wyjawił innym niczego, co mu powiedział. Znali się na tyle długo, by miał tego pewność. Był to jednak dla niego temat na tyle ważny, by nie zamierzał go poruszać w obecnych warunkach.
Wnioskując po ożywionym ruchu ogona, jego odpowiedź go usatysfakcjonowała. Przesunął dłoń na jego usta, wsuwając jeden z palców pomiędzy jego wargi, by rozchylić je lekko, przesuwając językiem po jego języku.
"Jesteś poważny ze swoimi słowami i chcesz być ze mną aż tak długo?"
Razem albo wcale — odpowiedział bez zawahania się, rzucając mu powłóczyste spojrzenie. Zaraz uśmiechnął się leniwie, znowu muskając jego skórę palcami, nie potrafiąc się powstrzymać przed kontaktem fizycznym. Och, sposób na zabicie go też był ważny, na wypadek, gdyby chciał go zostawić. Nie, żeby zamierzał mu na to pozwolić. Przemilczał ten fakt, ocierając się o niego futrzastym uchem.
Przeznaczenie. Odczułem je, wtedy na pustyni. Wiedziałem, że dane jest nam być razem, już na zawsze — zabrał jego dłoń, przesuwając językiem po jego palcu, nim nagle jego oblicze  pociemniało, po pytaniu o źródło bezpłodności.
Ludzie i ich pycha. Chciwość i gnuśność — prychnął z wyraźnym zdegustowaniem, nie kontynuując  tematu.
"Żaden dzieciak, nie miałby z tobą szans."
Rozpromienił się po jego słowach, machając ogonem na boki tak intensywnie, aż pomieszczenie wypełnił znajomy świst powietrza. Dokładnie to chciał usłyszeć. Zachichotał, widząc jego zmieszanie i przesunął palcami po jego zarumienionym policzku.
Jesteś piękny, Shane — odpowiedział jedynie, zastanawiając się chwilę nad jego słowami. Kupno wanny brzmiało dobrze. Mógłby kupić największą wannę z Isenvee jaka istniała. Mógł nie przepadać za ich temperaturami i mieszkańcami, ale doceniał kunszt wykonanych przez nich mebli.

Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Czw Kwi 14, 2022 11:03 am
Najwyraźniej tutaj występowały już różnice kulturalne, co było widać po reakcji Shane'a, który zmarszczył brwi, wyraźnie nie rozumiejąc toku myślenia Jonathana. Dla niego nadal brzmiało to na jedno i to samo, ale był prawie pewny, że nie mógł zrozumieć go z jednego powodu - nie wiedział, jak wyglądało to w ich rasie. Słowa partnera sugerowały istnienie czegoś, w co go nie wtajemniczał obecnie, mówiąc jedynie znanymi sobie frazami, powiązanymi z tym, że kłóciły się one z rzeczami znanymi Kassirowi. Zrozumiał głównie z tego, że jego obecna teoria miała rację bytu, ale nie powstrzymało go od niezadowolonej miny, gdy zrozumiał, że wiele więcej się nie dowie. Na temat zdrad nie wypowiedział się, klepiąc go jedynie wtedy po głowie, jakby mówił "tak, tak, masz całkowitą rację" i traktując go pobłażliwie. No bo i tak nie zamierzał go zdradzać, skoro byli razem. Więc czym się przejmować?
Tak, że nawet nie myślał o mroczniejszych znaczeniach jego słów.
- Prawie jak kompas - żachnął, nie przestając go jednak drapać. - I oczywiście, że jestem - był nawet z tego dumny jako Odkrywca. - Odkrywanie ciebie to jedna z moich ulubionych czynności - wymruczał. - Za to ty jesteś tajemniczy - odciął się szybko, popadając w bardziej pochmurny nastrój. - Rozpoczynasz ciekawe tematy i nie próbujesz kontynuować. Gdyby to było tylko raz... - westchnął, czując, że zamykał się częściowo na niego. Może to problem tego, że nie jesteśmy długo parą? Długo też nie mówił, że jest jednym z przedstawicieli gatunku, który występuje w bajkach dla dzieci. Zachichotał zaraz potem na wspomnienie jego miny, gdy mu odpowiedział w formie rzucenia książeczki na temat swojej wiedzy o Woloxach. To był jeden z bezcennych widoków.
Gdy poczuł jego palec w ustach, zmrużył nieznacznie oczy i nadzwyczajnie na świecie zacisnął lekko zęby, gryząc go specjalnie. Zaraz jednak zmiękł i rozluźnił, czując jego język na swoim. Irytacja i rozczarowanie spowodowane brakiem zaspokojenia ciekawości rozpuszczały się wraz z kontaktem fizycznym. Nie mógł mu odpuścić od tak tego wszystkiego, ale nic nie stało na przeszkodzie, by móc poczuć się lepiej przez bliskość jego osoby.
- Mhm... Czy to deklaracja miłości? - nawet nie zdziwiło go brak zawahania u niego. - Może jednak pomyśleć warto o tym ślub- nie, czekaj. Mówiłeś, że nie podoba ci się - westchnął. - Zostawmy to jak jest. Raczej i tak nie ma co się spieszyć?
Uśmiechnął się, czując miękkie ucho, które ocierało się o jego ciało.
- Przeznaczenie? - wahanie w jego głosie zostało dość wyraźnie zauważone. - Co to jest niby? - i tyle z jego wiary w takie zjawisko. - Już obietnice ślubne są bardziej rzeczywiste - postukał palcem o brodę. - Wybacz, wybacz. Ale ciężko mi uwierzyć w przeznaczenie, patrząc na nasze spotkanie, gdzie prawie się pozabijaliśmy - kompletnie nie rozumiał tego, ale starał się to maskować za lekkim uśmiechem. Można powiedzieć, że obecnie nie wierzył w istnienie takiego zjawiska. Jak to odczuwał? Jaki to miało byt działania? Czym się to charakteryzowało i czemu sam Kassir nie mógł to odbierać? Tak wiele pytań, a odpowiedzi...
Nieważne.
- Wybacz, poruszyłem niedobry temat - westchnął, widząc, jak jego lico pociemniało. - Może uda się to odkręcić kiedyś. Nawet jeśli to nie jest nam potrzebne, to może komuś... - potrząsnął głową. - To jest takie głupie. Teoretycznie mogli być moimi przodkami, ale zarazem czuję odrzucenie, gdy pomyślę o takim zachowaniu. Nie umiem ani zrozumieć, ani zaakceptować takiego postępowania.
Udał mu, dlatego też podzielił się z nim tym tokiem myślenia. Był gotów na ewentualne wyśmianie, które zamierzał podsumować krzywym uśmiechem.
Za to zaśmiał się, widząc i słysząc jego reakcję ogona. Już dawno nie widział go aż tak zachwyconego jego własnymi słowami.
- Głupek - jeszcze bardziej zmieszał się, gdy go skomplementował, już nie mając nawet w głowie komentowanie kupna nowej wanny. Zostało spokojne wykąpanie się...
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Czw Kwi 14, 2022 12:52 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Zastanowił się przez chwilę nad jego słowami, przenosząc wzrok gdzieś ponad jego głowę.
Hm... trochę tak. Z tym że mimo wszystko wiemy, czy iść na północ, czy wschód. Kompas wskazuje kierunek ustalonej przez ciebie drogi, ale nie wiesz, czy aby na pewno właśnie tam będzie twój cel. My wiemy. Czujemy. Też byś czuł, działają w dwie strony. Chyba — w sumie nie był pewien. Jego wiedza mimo pamięci rodziców była dość ograniczona. Jakby nie patrzeć, nieszczególnie do tej pory trenował korzystanie z niej. Być może powinien zacząć. Był pewien, że w całej tej skarbnicy wiedzy było mnóstwo informacji na temat związków ludzi z Woloxami. W końcu nie było to aż tak rzadkie zjawisko. Przynajmniej w dawnych czasach.
Uśmiechnął się na widok jego pochmurnej miny, słysząc wypowiadane przez niego słowa.
W porządku. Powiem, jak wyjdziemy. Więcejnie wszystko. Wszystko było zarezerwowane na moment, gdy będzie przekonany, że Shane był w stanie go zaakceptować – możesz zadawać pytania. Ale nie tu.
Łazienka zdecydowanie nie była odpowiednim miejscem, by o tym wszystkim rozmawiać. Najchętniej opowiedziałby mu o tym wszystkim w świątyni, ale póki co nie planował go tam zabierać. Uniósł kącik ust wyraźnie zadowolony, gdy poczuł jego zęby na swoim palcu.
"Czy to deklaracja miłości?"
Tak. Jeśli chcesz, możemy go wziąć. Kiedyś. To niesprawiedliwe, wymagać od ciebie podążania wyłącznie za moją kulturą. Możemy połączyć obie, nie przeszkadza — wzruszył ramionami bez większego przejęcia. Nawet jeśli ślub zawierany przez ludzi był dla niego wyłącznie pustą obietnicą — i tak zamierzał jej dotrzymywać. Co więc za różnica?
Ale się nie zabiliśmy. A teraz jesteśmy razem. Przeznaczenie — uśmiechnął się wyraźnie zadowolony z siebie, zastanawiając przez chwilę, jak powinien mu to wytłumaczyć, by odpowiednio zrozumiał. Ciężko było w końcu tłumaczyć towarzyszące ci uczucia. Zwłaszcza gdy Shane chyba nie do końca chciał o tym słuchać.
Pogłaskał go po policzku w odpowiedzi na jego słowa o potencjalnych przodkach.
Bo jesteś inny — sam fakt, że postanowił z nim być, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nie był przedstawicielem jego rasy, mówił sam za siebie.

Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Czw Kwi 14, 2022 8:08 pm
- Dziwne to. Na jakiej zasadzie to działa? Tworzy jakąś niewidzialną więź powodującą, że stajcie się po części jedną osobą? - pokręcił głową. - I nie jesteś pewny, jak działa to na ludzi nawet? - pstryknął go w policzek, śmiejąc się cicho. - Równie dobrze może nie działać. Albo zaszkodzić bardziej - on nie posiadał żadnej wiedzy na ten temat, więc mógł dowolnie spekulować na ten temat nieznanej sobie tajemnicy.
Przytaknął cicho.
- No dobrze. Postaram się nie dopytywać już - niełatwe życzenie do spełnienia, ale postanowił się postarać. Póki co. Tak, by najpierw skupić się na pierwotnym celu przybycia do łazienki.
- Um... Nie wiem, ale brzmi to dla mnie, jakbyś przymuszał się do tego - przyznał finalnie. - Mi to zasadniczo jest obojętne, bo ślub traktuję bardziej jako ukazanie światu tej deklaracji. Ale zarazem nie zmienia to mojego własnego zdania nagle.
Przewrócił w odpowiedzi na temat przeznaczenia. Uznawał to jedynie za łud szczęścia, że miał moc, która szybko pozbywała się ran, by mógł przetrwać najgorsze obrażenia. Gdyby nie to, nie miałby nawet szans na wyjaśnienie, że był niewinny. I gdzie w tym wszystkim było przeznaczenie?
Czy był inny? Wątpił. Po prostu kierował się swoją oceną, nieskażoną przez historię i fakty związane z walkami na początków lat po apokalipsie. Nadzwyczajnie na świecie.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Czw Kwi 14, 2022 9:08 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Wiążemy się raz na całe życie — powiedział wymijająco, wyraźnie nie chcąc kontynuować tematu. Nie wyprowadzał go z błędu, ani w nim nie utwierdzał, dotrzymując tym samym własnej obietnicy. Opowie mu. Później.
Jedyna rzecz, do jakiej się przymuszam to wychodzenie z tobą na zewnątrz w deszczową pogodę. To naprawdę dla was takie niezrozumiałe, że chcemy wzajemnie szanować swoje tradycje? Wszystko traktujecie tak...? — zabrakło mu słów. Nie wiedział jak określić to co teraz czuł, przekrzywił więc jedynie głowę w bok z wypisanym w oczach pytaniem. Nie miał na myśli niczego złego, co dało się usłyszeć w jego głosie. Był po prostu zdziwiony, że wyrzucił w jego stronę podobne oskarżenie.

Sponsored content

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 12 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie możesz odpowiadać w tematach