Won.

I tyle w temacie.

Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Pon Lut 21, 2022 10:52 pm
Mógł się spodziewać, że nagle poczuje, że dotyk przemienił się w drobne pocałunki. Był zbyt przyzwyczajony już do tego typu zachowania, by zawstydzało go to. Teraz bardziej miał w głowie, by nie przeszło to do niczego dalej. Echo bólu nadal istniało w jego umyśle, a dodatkowo nieznikające dziwne odczucie między nogami i na pośladkach, w niczym nie pomagało.
- Zarządca pokoju... Ale nie w takim sensie, co zakładasz - mruknął natomiast. - W Isenvee pewnie więcej wiedzieliby o tym.
Chociaż by nie zakładał, że z Jace'a byłby zły dyplomata. Przynajmniej tak zakładał z własnego doświadczenia, co zarazem sprawiło, że kaszlnął krótko. Lekko uśmiechnął się, czując pocałunek na policzku, czując, że jego pozycja została ponownie zmieniona.
Chyba jestem takim biednym dzieckiem.
Smok zdecydowanie w tym momencie zlewał Jonathana, gdy podreptał do ciemnowłosego, aby ułożyć się obok niego, wyraźnie zadowolony z bliskości mężczyzny. Polizał go jeszcze po palcach, domagając się nieco większej uwagi.
- Może zjem jakiś owoc po prostu - jedzenie nie było złym pomysłem, jeśli nie chciał bardziej nadszarpnąć mocy regeneracji. Nie miał pojęcia, jak jego umiejętność zadziała w tym przypadku, ale brak możliwości swobodnego działania na swój sposób niepokoił. Dziwny skutek dla kogoś, kto potrafił przetrwać bardzo wiele.
- A co do innych działań, to słuchaj uważnie - w tym momencie zaczął mu szczegółową listę wymieniać co do tego, co trzeba było ogarnąć. Drapiąc Moraxa za uchem, nawiązywał do tematu nie tylko sprawdzenia ich obecnego sprzętu, ale również zamówieniu amuletów, naostrzeniu dawno nieużywanej broni Shane'a, dokupieniu eliksirów oddziałujących na bestie, sprawdzenie i przygotowanie zapasów żywności, urządzeń do wody pitnej... zasadniczo, lista była naprawdę długa, a Kassir nie szczędził mu w niczym.
W końcu jakaś kara musi być za to, że wyłączył go z funkcjonowania, prawda?
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Wto Lut 22, 2022 12:09 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Ach tak. Czasem byłem w Isenvee, ale... niezbyt często. Głównie jak byłem mały. Rodzice nie chcieli tam chodzić przez to, że ich ziemie są przeklęte — wzruszył ramionami, nie wnikając jednak jakoś szczególnie w temat. Czymkolwiek nie miał być dla Shane'a, gotów był się zgodzić. Tak jak na wiele innych rzeczy.
Niezwykle ciężko było mu się jednak teraz powstrzymać przed obwarczeniem Moraxa na wszystkie sposoby. Nic dziwnego, że zacisnął szczęki, wyraźnie starając się uciszyć nie tylko ponadprogramowe dźwięki, ale i nieprzyjemnie uciskające go kły. Tak jakby jakkolwiek to pomagało. Nawet głupi dostrzegłby przymrużone powieki i sztywno uniesiony, najeżony ogon, który drgał od czasu do czasu w przejawie agresji. Postawione na sztorc uszy schodziły lekko na boki, tworząc charakterystyczne "V", dokładnie takie samo jak za każdym razem, gdy szykował się do walki z bestią. Z tą różnicą, że doskonale wiedział, że nie może nic zrobić leżącemu obok niego zwierzakowi. Ani teraz, ani nigdy.
"Może zjem jakiś owoc po prostu."
Zarejestrował jego wypowiedź, nie odrywając jednak wzroku od Moraxa. W końcu wyraźnie nie wytrzymał i sięgnął po jego rękę drapiącą smoka, przyciągając ją do siebie, by położyć jego palce na swojej głowie. Wypuścił gwałtownie powietrze i momentalnie złagodniał, przenosząc niepewne spojrzenie na Shane'a, kładąc po sobie uszy. Zdecydowanie nie radził sobie teraz z własnymi emocjami.
Skupił się jednak na dyktowanej przez niego liście. Od czasu do czasu wtrącał się jedynie z kilkoma komentarzami typu "po co ci broń, skoro masz mnie?" czy "nie potrzebujemy urządzeń na wodę, mogę ją po prostu zebrać z powietrza". Ewentualnie dopytywał o rodzaje eliksirów i ich wygląd, by upewnić się, że rozpozna je w szafce, ani nie pomyli na stoisku. Szurał powoli ogonem po ziemi, aż w końcu oparł dłonie na materacu.
Wymyśliłeś niezwykle długą listę. Dość okrutna kara, jak na sytuację, w której doszedłeś więcej razy niż ja — wytknął, poruszając kilka razy uszami na boki — zwłaszcza że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo nie cierpię rozmawiać z ludźmi. Ale niech będzie. Zajmę się każdą z tych rzeczy. Większość będzie musiała poczekać do jutra, ale rzemieślnicy na pewno będą jeszcze otwarci.
Nawet jeśli skrzywił się po samym obróceniu głowy w stronę okna, za którym nadal widać było padający deszcz. Fuknął cicho i potarł nos palcem.
Mam nadzieję, że wydobrzejesz w przeciągu dwóch dni. Wątpię, żebym dłużej wytrzymał — stwierdził nagle, nachylając się, by pocałować go w bok szyi z całkowicie neutralną miną — a teraz idę. Pokroję ci smoczy owoc, umyję się i przejdę, ty postaraj się przespać. Okej?
Nie ruszył się z miejsca, wpatrując w niego uważnie, wyraźnie czekając na pozwolenie.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Wto Lut 22, 2022 11:59 am
- W sensie przez to, że są skute lodem? - zastanowił się nad kwestią przekleństwa, jaką on poruszył. - Fajne miejsce nawet, mają piękne widoki. Chociaż strasznie jest tam zimno - westchnął na wspomnienie o tym miejscu. Bywał tam parę razy. Uważał, że nie było źle, ale za bardzo uwielbiał roślinne tereny, by chcieć skusić się na dłuższe przebywanie tam, nie licząc odkrywania terenów i poznawania nowych rzeczy.
Uniósł brew, spoglądając na Jace'a. Ten widok sprawiał mu wrażenie, jakby patrzył na zdenerwowaną bestię niż rozumną istotę. Nawet nie. Wściekłą. I gotową do ataku. Zamrugał oczami, przybierając neutralny wyraz twarzy. Widział dobrze, że nie był on celem. Dlatego też westchnął, gdy ten zabrał jego dłoń z Moraxa - który zaprotestował cichym fuknięciem - i położył na swoją głowę.
- Głuptas - skomentował lekko, głaszcząc po włosach tak, jak wcześniej robiło to z młodym smokiem. Wspominał o tym, ale nie spodziewałbym się, że aż tak bardzo może reagować. - Lepiej? - zwierzak ułożył się przy boku Shane'a, patrząc z urazą na Jonathana, nim zwinął się w kłębek, wyraźnie zamierzając układać się do snu.
Cierpliwie odpowiadał mu na pytania, tłumacząc mu poszczególne rzeczy, o które dopytywał.
- Pamiętaj, by przyglądać się uważnie eliksirom. Wiele z nich są łudząco podobne do siebie i różnią się niewielkimi szczegółami - myślami wrócił do fiolki, jaką rozbił sobie na głowie. Nie miał pojęcia czym to było i skąd się tam wzięło, ale strzelał, że to było skutkiem niedopatrzenia. Gdyby wiedział, czym było dokładniej, mógłby nauczyć się unikać takich wpadek. - Staraj się ich nie wąchać. Może ci to zaszkodzić.
Może to i kara, ale...
- O czym ty mówisz? - spytał się go, nie kryjąc zaskoczenia. - To standardowa lista przygotowań, które sam podejmuję - nawet jeśli kazał mu to po prostu zrobić w formie kary, to jednak nie mijało się to z oryginalnym celem. - Założę się, że nawet nie zauważyłeś - westchnął cicho. Shane przykładał bardzo dużą uwagę do tych czynności, nawet jeśli jego moc pozwalała mu przetrwać jak największe niebezpieczeństwa. Wolał być przygotowany na wszystko, gdy wkraczali na teren, gdzie nawet jeden zły wdech mógł kosztować ich życie.
Zwłaszcza, że nikt nie powiedział, że ich umiejętności zawsze będą działać na ich życzenie.
Zmarszczył nieznacznie brwi.
- Może i masz rację, ale nie to jest przyczyną mojej... em... dysfunkcji - napomnienie o niedawnym akcie wystarczyło, by na nowo poczuł to samo dziwne odczucie między nogami. W dodatku samym niezaprzeczalnym faktem było to, kto doprowadził do tego, że co chwilę pogrążał w otchłaniach rozkoszy, która napędzała się tylko większą chęcią kontynuowania tego.
- Dobrze, dobrze - to nie były bezpośrednie obrażenia, więc zostawało czekać wraz z upływem czasu, aż wyleczy się. Wydawało mu się to podobne do dochodzenia do siebie po substancjach, więc był prawie pewny, że wyliże się szybciej niż każda inna osoba. Nawet jeśli przyczyna tego wydarzenia poszła na całość. - Zjem i pójdę grzecznie spać.
Dwa dni?
Też miał nadzieję, że zdąży wydobrzeć.
Coś czuję, że ta wyprawa będzie niezwykle emocjonująca.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Wto Lut 22, 2022 2:35 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Pokręcił powoli głową. W towarzystwie Shane'a niejednokrotnie zapominał, że ich historia nie była czymś, co mógł znać. Nawet jeśli Wolox stopniowo wcielał go w niektóre segmenty, nadal wiele z nich zachowywał dla siebie.
Ufał mu. Przez te wszystkie lata nigdy w żaden sposób go nie wydał, akceptował jego odmienność. Ale Shane nadal był człowiekiem. Wewnętrzne blokady nie były tak łatwe do pokonania, gdy miało się świadomość, jak skończyli przez to w przeszłości.
Przez to, że spłynęły naszą krwią – rzucił w końcu niechętnie. Średnio jasne wytłumaczenie. Mimo to Jace nie wyglądał na szczególnie zachwyconego potencjalną wizją poruszania tego tematu. Zwłaszcza patrząc na dyskomfort, z jakim poruszył się na boki. Nie raz i nie dwa słyszał historie o mającej tam miejsce rzezi. I przede wszystkim, jej przyczynach, wraz z masą ostrzeżeń, które zakorzeniono mu w głowie.
Wyraźnie złagodniał, zaraz wtulając się w jego dłoń i przymykając oczy, rzucając mu powłóczyste, wyraźnie oczarowane spojrzenie, mrucząc cicho z zadowoleniem.
W porządku. Będę po prostu pytać sprzedawców o pomoc czy coś – nie żeby był zachwycony podobną wizją, co bez wątpienia odbiło się nieznacznie na jego twarzy. Rzucił mu przepraszający uśmiech z cichym śmiechem.
Masz rację, nieszczególnie. Nie potrzebuję praktycznie żadnej z wymienionych przez ciebie rzeczy. Moje bronie są napędzane magią, więc nie oddaję ich do płatnerza, nie powierzyłbym ich także żadnemu z tutejszych zaklinaczy. Magia, której używacie do zaklinania przedmiotów, różni się od naszej, a nigdy nie czułem potrzeby wymieniania swoich broni. Znam wszystkie rośliny i zwierzęta na pustyni, wiem więc które należy omijać szerokim łukiem, a które są bezpieczne do spożycia. Wysokie temperatury toleruję lepiej niż tutejszy klimat, większość eliksirów, które spożywacie w moim przypadku, będzie bezużyteczna lub dużo bardziej niebezpieczna przez różnicę w naszych organizmach, a te na bestie nie są mi kompletnie potrzebne, skoro wiem, gdzie są ich słabe punkty. Ogłupianie ich zmysłów eliksirami odbiera całą przyjemność z polowania. Jedyne czego potrzebuję to jedzenie i odpowiednie ubrania – zamachał ogonem, zaraz stukając go palcem w nos – ale je zbiorę. I wszystko sprawdzę. Będę się meldował z każdym wykonanym zadaniem, byś miał pewność, że wszystko jest na swoim miejscu.
Położył dłoń na jego twarzy, przyglądając mu się uważnie, gdy mówił. Uśmiechnął się w końcu wyraźnie zadowolony z jego odpowiedzi, by zabrać dłoń, powstrzymując się przed dalszymi ruchami.
W porządku – zdjął jego palce ze swoich włosów i pocałował je krótko, odkładając na materac, nim podniósł się, wychodząc do kuchni. Nie zamierzał zmieniać swojego planu, pokroił więc owoc zgodnie z wcześniejszą obietnicą, kładąc go na szafce obok łóżka, nim zniknął w łazience, by szybko ogarnąć się przed wyjściem. Przeglądał przez chwilę jego bronie, obracając je w dłoniach, nim wyszedł z mieszkania, kierując się od razu w stronę płatnerza, naciągając głęboko kaptur na głowę, nawet jeśli cały czas utrzymywał wokół siebie tę samą barierę co wcześniej.
Ugh. Naprawdę nienawidził deszczu.

zt.

Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Wto Lut 22, 2022 7:45 pm
Oh.
Nie chciał poruszać nieprzyjemnych tematów dla niego, nawet jeśli to było podświadomie. Nie miał pojęcia, co kryło się za tym wydarzeniem, ale ubogie wyjaśnienie i mina Jonathana skutecznie wybiło mu z głowy, by próbować dociekać prawdy. Dlatego też jedynie przytaknął na znak, że zrozumiał i zamilkł, uznając, że mu sam powie, gdy będzie tego chciał. I poczuje się na to gotowy.
Głaskanie go uspokajało zarazem i Kassira na tyle, by nie przestawał to robić.
- Dobry chłopiec - skomentował jego chęć podejścia do sprzedawców, by poradzić się w odpowiednich tematach. Musiał przyznać, że był z niego dumny, że nie zamierzał próbować zrobić wszystkiego sam.
Wsłuchując się w jego monolog, uznał, że miał całkiem wygodnie obecnie. Dla niego było wręcz nie do pomyślenia, by odpuścić sobie jakikolwiek element przygotowań, niezależnie od tego, jak trywialny byłby w oczach jego partnera.
- Bycie Woloxem ułatwia wiele rzeczy - westchnął w odpowiedzi, wyraźnie poddając się. - Ale rozumiem, rozumiem. Jednakże nie mogę sobie pozwolić na takie podejście co i ty - przyznał, patrząc na niego z dozą niewinności, czując na swoim policzku jego dotyk.
Poczekał grzecznie na obiecaną przekąskę, jednocześnie przyglądając się smokowi, który zaczynał bardziej reagować na otoczenie, jakby słowa o smoczym owocu zrozumiał doskonale. Dlatego też podparł się na dwóch łapkach, patrząc z widocznym zaciekawieniem na przyniesiony talerz, pisząc zarazem cicho. Kassir nachylił się za to do naczynia.
- Dziękuję - powiedział jeszcze do rudego.
Podsunął kawałek owoca smokowi, zjadając zaraz potem resztę. Odłożył talerz z powrotem na stoliczek, po czym wypuścił z ust powietrze i wsunął się bardziej w kołdrę, kładąc się. Skrzywił się mocno, gdy jego ciało stanowczo zaprotestowało przeciwko gwałtowniejszemu ruchowi. To nie zranienie, ani nawet nie zakwasy. Mam wrażenie, że bolą mnie mięśnie, o których nawet nie wiedziałem, że istnieją - jęknął zaraz potem, kuląc się pod nakryciem. Jego nogi nieznacznie poruszyły się, jakby szukały uczucia, którego mu brakowało nadal. Prędko mi to nie przejdzie.
Zamknął oczy, by zaraz potem niemalże jak grzeczne dziecko pogrążyć się w śnie.

z/t
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Pon Mar 14, 2022 1:46 am
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
W przeciwieństwie do Shane'a Jace nieszczególnie tęsknił za miastem. Choć na swój sposób było ono przyjemniejsze dla oka, aż nazbyt dobrze czuł się po ponownym znalezieniu się na pustyni. Nic dziwnego, że po oznajmieniu powrotu jego entuzjazm nieco zmalał. Położone po sobie uszy i wiszący luźno ogon nadawały mu wyglądu zdołowanego szczeniaka, nawet jeśli starał się utrzymać dość neutralny wyraz twarzy. Mieli przed sobą jeszcze jednak całkiem sporo wędrówki. No i mieli tu wrócić za kilka dni.
Ponadto czy ich powrót nie wiązał się z tym, czego nie mogli zrobić na pustyni?
Ta właśnie pojedyncza myśl całkowicie wystarczyła, by odrzucił poprzednie przygnębienie. Domyślał się jednak, że Shane mógł być przybity z zupełnie innego powodu. Spojrzał na niego i przysunął się bliżej, odgarniając jego włosy za ucho, by zaraz musnąć ustami jego policzek.
Następnym razem coś znajdziemy. I tak przebyliśmy długą drogę, więc nie będziemy zaczynać od zera — powiedział, zaraz się uśmiechając. Potrzepał krótko łbem na boki, chowając zarówno ogon, jak i uszy, wiedząc, że w przeciągu kilku godzin zbliżą się do bariery. Darował mu dalszy dotyk fizyczny tak długo jak znajdowali się na pustyni, wsuwając swoją dłoń pod jego dopiero wtedy, gdy otoczyły ich drzewa.
Lynne zdecydowanie miało swój urok. Bynajmniej nie w formie zieleni czy zwierząt, lecz właśnie kontaktu fizycznego, który mógł nawiązywać z Kassirem bez wzbudzania w nim uczucia dyskomfortu. Podniósł nagle rękę i wskazał palcem w konkretnym kierunku.
Zajdę jeszcze na targowisko sprzedać części z owryksa i uzupełnię eliksiry. Poczekasz na mnie w domu? — zapytał z uśmiechem, układając dłonie na jego twarzy — Przyda ci się odpoczynek. W końcu jesteśmy w Lynne, a to znaczy, że przez następne dni nie będziesz miał ku temu okazji.
Jak bardzo jego słowa kontrastowały ze słodkim jak miód głosem i delikatnym gestem, którym przeczesał jego włosy, przekładając je na jedno z jego ramion. Zaraz jednak spoważniał i pocałował go krótko, odsuwając się na kilka centymetrów w tył.
Nie zadręczaj się tą wyprawą, okej? I nie zdradzaj mnie z Moraxem pod moją nieobecność — polizał go w policzek z rozbawieniem, nim klepnął go jeszcze na odchodne w biodro i umknął w stronę targowiska, tymczasowo zostawiając go samego. Nie, żeby szczególnie mu się to podobało, ale nie zamierzał go ciągnąć teraz ze sobą. Chciał dać mu chwilę na pomyślenie w spokoju bez jego obecności. Był pewien, że uda mu się opracować nowy plan, który podbuduje jego morale.
Shane Kassir
Shane Kassir

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Pon Mar 14, 2022 11:14 am
Niewiele już dało się poradzić na fakt różnicy pomiędzy ulubionymi lokacjami. Shane mógł polubić pustynię, jak i piaskową, jak i lodową, ale w żadnym wypadku nie zastępowało to domu, do którego powracał po wędrówkach. Ale widok reakcji ciała Jonathana wystarczyło mu, by poczuł ukłucie sumienia. Mógł jedynie uśmiechać się przepraszająco, nie bardzo jednak wiedząc, jak inaczej mu poprawić humor. Nawet na myśl niespecjalnie przychodziło mu rozwiązanie tej kwestii w późniejszym czasie. Poszukiwanie, a mieszkanie na pustynnych terenach były dwoma odmiennymi sprawami. I tego nie widział, jak mógłby przeskoczyć. Za to delikatnie uniósł kąciki ust, gdy usłyszał jego słowa, by potem niemrawo przytaknąć.
Przekroczenie bariery miasta wystarczyło, by wyraźnie rozluźnił się. Gdyby nie to, że odkrywanie i podróżowanie stało dość wysoko w jego osobistym rankingu lubianych rzeczy, wiedział, że nie zdecydowałby się opuszczać Lynne dla wycieczek po piasku. Ewentualnie wiedział, że mógłby skusić się na odwiedzenie terenów swojej babki, ale nie było to nic, za czym by szczególnie tęsknił.
... a tutaj miał też dość interesujące towarzystwo.
- Okay - zgodził się na powrót do domu. Po czym zaraz potem jego sens słów dotarł do niego, powodując lekkie zmieszanie na jego twarzy. - A ty już... - swoje planujesz? Głos ugrzęzł mu w gardle, gdy zmieszanie przerodziło się w zaczerwienienie na uszach, które zaraz potem zakrył swoimi włosami. - Pójdę grzecznie do domu. Słowo - nie miał pojęcia, dlaczego ciało zareagowało w taki sposób. Może to przez słodkawy ton głosu, którym wypowiedział ową kwestię? Delikatny gest, sprawiający, że wielu dziewczynom ugięły się nogi? Westchnął w myślach.
- Nie zadręczę. Jestem przygotowany na porażki, uroki odkrywania - odparł na jego słowa, po czym spojrzał w stronę wspomnianego Moraxa, a potem na samego Jace'a. - Morax nie jest moim chłopakiem - odciął, przewracając oczami. - Ale dokup mu jakieś owady. Trzeba mu wynagrodzić brak drugiej połówki - zażartował. - Wziąć coś jeszcze od ciebie do mieszkania? - spytał, zanim poprawił odpowiednio ekwipunek i cmoknął na smoka, nakierowując go w swoją stronę. Pora na wycieczkę ku domu.
Dotarcie zajęło krótki odstęp czasu. Po wpuszczeniu stworzenia, postanowił się zająć pierwsze wypakowaniem po podróży, rozkładając przedmioty w odpowiednie ich miejsca. Przemył na szybko jeszcze dłonie i twarz, czując, że zdecydowanie potrzebowałby zaraz odpowiedniej kąpieli. Wrzucił sobie ją do wewnętrznych planów na najbliższy czas.
Po wstępnym wyłożeniu przedmiotów - przede wszystkim eliksirów oraz jedzenia - zawiesił się na moment, po czym spojrzał na resztę rzeczy. Sprawdzenie map byłoby bardziej rozsądne, ale miał wrażenie, że musiał jednak się porządnie umyć, jeśli miał przejść do innych spraw. Rzucił suszone mięso Moraxowi, samemu też przegryzając kawałek, gdy udał się do łazienki. Ściągnął ubrania, wrzucając je do kosza na pranie, po czym napuścił wody, by zaraz potem zanurzyć się głęboko w wannie, wzdychając z ulgą.
Brakowało mi tego.
Jonathan Everett
Jonathan Everett

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Pon Mar 14, 2022 5:25 pm
https://www.youtube.com/watch?v=XIRC3egIk3Q
Wypad na targowisko bez wątpienia okazał się owocny. Ciężko było mu się powstrzymać przed uwolnieniem ogona spod iluzji, by ukazać tym samym swoje zadowolenie z utargu. Nie tylko udało mu się sprzedać wszystkie wycięte fragmenty. Dostał za nie wyjątkowo przyjemną sumę, która po drobnym targowaniu się przewyższyła nawet standardową wartość. W rezultacie jego kieszeń praktycznie nie odczuła zakupu eliksirów. Nawet jeśli standardowo musiał chwilę przy nich postać, upewniając się, że wybiera te o odpowiedniej barwie i konsystencji. Przewracanie małymi buteleczkami zawsze przyprawiało go o lekki ból głowy. Rozumiał rzecz jasna ich przydatność, ale dlaczego wszystkie musiały mieć tak zbliżone barwy? Nie mogli dodawać jakiegoś barwnika? Poważnie.
Zabezpieczył je odpowiednio przed włożeniem ich do torby i wrócił do domu, wyciągając wszystkie na szafkę kuchenną, wysuwając je na tyle mocno pod ścianę, by Shane znowu nie rozbił któregoś z nich na samym sobie. Rozebrał się z płaszcza, odwieszając go na wieszak i przeciągnął palcami po futrzastych uszach, zaraz przygładzając i ogon. Obrócił się w stronę Moraxa, który przydreptał w jego stronę i podrapał go po czubku głowy.
Zjadłeś?  — zapytał, zaraz rozglądając się dookoła. Mógł się na pewno jeszcze jakoś przydać, dopóki Shane nadal się ogarniał. Może posprząta szafki z eliksirami?  Podszedł do niej i otworzył drzwiczki, zaraz nieruchomiejąc. Wszystko wyglądało identycznie. W sumie nic dziwnego, skoro wszystkie były tego samego rozdaju. Wyciągnął dwie buteleczki, przyglądając im się pokrótce ze ściągniętymi brwiami. Zepsute powinny być jakieś... wyblakłe. Albo mętne, nie? Cokolwiek. Tylko że niczego takiego nie widział. Wymruczał coś pod nosem, zwracając się w stronę smoka, odkorkowując jeden z eliksirów.
Morax, chodź tu. 빨리 이리와*. Pachnie ci to, jakby było zepsute? — zapytał, podtykając mu jeden z eliksirów pod nos. Smok przyczłapał w jego stronę, zaraz wąchając buteleczkę, opierając się o nią jedną łapę. Tkwił tak przed dłuższą chwilę w bezruchu, aż w końcu Jace ściągnął nieznacznie brwi.
No i? Ładnie pachnie, źle? Zepsuty, nie jest zepsuty? — zapytał, odciągając eliksir sprzed jego pyska, widząc, że Morax zastygł w jednej pozycji. Przyjrzał mu się uważnie, zakorkowując szkło i odstawiając je na swoje miejsce. Chwila, miał jakieś dziwne oczy. Schylił się, obserwując uważnie jego źrenice, które powiększyły się praktycznie na powierzchnię całego oka. Smok wysunął język, zaraz przewracając się na grzbiet i tarzając po ziemi, machając na boki ogonem.
... cholera. Shane mnie zabije. Morax. Morax, ogarnij się — szturchnął go nogą, zaraz zyskując jedynie przyczepioną do jego kostki bestię. Świetnie. Co to był za eliksir? Podniósł go ostrożnie do góry, widząc jak smok, dosłownie przelewa mu się przez ręce. Wlał mu nawet do pyska nieco wody, ale nie wyglądało na to, by jakkolwiek to pomogło. Może powinien go schować do szafy czy coś? Wziął go pod pachę i wszedł z nim do sypialni, wciskając go pod łóżko.
Weź tam siedź i udawaj, że cię nie ma, aż ci przejdzie czy coś. Serio ani słowa Shane'owi — wepchnął go głębiej, obserwując przez chwilę, nim wstał szybko i wparował do łazienki.
Udało mi się sprzedać wszystko — oznajmił zadowolony, całkowicie pomijając fakt, że przez przypadek upoił Moraxa eliksirem. Znieruchomiał nagle, o czymś sobie przypominając.
Em, znaczy — odwrócił się i zapukał w drzwi, zaraz je zamykając. Nigdy się nie nauczy, ale udawać mógł. Podszedł do wanny i oparł się o nią przedramionami, siadając na ziemi – kupiłem wszystkie eliksiry, więc na dzień przed wyprawą kupimy po prostu jeszcze coś do jedzenia. Machnąłem taki utarg, że nie muszę polować do przyszłego miesiąca. Nie, żebym zamierzał odpuścić, za bardzo lubię polować. Po prostu się chwalę.
Odsłonił wydłużone kły w uśmiechu, zaraz wsadzając mu rękę do wody, machając przy tym energicznie ogonem na boki. Zdecydowanie dobry dzień. No, poza Moraxem. Powinien chyba zatrzymać Shane'a w wannie jak najdłużej.
Pomożesz mi umyć i wysuszyć włosy? — zapytał radośnie, zataczając w wodzie kółka palcami.

Sponsored content

Mieszkanie Shane'a i Jace'a - Page 8 Empty Re: Mieszkanie Shane'a i Jace'a

Nie możesz odpowiadać w tematach